Czarnoskóry Mistrz
Windu klęczał w sali ćwiczebnej, oznaczonej plakietką "Wstęp
wzbroniony" na wszystkich elektronicznych notesach świątynnych. Powiódł
kciukiem po rozciętym czole i tak już martwego adepta, ciało chłopca razy
ludzkiej już od dłuższego czasu było zimne, pozbawione ciepła, wynikającego z
rozwijającego się w nim życia, które umarło, pochłonięte przez mrok. To, co tu
się wydarzyło było istną rzeźnią, o której informacja nie mogła wydostać się
poza mury świątynne. W innym wypadku zhańbiłaby imię Zakonu Jedi, niszcząc
opinię o wszechmocy Rycerzy. Ale to nie było prawdą - nikt nie był wszechmocny,
nawet starożytni zwolennicy światłości mogli niewiele w obliczu krwawej wojny,
jaka zawładnęła Galaktyką. Mistrz Jedi westchnął ciężko, wodząc wzrokiem
po poległych uczniach, będących kiedyś uosobieniem radości, potrafiących się
cieszyć drobnostkami, nie posiadających nic - szkoda, że zginęli w taki sposób.
Ekipa sprzątająca powoli rozpoczynała zbieranie ciał, by nie straszyć
pozostałych, uczących się w świątyni adeptów. Mace podniósł się, a jego
powściągliwe rysy złagodniały lekko, gdy do jego uszu dobiegło znajome
postukiwanie laski z najdoskonalszego drewna, wiecznie noszonej
przez jego bliskiego przyjaciela – wielkiego Mistrza Yodę. Zielonoskóry
wolnym, jak zawsze arystokratycznym chodem przemierzył odległość pomiędzy
drzwiami, a drugim Mistrzem. Jego twarz spoważniała, a wysoki Mistrz pochylił
się, by dokładniej przyswajać sobie mądrości, mające płynąć z ust małego karła.
– Nagrania ja widziałem. Złą wiadomość mam. – wyszeptał,
wzdychając teatralnie i zaplatając ręce na piersi. Czarnoskóry zmarszczył brwi,
czekając na dokończenie zdania, a Yoda z zapałem pokiwał głową. – Nagrania
jasno mówią, Skywalker zabił ich. Ciemna strona zawładnęła nim. – Słowa
wprawiły wysokiego Mistrza Jedi w zakłopotanie i były jak kubeł zimnej wody,
wylany na głowę, w środku zimy, na planecie Hoth.
Nieporozumienia bywają zgubne.
Anakin
Skywalker kroczył, z twarzą skrytą pod beżowym kapturem, gdy wokół niego
zrodził się ogromny szum rozmów i mieszanina różnych okrzyków triumfu i...
przerażenia? Zaskoczony obejrzał się dookoła, szukając źródła strachu tak wielu
osób. Z niedowierzaniem wywnioskował, że powodem strachu był... on sam. Poczuł
czyjąś dłoń, zaciskającą się na jego ramieniu, następną na podbrzuszu, kolejną
na biodrze... wkrótce czuł las rąk, trzymający go za każdą odkrytą część ciała,
uniemożliwiając ucieczkę. W pewnym momencie do jego uszu zaczęły dochodzić
różne okrzyki. "To on!", "Znaleźliśmy mordercę!",
"Nikogo już nie zabije!" A potem, na holotablicy, wiszącej nad
jednym z klubów ukazał się list gończy... z jego podobizną i różnymi innymi
zapiskami, których nie zdołał odczytać. Ostatnim, co zobaczył była potężna
pięść, mierząca prosto w jego twarz. Potem była już tylko ciemność.
Społeczeństwo
wierzy w każdą plotkę, kierując się opinia innych.
Obudził się, czując żelazne
obręcze, zaciśnięte na jego nadgarstkach. Głowa eksplodowała mu potężnym bólem,
co było zapewne wynikiem potężnego uderzenia w twarz. Próbował podnieść się na
nogi, ale natychmiast upadł; a dolne kończyny odmówiły posłuszeństwa. Nic dziwnego,
skrępowane były potężnymi obrożami odbierającymi całą energię,
doprowadzaną do dolnych członów. Świetnie, załatwili Go bronią, którą sam
wynalazł. Cóż za ironia. Klęczał na kolanach, a posadzka nie była szczególnie
miękka, czuł wyraźny chłód, bijący od czystego metalu, przed nim rozciągały się
kraty laserowe, połyskujące czerwonym, złowrogim blaskiem. Zupełnie jak klingi,
mieczy świetlnych Sithów. Cudownie. Uniósł lekko dłoń i potarł nasadę nosa,
czując wyraźny miękki materiał, okalający jego narząd węchu. Do jego czujnych
uszu doszedł charakterystyczny dźwięk opuszczanych ramp i chwilę potem za
laserową osłoną stanął dobrze znany mu człowiek – Obi-Wan Kenobi,
eksmistrz Skywalkera. Doskonale. Znowu. Po obu bokach Mistrza Jedi tkwili w
milczeniu dwaj strażnicy o lśniąco białych pancerzach i charakterystycznych
hełmach z wizjerami w kształcie litery T. Pręty nie rozsunęły się i nic nie
wskazywało na to, że Kenobi wejdzie do środka. W jego oczach wyraźnie jarzył
się zawód, a mięśnie twarzy napięły się, symbolizując powagę. – Co ja
takiego zrobiłem? – Spytał młodszy Jedi, a na jego oblicze wpłynął
dobrze znany Kenobiemu z czasów szkolenia wyraz niewinności i dziecinnej
naiwności. – Przykro mi, Anakinie. – wyszeptał Kenobi, widać było, że słowa
z bólem płynęły z jego ust. – Tym razem, nie dam się nabrać na twoje
gierki. Zawiodłeś mnie, chłopcze. Tak cholernie mnie zawiodłeś... – przygryzł
dolną wargę, widać było, że nie próżnuje, że mówi całkiem szczerze, tylko...
tylko, Skywalker kompletnie nie wiedział o co chodzi. Co on zrobił, co takiego
się stało? Przez głowę przelatywało mu tysiące scenariuszy na minutę, ale który
był właściwy? Który się ziścił? Poszuka ukojenia w Mocy, ale ta jakby Go
opuściła, jakby w chwili, w której najbardziej jej potrzebował zniknęła,
wyparowała – umarła. – Zabiłeś ich, młody. Te wszystkie dzieciaki, ty... po
prostu nie mogę w to uwierzyć. Nie myślałem, że kiedykolwiek sprawisz mi taki
zawód. – westchnął teatralnie i nerwowym ruchem podrapał się po karku. – Przykro
mi, że nie mogę przekazać Ci dobrych wieści, Anakinie, ale... – urwał, w
myślach ostrożnie dobierając słowa. – Rada Jedi skazała Cię na karę śmierci. –
I świat młodego dwudziestodwuletniego mężczyzny nagle prysł, zawalił się,
zniknął – po prostu przestał ISTNIEĆ.
Co zrobić, gdy nawet przyjaciel wątpi w twoja
niewinność?
Skywalker
siedział pod zimną ścianą, skulony, z kolanami podciągniętymi pod brodę. Szok
powoli mijał, odkąd dowiedział się, że Jedi, ludzie, z którymi się wychowywał
przez większą część życia, którzy szkolili Go na jednego z nich – bez żadnych
wyjaśnień, bez zadania mu cienia szansy wytłumaczenia, zadecydowali, że musi
odejść. Westchnął ostentacyjnie, rozpatrując w myślach miliony kwestii – nie
mógł teraz odejść, nie wtedy, kiedy Galaktyce groziło tak ogromne
niebezpieczeństwo! Może w życiu tak niewiele, a jednak niejednokrotnie wpłynął
na losy innych. Był tylko człowiekiem, ale... przysiągł sobie, że nie spocznie,
póki wszechświat nie zatonie w błogim pokoju, póki każde dziecko nie będzie
wolne, póki wojna nie przeminie. Był przekonany, wiedział, po prostu wewnątrz
siebie był pewny, że ma szansę, szansę, by odmienić losy świata, by skończyć
wojnę i przywrócić pokój. Tymczasem cała nadzieja na lepsze jutro prysła, przez
kilku starszych mądrzejszych i znacznie bardziej doświadczonych,
którzy po prostu pozbawili go drogi ku wyswobodzeniu Republiki. Czuł się
bezsilny, bezradny, czuł się nikim - nieważnym ziarenkiem piasku na pustyni,
nic nie znaczącym, tylko kolejnym, skazanym za niewinność. Przestępcą. Czuł
się... wypalony. Pusty, wydrążony od środka... po prostu był nikim.
To przypadek, że ja teraz piszę o Ahsoce już sama wiesz co a ty tu dodajesz to... Podsumuję dzisiejszy dzień tak: i ja, i Ahsoka, i Anakin mamy właśnie spieprzone życie! Była już Złota Trójca w HP, byli Percy, Ann i Grover, atomówki też były teraz nasza kolej. Trójca Potępionych? Haha... mam coś z łbem. No weź, przy tym, czego słucham normalnie po raz trzeci dzisiaj mam idealny podkład muzyczny! ;__; Naprawdę to mi tak się teraz kojarzy z Ahsoką...czy to kurwa mać ma być kolejne nawiązanie "Jaki mistrz taki padawan" ?! I kara śmierci... Jeżeli coś to zaraz mogę skołować jakąś akcję ratunkową, i tak już nie mam życia towarzyskiego! Kocham ten rozdział, błagam Cię, nie kończ tego! A jeżeli skończysz to proszę o coś nowego! Błagaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam! Obi - Wan... nie, tego to wykastruję! Kurwa mać, ja pierdolę, jak on... Nie, osądzanie ludzi bez dania im możliwości obrony już samo w sobie jest złe, ale to... Kenobi zyskał sobie miejsce obok Tarkina i kilku innych osób -.- Tak, dziękuję bardzo! A potem będzie wielka skrucha i tak dalej no... Nie, nie, nie! Do Tartaru tamtędy! I co teraz z Ahsoką ja się pytam? Jeżeli ją mi tkną bo niesłusznie oskarżają Anakina to przysięgam, będę kastrować tępym nożem do masła aż do skutku! Albo nie, zacznę już teraz ~.~
OdpowiedzUsuńTaki tam nieogarnięty kom... Chyba trzeba mi jeszcze tortu.
Let it go, Let it go nananana! Kocham to <3
~Desia ;*
PS. weź mi pomóż siebie opisać xDD
*o*
OdpowiedzUsuńZATKAŁO MNIE! Ludzie! Wika...!
MASTER! NO! Nie, nie, nie, nie...Zostaw mnie Obi-Wanie!...Mistrzu! Nie....
W następnym go zb...*uśmiecha się idiotycznie, a zarazem niewinnie*
Po kij synonimy skoro niczego nie wyrażą?! IDŹ PISAĆ KSIĄŻKĘ KOBIETO!
Dziękuję za uwagę.
NMBZT!
Ps. Czekam na wiesz, który >.>
Ty... ty... ty... TY SZUMOWINO JEDNA! DZIADZIE PRZEKLĘTY! DEBILNY IDIOTO! SKURWYSYNIE NAD SKURWYSYNAMI! Kenobi, dupku, to ty zawiodłeś!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem tak na Ciebie wkurwiona, że sobie nie wyobrażasz!!!! Normalnie obedrę Cię ze skóry, powyrywam flaki, będę po kolei wyrywać ci paznokcie, przypale Ci język i Cię wykastruję. Ugotuję rosół z twoich jelit na twoich kościach, potrawkę z twojego mózgu. Zostawię tylko oczy, żebyś na to wszystko patrzył. Będziesz umierał powoli i w cierpieniu!! BUHAHAHAHAHAHAHA!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMódl się żebym nie dostała weny, bo będę torturować i zabijać. *marzyciel* A mam pomysł i kilka osób musi przeżyć. xDD Znaczy pomysł, ale najpierw ty go musisz zatwierdzić. xDD
Wracając do rodziału: Debilu jeden! Utnę Ci penisa i będę kazała Ci go ssać, a potem zjeść! A z twoich jaj zrobię jajecznicę, ale że jesteś ohydny to podsunę ją Windu!! I wtedy on też będzie umierał w męczarniach, bo się zatruje twoimi jajami! BUHAHAHAHAHAHA! Yodę oszczędzimy, on i tak ma sraczkę, więc nie będziemy go jeszcze bardziej torturować. To je starszy człek, damy mu jeszcze trochę pożyć. No chyba, że Anakin zginie to wtedy wymorduję cały zakon!!!! BEZ WYJĄTKÓW!! Więc... Tano(ta "prawdziwa"), Wika, Ahsoka, Des, Kiwi, Melonik, Piotrek, Martyna... i w ogóle kto tam jeszcze jest (sorry, nie chce mi się dalej wymieniać xD) radzę się ewakuować... Ekhm... I weźcie ze sobą kloniki i mistrzynię Jocastę, bo naprawdę nie ręczę za siebie!! I to by chyba było na tyle... Więc... Narka... *marzyciel*
NMBZT
IgusS <3
P.S. Rozdział of course jest najzajebistszy nad najzajebitszymi *.*
UsuńMuszę się ewakuować?*mówi z wyrzutem* Nie mogę sobie chociaż chwili popatrzeń jak tego....Grr...ON JEST NAJWIĘKSZYM CHAMEM JAKIEGO ZNAM! ANAKIN CIĘ ZAWIÓDŁ?! A KTO MA 3 BABY NA OKU STARY POPAPRAŃCU! Wież mi przeklęty pucybucie, pierdzielony, że jak SW kocham ja pomogę Idze to zrobić! Rozumiesz Przychlaście zasrany?!
UsuńZobaczyłam "Des" soł...czuję się jaak Pokemon, rzuca się moje imię to jestem o.O Ewakuować się? Przypomniał mi się ten kawałek Farnej x)) I służę pomocą w robieniu rozpierduchy w świątyni, ale pozwól mi wywalić po ryjuu Windu ze śniegu *o*
UsuńAmazing!!! Boże kochany, to jest świetne!!!!! <<3333
OdpowiedzUsuńZaskoczenie Anakina i ta rozmowa z Obi-Wanem= mistrzostwo!!
Prawie się poryczałam, megga.
A gdzie Ahsoka? Czyżby zabrakło Padawanki Wybrańca?? Jestem ciekawa jej reakcji, jak dowie się o ty. Nie mogę się doczekać!!!!!!!!!
Pliss napisz nn szybkoo!!! i Ahsokę daj, plosee!!
Rozdział jjjesssttt po prostuuu nie do opisania. Kocham to!
NMBZT!!!!!
Dopisałabym Ahsoke, ale jest dopiero w 9 rozdziale :(. Jakoś tak wyszło, może ewentualnie jeszcze coś pozmieniam! ;D
UsuńCCC:
Usuń