Skywalker siedział na łóżku, z kołdrą
podciągniętą pod podbrzusze. Oparty o ścianę, bezcelowo wpatrywał się w szafkę,
stojącą naprzeciwko łóżka. Padme jeszcze spała. Rozmyślał nad sensem życia, a
także nad tym, jak ułoży się ich przyszłość. Mieli w końcu zostać rodzicami. To
ważny krok ku doskonałości. Pogładził brązowe loki ukochanej, czując aromatyczny
zapach jej szamponu. Mimowolnie, na jego zmęczone oblicze wpełzł delikatny
uśmiech. Gdy był z nią, miał wszystko - do szczęścia była mu potrzebna tylko miłość
ukochanej, napełniająca jego serce czułością. Ale mimo, że posiadał swoje
"wszystko" wciąż brakowało mu pewnego elementu. Jego serce było jak
puzzle, a każdy niknący element pozostawiał po sobie dziurę - niezdolną zakleić
się przez nic poza tym jednym wyjątkowym puzzlem. Który obecnie błądził gdzieś po Galaktyce. Odruchowo westchnął i spuścił wzrok. Jego bystre, niebieskie oczy
omiotły pomieszczenie uważnym spojrzeniem. Poczuł ciepło na swojej dłoni, skórę
ukochanej na swojej skórze. Jej dłoń delikatnie zacisnęła się na jego zdrowej
ręce. Już nie śpisz? Spytał łagodnie, starając się brzmieć tak cicho, jak tylko
się dało - ale wciąż słyszalnie. Pokręciła głową, a jej oblicze było tak
olśniewające jak zawsze. Co cię trapi? Spytała nagle, mocniej zaciskając palce
na jego nadgarstku. Zastanawiał się przez chwilę, zwlekając z odpowiedzią.
Wreszcie obrócił wzrok, niepewnie spoglądając jej w oczy. Nic, uciął krótko,
dając jej do zrozumienia, by nie drążyła tego tematu. Nie posłuchała go i
potrząsnęła głową, a jej niesforne włosy połaskotały delikatnie jego ramię.
Annie... nie okłamuj mnie! Szepnęła, wydymając wargę ze sztucznym urażeniem.
Uniosła się do pozycji siedzącej i oparła głowę o jego klatę. Czuła bijące
serce i równy, nieprzerywany oddech. Ale.., zaczął lecz ona przerwała,
przykładając mu palec do ust. Ani słowa, kolego! Rozumiem, że jesteś silny i te
sprawy, jesteś mężczyzną, bla, bla, bla, ale gdy WIDZĘ, że coś Cię trapi masz
mi o tym powiedzieć. A nie się migać, pogroziła mu palcem i spojrzała w oczy z
arcypoważną miną. Czy to jasne, Anakinie Skywalkerze? Jej łagodne rysy,
wyrażające taką powagę po prostu go rozśmieszyły, nie mogąc ukryć cichego
śmiechu, po prostu dał mu upust. Z czego się śmiejesz? Spytała, z miną
rozkapryszonego dziecka, lecz on tylko bardziej się roześmiał. Z ciebie, mój
słodki koteczku, powiedział i uciszył oboje namiętnym pocałunkiem. Teraz był w
domu. Tam dom, gdzie serce twe. A jego serce było przy niej. No... przynajmniej
trzy czwarte jego serca.
***
Ahsoka siedziała w ogrodzie,
medytując starym, świątynnym zwyczajem, wśród zieleni rosnącej tu roślinności.
Wyciszona, całkowicie zapomniała o otaczającym ją świecie. W ułamek sekundy
później, usłyszała głośny huk, a deszcz odłamków prysnął z budynku po drugiej strony
ulicy. Zamachowcy! Wrócili! Poderwała się jak oparzona i pochwyciła w biegu oba
miecze świetlne. Ahsoko! Usłyszała głos ojca, czym prędzej pognała w kierunku
jego źródła. Schowaj się gdzieś, powiedział starzec i chwycił za miotacz, ukryty w szafce. Tano spojrzała na niego ze skrzywieniem. Pokręciła głową, to
była jej wcześniejsza misja... nie jest Jedi, ale... nawet gdyby wciąż była nie
poradzi sobie z taką ilością zamachowców! Muszę zawiadomić Rade Jedi,
poinformowała rodziciela półszeptem, przyślą posiłki. Pomogą nam. Togrutanin
tylko kiwnął głową. Znajdź komunikator, odeprę atak tyle ile się da. I
pozostawił ją samą. W pustym domu, gdy okolicą wstrząsały eksplozje.
***
Stała w swoim pokoju, nerwowo
zaciskając komunikator w dłoni. Ręce jej drżały, ale z małymi problemami,
wstukała kod świątynny. Gdzie jej opanowanie?! "Moc nigdy nas nie
opuszcza" - mawiał Yoda, choć Ahsoka w tym momencie, szczerze zwątpiła w
te słowa. Straciła kontakt z Mocą, nie czuła kojącej energii, otulającej
jej ciało - zupełnie jakby zniknęła. Po dosłownie sześciu minutach, które
w jej odniesieniu wydawały się wiecznością, nad konsoletą zawisł przejrzysty
hologram Mistrza Yody. Jego twarz wyrażała taki sam brak emocji i spokój jak
zawsze; wyglądało jakby wcale nie zdziwiło go połączenie z Ahsoką, zupełnie jak
gdyby wprost się jej spodziewał! Problem jakiś masz, Ahsoko? Zapytał Mistrz,
nie używając, właściwie już nieprzylegającego do niej stanu
"Padawan". Nieco zabolał ją brak, tego jedynego słowa, odpowiedzialnego
za jej przeszłość. Mistrzu! Na Shili wrócili zamachowcy! To co tu się dzieje..
to... to kataklizm! Potrzebujemy pomocy, inaczej planeta upadnie! Wyrzuciła
jednym tchem. Proszę! Pomóżcie! Krzyczała błagalnie i wtedy właśnie połączenie
zostało zerwane. W budynek łączności uderzył granat jonowy. Nie mieli żadnego
kontaktu ze światami Republiki.
***
Anakin kroczył korytarzami świątyni, w kierunku Sali posiedzeń
Rady. Został tam wezwany stosunkowo niedawno, lecz przybył szybko – w końcu
misja miała mieć priorytet alfa. Obawiał się tylko jednego – że potrwa ona zbyt
długo, a on będzie zmuszony zostawił brzemienną żonę w samotności. Przystanął
przy drzwiach, prowadzących do wnętrza. Zastukał wierzchem dłoni, a potem
wszedł, przystając na środku Sali. Ukłonił się z szacunkiem, czekając na to, co
mają do powiedzenia członkowie Rady. Jako pierwszy przemówił Yoda. Twoja
padawanka w opałach jest, rzucił bez ogródek, a nad panelem zawisł przejrzysty
hologram z transmisji, którą ówcześnie odebrał Yodę. Anakina mówiąc prosto
zatkało. Przyglądał się padawance, widząc strach malujący się na jej łagodnej
twarzy, słyszał jej drgający w przerażeniu głos i trzęsące się ręce. Musi tam
lecieć! Nie musiał nawet spoglądać w twarze Mistrzów, by odczytać ich intencje.
Skłonił się pośpiesznie i jak strzała wybiegł z pomieszczenia, mknąć w kierunku
hangaru. Jego mała Ahsoka była w
opałach! Biegiem wspomaganym Mocą, już po trzech minutach był na miejscu. Minął
obsługę techniczną, żołnierzy-klonów, kilku ciekawskich padawanów i popędził w
kierunku złoto-srebrnego myśliwca - jego
własnego pojazdu. Artoo kręcący się wokół, widząc nadciągającego pana,
natychmiast podleciał do góry i umiejscowił się w przeznaczonym dla jego
blaszaności miejscu. Anakin podskoczył, odbiwszy się rękami od kadłuba, wylądował wewnątrz kokpitu i nie
czekając na pozwolenie, przełączył kilkanaście pulsujących kontrolek, nie
zapominając o sprawdzeniu poziomu paliwa. Gwałtownie ruszył drążek w swoją
stronę, statek zakołysał się i poderwał do góry, silnik obudził się do życia z
głośnym rykiem, a z rur wydechowych buchnął ogień. Zapomniał o świecie, w
ostatniej chwili zorientował się, że brama hangaru wciąż jest opuszczona, ale
technicy zauważyli ten fakt na tyle szybko, że zaczęła się ona podnosić.
Sprawność pilotażu Anakina Skywalkera pozwoliła mu bezproblemowo, przecisnąć
się przez szparę, nie do końca otwartych jeszcze wrót, które minęły jego kadłub
zaledwie o pół centymetra. Poszybował w niebo, gwałtownie przyśpieszając. Artoo
zapiszczał ostrzegawczo. Miej oko na czujniki, Artoo! Poinstruował droida
gwałtownie szarpiąc za stery. Przygotuj się do skoku w nadprzestrzeń.
Strzeliste wieże świątyni, budynek senatu, wysokie drapacze chmur rozmyły się i
zniknęły z chwilą wyjścia z atmosfery. Przed sobą zobaczyli pierścień, w
kolorach myśliwca, którym lecieli. Nie zwlekając, pomknęli w jego stronę, wlecieli
w niego, a on bezproblemowo połączył się ze statkiem, przylegając do niego
zupełnie jak należy. Bip, bop, bip,
zapiszczał R2, sygnalizując gotowość do skoku. Świetnie, Artoo! Pochwalił
droida Jedi i chwycił za znajdujący się po prawej od sterów drążek. Na ratunek
Ahsoce, przyjacielu! Krzyknął i pociągnął go w swoją stronę, wykonując skok w
nadprzestrzeń. Gwiazdy rozmyły się w nienaturalnie długie smugi. Jeszcze tylko
trochę dzieliło ich od Shili. Zdeterminowani mknęli przez nadprzestrzeń,
czekając na wyskok.
Draco na lamie jedzie po trawie! *wyskakuję z Narnii* Tfu! Za dużo kurtek i sosen! *wytrzepuje z siebie futro i igły* Ekhem...przerywam walkę z Kronosem, który chce zmienić płeć i zostać Białą Czarownicą ponieważ ma kryzys wieku średniego (wieeesz te 40000 tysięcy lat) żeby skomentować to cudo! Wszyscy słyszeli?! Tak, to jest cudo! Wybacz, ale mugole, do których przypadkiem trafiłam znowu muszą mnie opieprzyć przez swoje kompleksy! -.-' Jakby to była moja wina jaka była babcia....Ratunku! Anakin leci do Ahsoki? Chwila, zabierz mnie po drodze, ja chcę uciec! :c Ojej...początek słodki. Proszę bez zawałów! To herbata na mnie działa! No, ale słodko, tylko jak słyszę o dziecku to jakoś tak chcę wypchnąć przed nich Ahsokę z karteczką "Rycerzyku, nie opuszczaj mnie! :c" Jak to jest z tymi zwierzakami, które się oddaje do schroniska kiedy właściciele zapomnieli o zabezpieczeniach. No bo...ja po prostu tak mam! Smarkuś w tarapatach! A ten se leży w łóżku...kiedy ja muszę siedzieć na fizyce!! Yhh...ja mu dam poopalić, jest 2 w kolejce, zaraz po Autrollu Olimpijskich Herosów. No...tak nie można i mówie o obu tych powyższych przypadkach! *zniesmaczoona Des musi się napić herbaty* Pff...czemu nie dodzwoniła się do Anakina tylko do Yody? Zielony stary grzyb o podejrzanym zainteresowaniu dziećmi poniżej 10 roku życia...Niech idzie juz robić za Dżedajowego księdza pedofila! Fail! Przejrzałam go! Dobsz...czekam na dalsze części tego cudownego geniuszu! Kończe bo mi mowe odejmuje! Pozdrawia Des mająca 1.69 m (1+1 to 69 to nie przypadeg, że mam tyle wzrostu! *^*) Świeeeeetne! Aw awwww awwwww! Niech Lama Będzie z Tobą! <3
OdpowiedzUsuńAhsoka ;__; To nie fair!
OdpowiedzUsuńOj Padme skrobiesz se...
Rozdział jest Jak zwykle jka Annie bez koszulki <3
Soryu ale weny nie mam :)
NMBZT!<3
Vrrrr
OdpowiedzUsuńNie komentujesz my bloga. -,-
Rozdział boski, fenomenalny, wybuchowy!
Mini Ahs znowu w potrzebie. Jak te dzieci szybko rosną! Szkoda, że my Soka odeszła...
Walnął piorun w ogrodzenie,
Wika pyta co to zaznaczenie?
Wybuchł bloguś eksplodował
I Wikę pochował :D
No ten blog zaraz eksploduje od napięcia!Jak nie on to ja! Czekam na NN
NMBZT
ASHA
( ta Asha to specjalnie bo mamy już Ahsę :D pozatym nudziło mi się)
uu ortografiaaa
OdpowiedzUsuńDrogi Animie. O co ci chodzi?
OdpowiedzUsuńBoże, boże, boże, wielbię to opowiadanie! Anakin <3333. Jeju i ten początek był taki uroczy! Aaaah, chcę więcej!
OdpowiedzUsuńhttp://na-jednej-z-dzikich-plaz.blogspot.com/
AAaaa piraciiii!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńEj! Od kiedy to Ahsoka nie daje rady? Ahh, no tak śą wyjątki. ;p
Rozdział jesttt jaakk..yy jakk...Nie wiem, ale jakiś napewno!!
Nie żarcik, bombaaa!! The best, najlepszy wątek z Anakinem- najszybszy start w dziejach galaktyki!! Joł XD
Nie no leć Skywalker, leć. Tylko szybko bo Ahsoka zginie!!
Nie wiem co mi odwala. Nie mam weny na koma, czasu i chęci do nauki.
No co? jak pójdę na studia jakies tam powiedzmy, że na studia prawnicze, to żeby wygrać proces będę musiała obliczyć energie kinetyczną??!!! Nie albo pole trójkąta!!! Napewno.
Wracając do tematu, NAA WOOOOJNNEEEEEEEEEEE!!! Pfff znając Anakina wścieknie się gdy zobaczy Ahsokę ledwo trzymajaca sie przzy zyciu i rozwali wszystkich za jednym zamachem. Dooobbrrzzz...Jaa muszę spadać!
Dobranoc!
NMBZT!
Mati