Pordzewiały statek, nieznanej klasy wycofany od dawien dawna z użytku mknął przez Galaktykę, pokonując kolejne parseki i lata świetlne. To oczywiste - kanonierki i myśliwce patrolowane były przez klony, których stronę nie łatwo było wywnioskować; po długich przemyśleniach Skywalker doszedł do wniosku, że najprościej będzie po prostu ukraść pierwszy lepszy grat, lekko go ulepszyć i opuścić planetę Wookich, za cel obierając świątynie. Gwiazdy i układy rozmyły się w niebieskie smugi, gdy Rycerz Jedi pchnął drążek na konsolecie, jednocześnie wskakując w nadprzestrzeń, w którą możliwość skoku o dziwo posiadał. Uśmiechnął się pod nosem, choć to nie była pora na radość; jego podopieczni, jedni z najbardziej zaufanych zwrócili się przeciwko niemu; co było tego przyczyną? Co pchnęło ich w tym kierunku? Dlaczego się na to zdecydowali? Dlaczego Go ZDRADZILI? Ta zdrada bolała jak sztylet przeszywający serce na wylot, był z nimi związany, a oni tak po prostu zadali mu cios - cios najsilniejszy z możliwych - sprzeciwili się mu, próbując wyeliminować go z obecnej rzeczywistości, sprawiając, że żyłby tylko i wyłącznie w przeszłości. Westchnął ostentacyjnie i powłóczył dłońmi po panelu; jego palce były jak tancerze, poruszający się po kolorowym parkiecie. Statek był bezbronny, a skoro wskoczył w nadprzestrzeń, tu nic nie mogło go spotkać... bez zastanowienia otworzył klapę, prowadzącą do maszynerii i spuściwszy się na dół, zaczął myszkować w przewodach i systemach, próbując choć w pewnym stopniu przywrócić ten kupie złomu dawną pożyteczność.
Wybraniec jest w drodze.
Osłupiała Ahsoka zdezorientowanym wzrokiem wpatrywała się, w zgromadzonych w sali Posiedzeń Mistrzów. Słowa, dotyczące zniknięcia Jedi w dalszym ciągu do niej nie docierały, płodząc w myślach miliony pytań bez odpowiedzi; Dlaczego? Jakim cudem? Jak to możliwe? Gdzie? Nie odważyła się jednak wypowiedzieć na głos żadnego z nich. Nerwowo potarła ramię, jakby próbując doszukać się tu jakiegoś podstępu, próby, czegoś, co dałoby jej do myślenia, ale nic nie widziała; a tylko ktoś ślepy nic nie widzi. Czy była ślepa umysłowo? Czy nie widziała oczami Mocy? To było... krępujące, każdy szanujący się Jedi to potrafi. Westchnęła, wodząc wzrokiem po Mistrzach, oczekując odpowiedzi, pytania, jakiegokolwiek słowa otuchy... - Obawiam się, że niestety nie mamy za wiele czasu... - przemówił pesymistycznie Mistrz Windu, składając dłonie w charakterystyczną piramidkę.
Czas jest czymś, czego nie mamy.
Bezmyślność. Krótkowzroczność. Tym wykazał się Anakin Skywalker, ruszając w kierunku wieżowca mieszkalnego, zamiast prosto do Świątyni Jedi. Ale cholera, co miał zrobić? Spędził dwa miesiące z dala od domu, nie wdychając zapachu jej włosów, nie czując skóry muskającej jego skórę. Nie zaspokajając prymitywnych potrzeb przyjemności, nie... po prostu nie posiadając jej przy sobie. Dyskretnym krokiem, nie wyróżniając się z tłumu, spod ciemnego płaszcza, skrywającego doszczętnie jego twarz przystanął pod wieżowcem i żwawym ruchem przekroczył próg windy, mającej zawieźć Go na odpowiednie piętro; a mianowicie piętro czterdzieste dziewiąte. Mijając kolejne budynkowe poziomy, obserwował panel sterowniczy windy, na którym wyświetlały się kolejne liczby, wskazujące, które kondygnacje właśnie mija. Jego oblicze rozświetlił uradowany uśmiech, gdy właściwa liczba rozbłysła na holo-tablicy. Drzwi rozsunęły się z cichym skrzypnięciem, a on nie marnując czasu, puścił się biegiem w kierunku właściwego mieszkania, korzystając z Mocy pokonał dzielący Go od ukochanej mechanizm zamka i żwawym krokiem wszedł do środka. Dom, słodki dom. Taki jak go zapamiętał, wspaniały porządek, wygodna sofa, widoczna z holu... piękna żona siedząca na kanapie, której tak dużo czasu nie widział. Ona była głównym punktem, trafiającym głęboko, przez narząd wzroku do jego mózgu. Gwałtownie podbiegł i od tyłu objął żonę w talii mocno przytulając jej plecy do swojej klatki piersiowej. Wystraszona kobieta z początku zaczęła się wierzgać, ale poczuwszy znajomy zapach swojego męża, przestała, wtulając się mocno. Annie, jej słodki Annie, och, jak za nim tęskniła! Skywalker przeskoczył oparcie kanapy i wylądował na miękkiej poduszce tuż obok prześlicznej Amidali, która uśmiechała się do niego szeroko. Choć ułamek sekundy minął, za nim zniknęła mu z oczu, mocno wtulając się w jego klatkę piersiową, zdążył zlustrować ją wzrokiem i dostrzec zmiany, które do tej pory zaszły w jej wyglądzie. Ciąża była już widoczna, ktoś musiałby być naprawdę ślepy, by jej nie dostrzec. Posłał jej jednoznacznie spojrzenie; pytające o płeć dziecka, lecz ona tylko lekceważąco wzruszyła ramionami. - A kogo byś wolał? - wypaliła, opuszkami palców gładząc jego policzek. - Małą, śliczną Padme, a ty? - odpowiedział pewnie, na chwilę odrywając się od brutalnej rzeczywistości i poddając się rozkoszy rozmowy z Ukochaną. - Małego, przystojnego Anakina. - odwzorowała jego odpowiedź, zamieniając dane słowa. Wywrócił oczami i z rozbawieniem pokręcił głową. - Nie przemęczasz się, prawda? - spytał, oczekując potwierdzającej odpowiedzi, lecz ona odwróciła wzrok, a na jej policzki wpełzły lekkie rumieńce. - Zła, dziewczynka. - pogroził jej palcem, po czym pogładził dłonią jej ramię, zjeżdżając następnie w dół, aż na jej brzuch. Uśmiechnęła się, zadowolona z gestu, na który wreszcie się zdobył i lekko ucałowała kącik jego ust. - Jest zadowolone, że Cię widzi. - szepnęła, widząc jego skrzywioną minę, gdy maleństwo nagle obudziło się, przypominając o swoim istnieniu. Wzruszył ramionami, nie do końca, rozumiejąc co mała istotka chciała przekazać. - Ono mnie bije. - mruknął, wydymając z rozkapryszeniem dolną wargę i przypominając tym samym małego chłopca. Padme wywróciła oczami i pocałowała krótko jego usta, muskając jednocześnie jego podbródek.
Syn mojego serca, spłodzony przez mgłę. Urodzony daleko, poza Galaktyką. Tajemnicą owiany, duszą nieczystą; poplamionymi krwią niewinnych. Pod maską dobra, kryje się zło. Czy on jest zły? Czy może dobry? Nikt tego nie wie, to dziwna plątanina różnych zdarzeń... po głowie obija się jedno, jedyne pytanie: Czy wróci? Czy Mocą unicestwi Galaktykę? Czy pomoże w niesieniu śmierci?
Bezmyślność może mieć duże konsekwencje.
Katooni, Petro, Ganodi i Gungi. Czwórka Adeptów, jak gdyby nigdy nic trenująca w sali dla mniej zaawansowanych. Uczniowie, mają od dziesięciu do dwunastu lat; każdy z nich, dzierżąc w dłoniach treningowy miecz świetlny, nie krzywdzący jednak przeciwnika macha nim na wszystkie strony. W pewnym momencie młody Wookie wydaje z siebie przedłużony ryk we własnym języku. Dzieciaki odwracają się w prawo, spoglądając na czarną, niską sylwetkę, ukrytą pod osłoną cienia. Uśmiecha się sadystycznie. Widzą Wybrańca. Kręcącego młynki mieczem świetlnym... o czarnym ostrzu, przeplatanym białymi iskrami.
Zło może udawać, że jest dobre.
Syn mojego serca, spłodzony przez mgłę. Urodzony daleko, poza Galaktyką. Tajemnicą owiany, duszą nieczystą; poplamionymi krwią niewinnych. Pod maską dobra, kryje się zło. Czy on jest zły? Czy może dobry? Nikt tego nie wie, to dziwna plątanina różnych zdarzeń... po głowie obija się jedno, jedyne pytanie: Czy wróci? Czy Mocą unicestwi Galaktykę? Czy pomoże w niesieniu śmierci?
Na barkach noszę tajemnicę.
Dedykacja dla Ygusia, kosiam Cię. :*
Chyba niechciani najczęściej są pierwsi więc witam. Za to stwierdzenie ktoś mi jebnie? Proszę bardzo, i tak już dostałam porządnego kopa w dupę. I do informacji: przerwałam czytanie o Nico, żeby przeczytać to (więc czuj się doceniona, ważna itp.) chociaż to chyba powiedziane przeze mnie nie ma znaczenia. Dobra, koniec leczenia kompleksów, biorę się za to, co może się liczy ~.~ Rozdział jest cudowny, boski, genialny i tak dalej, wiesz, że nie stać mnie na słownik. Lalala, Rachel wymięka kiedy ja przewiduję przyszłość, tak, wiedziałam, że będzie Anidala. Więc: początek świetny, Ahsoka mentalnie oślepła (prof. Trelawney poleca swojego okulistę od wewnętrznego oka), potem tyle słodkości, że nawet mój obiad smakuje jak wata cukrowa i na koniec dzieciaki mają przesrane! A ja tu zmieniam ludzi w lisy bo jestem głupia (tak, to spojler) Coś jeszcze? Chyba nie bo mam wyprany mózg. Pozdrawiam i nie polecam się na przyszłość.
OdpowiedzUsuń~Lucy (czy jak kto woli) (>^.^<)
Supcio!
OdpowiedzUsuń"Ono mnie bije" Rozwalające :D
Cudowny, piękny, śliczny i znakomity! Bardziej się nie da!
Napisz książkę!
NMBZT
Idka
Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww... *.* Anidala. Jaram się! Moje kochane gołąbeczki! Big Love i w ogóle. Śłitaśne Tró Love. Happy rodzinka, happy dziecko i rzyganko tęczą. Za chwilę odlecą na fioletowy smoku imieniem Penelopa razem z królisiem Hobbiem. *.* I w ogóle wyrosną im skrzydła jak u motyli, tylko najpierw będą musieli pokonać złą Laverne co zmieni sie w ropuchę, a potem będą żyć długo i szczęśliwie. No i będą mieć skrzydełka. I ich bobo też będzie mieć. *.* No, a Padme potem będzie mieć świecące złote włosy i ją zamkną w wierzy, a Anakin będzie musiał ją ratować. Tylko niewiedzieć czemu będą na niego mówić Flynn Rider, a jeszcze potem okaże się, że on ani Skywalker ani Rider tylko jakiś Julek (Julian) Szczerbiec. O.o No ale nadal będzie Big Love. A R2 o którym dawno nie było mowy zmieni się w konia Maximusa, na którego Amidala będzie wołać Maksiu. A na końcu okaże się, że Padme to jakaś księżniczka. Czyli Annie to książe... A ich bobo to będzie królewna/królewicz. Omnioomnomnom... Ojć. Chyba zaraziłam się od Des pisaniem zdziewko nie na temat. xD Ale się dzisiaj naoglądałam, siedzenie w domu nie wpływa na mnie dobrze. :<
OdpowiedzUsuńPffff... Złe dzidzi. Chowaj to czarne paskudztwo. Wracaj do Padme. *udaje, że nie wie co tam jest grane*
A z klonikami to już ja się policzę. *podciąga rękawy* No chodź tu któryś! No co?! Boicie się?! Tchóóóórze i tyle!! Ja Wam dam! Jak tylko znajdzie się jakiś chętny to pokażę gdzie Wasze miejsce!!! *póki co trenuje do walki z krasnalem jak Ahs w którym odcinku "Ja w kapeli"*
Okej, kończę. Na podsumowanie: rodział boski, cud, miód, malina i orzeszki. Aweeesooomeeee! Chcę następny. Niestety słownik jeeest taaaak daaaleeekooo... *tak jak telefon dla Bertrama, czy jak to się tam piszę, z "Jessi", a telefon był jakieś 10 centymetrów od niego*
NMBZ <3 Sorka za SPAM.
Love <3
Iguś
Kurde... Nie przelogowałam się... Myślisz, że nikt nie zauważy?
UsuńJa się tak zastanawiam... Masz 48 czytelników... 45 na bieżąco... Ej, gdzie są te komentarze O.o
UsuńW praktyce, to ja mam sklerozę i kilka (6?) razy głosowałam bo zawsze na innym kompie i zapominałam, że już to robiłam. Ok, to idę dalej być ignorowana
UsuńMA-BYĆ-DZIEWCZYNKA! Mała, śliczna Padme z także połowniczo urodą Anakina! "Ono mnie bije" No nie pluje! Anakin idź do Obi-Wana to Cię więcej podobnych rzeczy nauczy. To on romansuje z trzema na boku i zdecydować się nie może przez co jest istna patologia!
OdpowiedzUsuńPADME ZDRADZIŁA ANAKINA Z WSZYSTKIMI PO KOLEI! xDD
To się chyba tobie nigdy nie znudzi :D
A nie śpiewała Wika, że:
Będą z tego dzieci...
???????
Akurat w tym przypadku dziecko, ale u mnie przynajmniej będą. A gdyby tak trojaczki?*marzyciel* Żart! Barriss by tulu Anakinów nie udźwignęła :D
Rozdział jest cuudoooownyyyy, boski, extra, piękny, genialny...jak mini Anidala :3
Dostałam telefon i na google sie zalogować nie mogę...*facepalm* A o to wasz geniusz Kiwi! Dobra jestem tępa bo nie pomyślałam o tym.
Katooni! Nie idź w stronę światła...Ja nic nie mówię!
MTFBWY!:*
I pamiętaj...:
PADME ZDRADZIŁĄ ANAKINA Z WSZYSTKIMI PO KOLEI! xDDD
Rozdział jest mega! Tak na serio to nie ma chyba słów żeby opisać to znakomite dzieło! <33
OdpowiedzUsuńMnie to równo czy bedzie clopiec czy dziewczynka :)
Jestem bardzo ciekawa z tym..Sithem? a tam...
Nie mam weenyy, czyli nic nowego...
Dobra, ja kończę
Tylko podpisuje sie pod Idkę: napisz książkę!
Niech Moc Będzie z Tobą Geniuszu :)))
A ja chcę chłopczyka ;c
OdpowiedzUsuńHeh, siemka Wikuś ;d
Jestem jedną z Twoich pierwszych czytelniczek i chcę żebyś wiedziała, że dalej się utrzymuję na tej pozycji ;) Ostatnio się trochę obijałam, wiesz jak to jest. Szkoła, znajomi, chłopak...; d Jednak w końcu nadrobiłam Twojego bloga i wiesz co? ;D Przypomniało mi się, jak kiedyś z Keiszą namawiałyśmy Cię na niego i nigdy nie pożałuję tamtego spamu na Twoim GG <3
Druga seria jest po prostu niesamowita! Twój styl pisania cały czas się doskonali, widać, że się zmienił. Wystarczy porównać pierwsze rozdziały do tych! Ogólnie, to bardzo mnie ciekawi co zaplanowałaś. I mam nadzieję, że będzie chłopczyk :C Mały kochany yyy Generał Junior? O.o Już nie pamięętam :3
Piszesz świetnie, Wika! Tak trzymaj! ;*
Wenki i pozdrawiam ;d
Przemoc <3
Jaki długi, jak dobrze!
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz zadowolić człowieka... xD
Ostatni akapit jest niesamowity! Prosisz się, żeby Cię podziwiać, geniuszu zuuaa! :P
Skąd się bierze taki talent? >_< Też cę!!
A skąd się u Ciebie wzięło tyle wyświetleń, co?? Pewnie Twoje własne... Buahah, nie no żart. xD
Oj, za ładnie piszesz... Czy Ty aby nie przesadzasz??
Zostań pisarką, polonistką czy coś... Pomijając już talent graficzny. :P Chociaż jednego z talentów nie zmarnuj, bo nie tylko ja Cię ukatrupię.
Jesteś genialna, wiesz o tym...
Wielbię Cię!
NMBZT! :*