środa, 23 października 2013

S2E1 Początek Kłopotów



Ciemna noc na planecie Wookich, blask bijący od rozżarzonego ogniska doskonale oświetla umęczone oblicze Generała Skywalkera, nadając jego twarzy jeszcze głębszy wyraz tajemniczości. Ogniki tęsknoty wesoło potańcują w powietrzu, ze wspaniałą dokładnością odbijając się w jego oczach, niczym w najczystszym lustrze. Czystość jego wzroku nie jest warta opisania, bowiem maluje się ona tak dokładnie jak wiele innych czynników nakładających się na jego osobowość.  Pełnił wartę, już drugą noc z rzędu, choć teoretycznie nie ma w tym nic dziwnego - jako Jedi przejawiał większą odporność na trudne warunki i brak snu. Ale z drugiej strony; nie byłby w stanie zasnąć, z dala od domu, zadręczające go wspomnienia i pytania bez odpowiedzi, zaprzątałyby mu umysł do białego rana. W takim położeniu chociaż klon, pełniący wartę podczas jego rzekomego spoczynku mógł wyspać się całkowicie i następnego dnia być gotowym do kontynuowania misji. Księżyc pod postacią sierpa lśnił na niebie, nadając okolicy majestatyczny wygląd. Westchnął i dorzucił wysuszonych patyków do ognia, zgarniętych z wilgotnej ziemi, zaraz obok niego. Zasiadał na miękkim tutejszym mchu, idealnie odzwierciedlającym wygodną poduszkę, czy podpróchniałą kłodę. Wzniósł oczy ku niebu, jeszcze mocniej oświetlając swe oblicze blaskiem ognia, teraz można było odróżniać szczegóły i wyodrębniać wygląd części twarzy.  Skóra była pokryta mieszaniną ziemi i potu, a na prawym policzku widniały lekkie oznaki bliskiego spotkania z ogniem, chociaż nie z tym obozowym, który właśnie podtrzymywał - raczej ogniem z wrogich blasterów, które przysmażyły mu policzki. Uśmiechnął się blado, jakby do siebie i uniósł dłoń, następnie zaciskając ją w pięści; był to standardowy gest wojenny, zachowany z czasów Wielkiej Wojny Nadprzestrzennej. Upamiętniało się w tej sposób poległych przyjaciół, prosząc ich o wsparcie duchowe w dalszej walce. Towarzyszyło temu ciche wymawianie pod nosem specjalnej treści. 

"Zaciśnięta w pięści,
Symbolika armii,
Weź pod opiekę zmarłych,
A nad żywymi trwaj, 
Damy sobie radę,
Ocalmy nas kochany Galaktyczny raj!"
―Nieznany Żołnierz, 5000BY, Kirrek.

Pamięć jest wieczna.

Przyjemne chrupanie gałązek spalanych przez ogień, delikatne ciepłe powietrze muskające jego skórę i dym, unoszący się do góry i wkrótce idący własną drogą, niesiony przez wiatr sprawiały wrażenie obozu wakacyjnego, ale tak nie było. Chodziło o coś poważniejszego, poprzedniej nocy na warcie znużył go sen, ale nie byle jaki sen. Musiał zasnąć, by objawiła mu się wizja, tak dokładnie rysująca się, niczym na jawie, taka realistyczna, taka... tajemnicza. Bo miała drugie dno, coś zwiastowała; jakiś przełom, jakąś zmianę, ale tym razem nie coś wspaniałego, lecz wręcz przeciwnie. Musiał o tym powiedzieć Yodzie, to była konieczność, ale jak ma to zrobić? Mógłby wziąć komunikator, ale potrzebuje gwarancji, że nikt niepożądany się o tym nie dowie, a to było nad wyraz trudne w obozie pełnym żołnierzy.  Musiał się stąd jakoś wydostać, polecieć na Coruscant i poinformować Mistrza Jedi, ewentualnie przy okazji spotkać się z Padme i zobaczyć co u niej. Zamyślony, z otępienia został wyrwany dopiero, gdy nóż myśliwski świsnął mu koło ucha, wbijając się następnie w pień pobliskiego drzewa.  Choć trwało to ułamek sekundy, wydawało się wiecznością, gdy podrywał się z miejsca i gwałtownie uruchamiał miecz świetlny. Promień światła wystrzelił z rękojeści, obrzucając okolicę blaskiem niebieskiego światła. Skupił się na Mocy, chwilę później całkowicie się z nią zespoił, wyłączając zmysł wzroku, a pozostawiając tylko słuch, węch i umysłowe czucie. Nie myśl, czuj, to drogą do powodzenia jest. - przez głowę przeleciały mu słowa Mistrza Yody, uderzające w niego jak grom z jasnego nieba, tym samym całkowicie budząc go z wcześniejszego otumanienia. Zjednoczony z tajemniczą potęgą Jedi wyczytał, że kolejny cios nadejdzie z południa; kierowany prosto w jego żebra. Wyczekał odpowiedniego momentu, a gdy ten nadszedł gwałtownie obrócił się w tym kierunku, pozbawiając napastnika dłoni, która wylądowała na ziemi, wciąż martwo zaciskając pięść na wibrosoostrzu. Następnie, z wyrazem najwyższego skupienia otworzył oczy, zwracając uwagę na oponenta. Szczególną uwagę przykuła oddzielona od ciała dłoń, z której nie wytoczyła się ani jedna kropla krwi. Obcięta kończyna dymiła, co było normalne; bowiem laserowy promień miecza świetlnego doprowadzał do podniesienia temperatury spalanej materii. Lecz nie to było najdziwniejsze, lecz fakt, że para była... ciemno czarna, z fioletowymi strużkami, a antagonista... klonem. Skywalker otworzył oczy najszerzej jak w tej sytuacji było to możliwe. Jego podopieczny zwrócony przeciwko niemu?! Coś tu nie gra. Przyklęknął przy nagle bezwładnym ciele towarzysza, zdejmując jego hełm, wyglądał całkiem normalnie rozpoznał w nim Efrysa, jednego z najwierniejszych żołnierzy. Jak on mógł i... nie dochodziło to kompletnie do umysłu Anakina, czuł się... zdradzony. To bolało i było jak ostrze wbite w serce, które powoli przestawało bić. Ale jego uwagę przykuły oczy i dziwnie silne emanujące od przegranego zło, zupełnie jakby nic innego w nim nie było...Dominus est adventum. - wypłynęło z ust napastnika, po czym po prostu wyzionął ducha, a jego uniesiona głowa opadła bezwładnie. Ułamek sekundy później martwe ciało przeobraziło się w czarną mgłę, znikając następnie z powierzchni ziemi. Osłupiały Anakin jeszcze długo patrzył w punkt, z którego właśnie zniknął, po czym wziął w dłonie wibroostrze, którym zaatakował go przeciwnik. Na rękojeści wyryty był nieznany napis, o treści Finis appropinquavit, a oprócz tego rysunek dwóch łączących się ze sobą smoczych głów, owijających się wzajemnie.

 Nic nie jest tak, jak być powinno.
- Czasy złe nadchodzą, Mace. - powiedział Yoda, spokojnym, jak zawsze opanowanym tonem, siedząc po turecku na pufie, znajdującej się w pokoju medytacyjnym. Czarnoskóry pokiwał ze zrozumieniem głową, składając dłonie w charakterystyczną piramidkę.  Yoda uniósł Mocą czajniczek, z najwykwintniejszej porcelany, napełniając dwie filiżanki ziołową herbatą zdrowotną. Windu wziął jedną z nich, a upijając łyk zamyślił się na chwilę. - Trzeba będzie to omówić w radzie... coraz dziwniejsze rzeczy się dzieją. - westchnął ze zrezygnowaniem, gładząc dłonią wypukły uchwyt naczynia. - Tak, złe przeczucia ja mam... - dodał Mistrz Yoda, nieco posępnym tonem.

Coś złego czai się za rogiem. 

 ____________________________________________________
Dzisiaj wyjątkowa dedykacja, bo dedykacja dla Igciaka, z którym dzisiaj stuka mi równy rok przyjaźni. Pamiętaj, że jesteś najlepsza i Cię kocham! ♥

8 komentarzy:

  1. Ty... ty... ty... TY SEPARANSKA SFINIO!! (blad celowy xD)
    Zdrajca jeden. Strzelam focha!!! Slyszysz Efrys?! Focha strzelam! Jak w ogole smiales?!
    Lalalalalalalaala... nie slucham Cie... Lalalalalalalala... Nic nie slysze...Lalalalalalalallala *ostentacyjnie zatyka uszy*
    Annie, lec na Couruscant... Pogadaj z Yoda, a potem bede Cie kryc. Lec, lec. * marzyciel*
    Awwww... *.* Awuje nad zacisnieta dlonia... *O*

    Omnomnomnomnomononomonom.... Czekam na nastepny!!!! *:*
    TO JEST TAKIE BOSKIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    NMBZT
    Kocham :3
    Iguuuuussssssssssssss

    OdpowiedzUsuń
  2. UWAGA! Jeżeli ktoś nie lubi spojlerów przewińcie, bo za 3 sekundy mogę pieprznąć coś o Domu Hadesa, przepraszam, wiem, że to nie ma związku z rozdziałem! ;__:
    Dodać rozdział kiedy ja ryczę od rana do wieczora bo Dom Hadesa a nocami biegam po Tartarze nie chcąc się budzić. Kocham cię jak Kalipso Leo, czyli przypierniczyła bym ci z garnka ale możesz na mnie liczyć... Rozdział...ciężko mi ocenić, wiesz sama, że nigdy nie podważyłabym twojego geniuszu, ale czytałam dwa rozdziały na raz! Twój i Dom Hadesa...i weź się tu człowieku skup kiedy ryczysz bo tak, bo to rozdział Annabeth! Taaa...i w mózgu jakaś ledwo trzymająca się śrubka mi się rozpuściła i popieprzyłam Percy'ego z Anakinem...kuffa...Ann mi jebnie swoim mieczem z kości smoka. Ten koleś gadał po łacinie!! *krzyknęła Des kiedy Rachel celowała w Octaviana szczotką* "Pan nadchodzi" Ha! :P Ja fiem wszystko! ^^ Tzn wszystko tylko nie to co powinnam. ROZDZIAŁ JEST GENIALNY! A ja idę się pochlastać bo masz na mnie olew a Leo i Nico już nie dają rady mnie pocieszać :<
    ~"Bob says hello too stars."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha i plus za "Monster" ... mam chore myśli o wybijaniu potworków *.* Skoro Jason zdobywa u mnie punkty...nie będę chamska <3

      Usuń
  3. Mnie ochrzaniałaś za pice herbatki z Yodą, a sama napisałaś sobie o latającym czajniczku z dwoma kochankami czyli porcelanowymi filiżenaczkami i trzecią czyli Mendą Windu, który powinien być ubrany w różową minówę!
    Jem jabłęcznik z Wiką! Mniam i jestem na haju bo żelek nie ma, gdyż jestem spłukana ;__; JA CE ŻELKI! ;___;
    To ja punktuję:
    1. Piękny.
    2. Śliczny.
    3. Cudny.
    4. Cud, miód i orzeszki.
    5. Majestatyczny jak ta noc.
    6. Awww...
    7. Genialny.
    8. Extra.
    9. Boski.
    10. Anakinowy
    11. Bez błędy(pff...żadna nowość)
    12. Niepowtarzalny.
    13. Tu synonima nie daję!
    14. Eee...Extra wagancki.
    15. Hiper.
    16. Aż zatyka.
    17. Języka brakuje.
    18. To juz koniec bo nie mam wiecej odpowiednich synonimów! ;__; Szkoda.
    To tak ja sie muszę streszczać bo chyba mnie znalazł Anakin*trzepie się ze strachu*
    Twój text mnie rozwala pod tym artem. Mam bekę. W ogóle jestem wnerwiona bo gadałam z Maliną na Gadu i mi robiłą błędy w słowach SW! Grr... :[ Ja nie mam skarbca patelń! Zrozumiano? Tak samo macie nie robic w rozdział żadnych głupot!
    To si nie tzcyz tego bloga, bo do niego nie mona się przyczepić!
    Em...to tak dziś se czytałam na polskim Atak klonów xD Z 50 raz xD
    Dobra ja koń czę bo...AHSOKA! Aaa... ja wieje !
    NMBZT! <3 ;**
    Ps. Żarłam jabłęcznik :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, znowu jabłecznik?...Żresz go za dużo! Nic dziwnego, że masz potem odpał!!!

      Usuń
  4. WOW!!! Nie no, kobieto!!! Mowe mi odjęło!! Ja na serio nie wiem co mam napisać..Ale zacznę od tego: fajny metal XD.
    Rozdział powalający, tylko szkoda, że krótszy..;I.Ale i tak MEGGA!!!!
    Te napisy w dziwnym języku to łacina, nie? "Pan przychodzi" i" Koniec jest bliski". Nie znam się wogóle na łacinie ale wujek Google pomógł =).
    Jak czytałam ten tekst to przypomniał mi się obraz: Darth Vader z Ahsoką, która mówi: " Wybaczam ci...Rycerzyku". Jak na to patrzałam to ryczałam..Ale tutaj chodzi o twojego bloga!!!!!!!!!!! Kurde no książkę napisz!!!!! Besceler będzie!!!!!!!
    Jezu kochany....Przepięknie piszesz!! <333
    Niech Moc Będzie Z Tobą!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisz ksiàżkę Wika to przyjdę na premierę!!!!
    Emm... Emmm... Emmmmm.. Nie wiem co napisać mam wstrząs mòzgu po bliskim spotkaniu z Żołędziem. I ziemią... Nie ważne. Głowa mnie boli bo policja miala cwiczenia obok mojej szkoly i tak : zaliczulam widok czterech samochodow policyjnych piec karetek i trzy strazepozarne plus przez dziesiec minut wyl alarm!!! Agh......

    Rozdzial jest cuuudooownyyy!

    NMBZT

    IDKA

    PS. Kiwi serio je zbyt duzo szarlotki. Mam nadzieje ze.nie zrobila nic Wiktori...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój śliczny oszołomie! Na wakcjach nie będzie szarlotki ;__; Ale będą żele! ^-^
      Jak ty z Fari ze mną tam wytrzymiecie? <3 :*

      Usuń