Minął tydzień, Ahsoka bardzo przyzwyczaiła się do obecności swojego ojca i
coraz częściej zastanawiała się, czy dążenie drogą Jedi jest dobrą decyzją.
Siedziała teraz na dywanie, grzejąc ręce o buzujący w kominku ogień. Proszę,
Ahsoko, powiedział ojciec Togrutanki podając swojej córce kubek gorącej
czekolady. Padawanka delikatnie skinęła głową. Cieszę się, że wróciłaś... tyle
cię nie było.., westchnął teatralnie i uśmiechnął się delikatnie, cieszę się,
że starość spędzę z moją małą dziewczynką.., dodał a supeł zawiązał się na
sercu Tano. Spędzi? Czyli żywił nadzieję, że z nim zostanie... miałaby poczucie
winy gdyby było inaczej, czym prędzej musi powiadomić Anakina o swoim odejściu. Przemyślała już tę kwestię.
Nie chce już być Jedi. Chce być tu. Ze swoim ojcem. W domu. Czuć ciepło i bezpieczeństwo.
Z dala od wojny. Rzuciła okiem na tańczące iskry ognia i powstała, siorbiąc
zawartość naczynia. Odstawiła w połowie opróżniony kubek i powędrowała do
przydzielonego jej przez ojca pokoju. Usiadła za drewnianym biurkiem i jeszcze
przez chwilę błądziła palcami po holokomunikatorze za nim odważyła się kliknąć
odpowiedni przycisk. Wybrała kod Anakina i czekała... zero odzewu. Spróbowała
po raz drugi. Znowu nic. Z każdym kolejnym razem jej irytacja rosła, a poczucie
zbędności w zakonie coraz bardziej się wyolbrzymiało. Wreszcie. Za którymś
razem, nie umiała określić którym, nad wyświetlaczem zawisł
niebieskawo-przeźroczysty hologram jej Mistrza. Wyglądał...tak jak zwykle,
ubrany w normalny strój Jedi, skrzyżował ramiona na piersi i wyczekiwał aż jego
padawanka rozpocznie rozmowę. Mistrzu..., zaczęła lekko się pesząc, nie umiejąc
obrać tego co czuje w słowa. Spuściła wzrok i zacisnęła pięści. Ja.. ja myślę,
myślę, że nie chcę już być Jedi! Wyrzuciła z siebie i odwróciła wzrok.
Odchodzę! Dorzuciła, zagłuszając jego wołania "Ahsoko! Ahsoko!"
Powiedz radzie. Przycisnęła przycisk kończący rozmowę, nie słysząc już jego
słów "Ahsoko, zaczekaj!" "Nie odchodź!"
"Ahsoko!". Dzwonił kilkakrotnie. Ale ona obojętnie odrzucała
połączenia. Już zadecydowała. Tak kończy się jej kariera Jedi.
**Dwa tygodnie później**
Skywalker siedział ze skrzyżowanymi nogami, w sali medytacyjnej. Na miękkiej
trawie czuł się nieco lepiej, niż pierwszy dzień po utraceniu padawana. Cichy
szum wodospadu, oddziaływał na jego zmysły, niczym kojący uścisk matki. Nie
rozmawiał za wiele, bo tak właściwie nikt nawet nie kusił się, by prowadzić z nim konwersację. Bo po co? Stracił padawana. Czyli był nieodpowiedzialny. Pozwolił
jej odejść. Jego pogląd na pewno wciąż był zażartym tematem, poruszanym przez
Mistrzów, rozczarowanych jego zachowaniem. Ale co tu dużo mówić. Odnalazła
rodzinę. Jeśli jej przeznaczeniem jest życie poza Zakonem Jedi - musi to
uszanować. Nie może narzucać jej swojej woli. Po prostu nie może, to byłoby
krótko mówiąc - nie fair. Miała własną wolę. Była wolna i samodzielnie
dokonywała wyborów, póki miała stałą opiekę osoby dorosłej, którą w tym wypadku
był jej ojciec - nie mógł się wtrącać. Nawet łagodny, pocieszający głos Padme
nie był w stanie zasklepić pustki w jego sercu, którą wyrwała ta mała
Togrutanka. A może to jego wina? Może był złym Mistrzem? Zbyt surowym? Zbyt
łagodnym? Może... rządziła nim arogancja i pycha? Może nie dawał jej się
wykazać? Nie chwalił jej? Może był... schował twarz w dłoniach, powstrzymując
cisnące mu się do oczu łzy. Tak cholernie za nią tęsknił! Ta mała dziewczynka,
jego dziewczynka, była źródłem optymizmu, wywołującym, u każdego, kto ją
spotkał szeroki uśmiech i przesiąknięty radością śmiech. Pamiętał ją tak dokładnie, te bystre
niebieskie oczy, rozbawione spojrzenie i pełen szczęścia głos
"Rycerzyku.." Brakowało mu tego, tak cholernie mu tego brakowało. Był
sam. Mimo, że miał Padme. Którą kochał całym sercem. Ale czym jest jego
największa miłość, jego pierwsze oczko w głowie, gdy drugie oczko błądzi gdzieś
po Galaktyce, narażone na niebezpieczeństwo. Przeczesał dłońmi źdźbła
trawy i z cichym stęknięciem dźwignął się na nogi. Jego mała padawanka, jego
kochana młodsza siostrzyczka, jego wesoły Smarkuś odszedł. A najgorsza była
świadomość, że w żaden sposób nie może jej chronić.
***
A więc nasza kochana padawanka Skywalkera do tej pory nie wróciła? Zapytał
sztucznie zaskoczony Darth Sidious, spod jego przykrytego płaszczem oblicza nie sposób
było wyczytać żadnych emocji. Hologram zamigotał, przekaz transmisji był
średniej jakości, co jednoznacznie wskazywało, że Lord Sithów znajduje się w
znacznej odległości od miejsca, osadzenia sił separatystycznych. Niedobrze…
jest częścią naszego planu. Za wszelką cenę musi wrócić do Zakonu! Warknął.
Tyranus dokładnie czuł emanującą od niego nienawiść i gniew – w czystej, niezmąconej
postaci. Kiwnął głową, na znak szacunku, jakim darzy swojego Mistrza. W pewnym
momencie przełamał się i zapytał wprost – Dlaczego Skywalker jest taki ważny?
Widział emocje, po kolei wstępujące na siebie i wykrzywiające twarz Lorda
Sidiousa w rozmaite grymasy. Wiedział już, że jego pytanie równoznacznie było z
głupotą. Co go podkusiło, by dociekać o szczegóły? Przestąpił z nogi na nogę,
wciąż zachowując tak samo arystokratyczną postawę jak ówcześnie. Jeśli czuł
jakikolwiek lęk, czy wątpliwości, starannie jego ukrywał. Ale nic nie ujdzie
uwadze oku przyszłego Imperatora. Nie powinno Cię to obchodzić, syknął hologram
i zamigotał. Jest częścią mojego planu. Planu obalenia Galaktyki. Przejęcia
władzy. Tylko to się liczy. Pamiętaj o tym, poinstruował Hrabię. Sith tylko
ukłonił się lekko i przyklęknął na jedno kolano. Tak jest, Mistrzu, wycedził z
szacunkiem. Wprowadzamy nasz plan w życie. Wiesz co robić, Lordzie Tyranusie. Przejrzysty holoprzekaźnik przerwał połączenie. Miniaturowa postać
Sidiousa mignęła i rozpłynęła się w powietrzu.
***
Ahsoka siedziała na dywanie, wpatrując się w tańczące, w kominku ogniki. Z
lekkim uśmiechem przyglądała się ciepłym płomieniom, ogrzewającym jej
wyciągnięte ręce. Była bezpieczna. Wreszcie była w domu. Ale czy to na pewno
był jej dom? Te i inne pytania odbijały się echem po ścianach jej umęczonego
umysłu. W ciągu tych dwóch tygodni często myślała o swoim Mistrzu. Czy dobrze
zrobiła opuszczając go? Nawet nie odeskortowała do świątyni swoich mieczy
świetlnych. A przecież tylko Jedi miał prawo je nosić! Westchnęła, zaciskając
palce. Rękojeści schowane były w jej pokoju; miały przypominać o jej
dokonaniach jako Jedi i przeszłości. Jakiej w końcu się wyrzekła. Anakin...
ciekawe czy o niej myślał? Ciekawe czy był zły? Ciekawe, czy gdyby wyraziła
chęć powrotu przyjąłby ją z otwartymi ramionami? A może odrzucił? Czy jej „Rycerzyk” za nią
tęskni? Czy o niej myśli? Czy może zapomniał o niej i wyrzucił z pamięci jak
śmiecia? Bo jedno musiała przyznać – ten
Jedi wyjątkowo wrył się w jej serce. Kochała go. Był jej nauczycielem, jej
przyjacielem, jej pocieszycielem. Poza przyjaciółmi był jedyną podporą
podczas monotonnego życia w świątyni. A znali się tak krótko. Szkoda, że ich
znajomość zakończyła się w tak dramatyczny sposób. Że nie zdążyła powiedzieć mu
„Anakinie, to nie twoja wina.” Przytulić po raz ostatni i odejść honorowo,
zostawiając za sobą całe nauki świątynne. Ale czy nie tak zrobiła? Opuściła
Zakon, który był jej całym życiem. Zostawiła przyjaciół, dla jednej małej
istoty – z którą łączyły ją więzi krwi. Nie. Zdecydowanie Mistrz nie był z
niej dumny. Działa pod wpływem nagłego impulsu, porywu serca. Zrobiła to, co na
daną chwilę okazywało jej się słuszne. Ale czy faktycznie był to właściwy
wybór? Czy to było zgodne z jej przeznaczeniem? Czy faktycznie kształcenie się
na Jedi nie rysowało się w jej przyszłości? Czy jej przeznaczeniem było zwykłe
życie Togrutanki na Shili? Spojrzała w bok widząc dumę, malująca się w oczach
jej własnego ojca, który spotkawszy się ze spojrzeniem córki, posłał jej
delikatny uśmiech. Teraz była pewna wszystkiego. Zacisnęła dłonie w pięściach i
wbiła w nie przenikliwy wzrok. Tu jest jej miejsce. Tu jest jej przyszłość. Tu
jest jej przeznaczenie. Tu jest jej świat. Nie tam. Tu. W jej domu. Własnym
domu. Z ojcem. Zakon to przeszłość. Kodeks to przeszłość. Zawarte świątynne
przyjaźnie to przeszłość. A co najważniejsze: Anakin to przeszłość.
Ryczę! ;-; Ahsoka wracaj! Sprawiasz ból zarówno sobie jaki i Anakinowi! *beczy*
OdpowiedzUsuńJasne, kapuję, rodzina. Ale ty przecież ledwo znasz tego swojego "ojca". Może i to twój biologiczny, ale tak naprawdę to kimś w stylu ojca jest dla siebie twój mistrz. ;-; No dobra, raczej starszym bratem, bo trochę za młody na ojca kogoś w twoim wieku. xD Ale to nie zmienia faktu. *foch* RUSZ DUPĘ I WRACAJ DO ZAKONU, BO INACZEJ JUŻ CIĘ RODZONY OJCIEC NIE POZNA. Tak Ci skopię dupę, że się do końca życia nie pozbierasz!! *podciąga rękawy i szykuje pięści, nagle między nimi staje zakapturzona postać* SIDIOUS SPADAJ BO CI NOGI Z DUPY POWYRYWAM!! *sith zwiał* Pfff... Tchórz... I tak się z nim policzę. Nie wieźmie mi Anniesia na Dark Side... Wracając do Ciebie młoda panno. *surowy ton* Masz wracać do zakonu albo opowiem twojemu ojcu coś ty wyprawiała. *grozi palcem* Dziecko drogie, wracaj do świątyni, ale już. *nagle staje przed nią Anakin z założonymi rękoma* Eee... Hej, mistrzu S... Co ja tu robię? No ten... yyy... tak sobie tylko gadamy z Ahsoką... No wiesz, takie babskie sprawy... Nooo.eee... *niewinna minka* No ej! Ał! Moje ucho! Puszczaj! Paaadmeee raaatuuuuj!!!!! *wydziera się na całą galaktykę* Jak już jest gugu to mogę Cię wykastrować! *i tak tego nie zrobi i on dobrze o tym wie* Ałaaaa! Dobra, obiecuję... Nie będę się więcej mieszać... No, przysięgam... Na własne życie!!... Nie, na gugu przysięgać nie będę... *foch* Ałłłłłłłłłłłłłłłłłłaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Obiecam na wszystko, tylko puść już moje uchooooo!! I oddawaj mój miecz! *puścił ją i oddał miecza* Dobra, dzięki. A my sobie jeszcze porozmawiamy, Smarkusiu. *naganne spojrzenie na Ahsoke, a Anakin spojrzał na nią tak samo* Eee... to może ja już będę lecieć... Narka!! *zwiewa gdzie pieprz rośnie* A rozdział fenomenalny i cudowny i fabulos i awesome i... nie ma odpowiednich słów! Cem kolejny! *zawołała jeszcze do Wiki przebiegając przez Klb.*
NMBZT ♥
Ja cię zabiję! Przez ciebie ryczałam do telefonu w autobusie! Smarkuś jejku noo...co ja mam ci powiedzieć? Proszę no ranisz nas, wiem, że chcesz być z rodziną i tak dalej a ja o tym się nie wypowiem bo przecież jestem gotowa pobiec w podskokach za wielkim kolesiem jeżeli tylko powie "You are wizard." a nawet zwiać jeżeli tylko zobaczę Minotaura więc stosunki rodzinne to nie moja działka ale no...Ahsoko! Kurcze no...ja znowu ryczę jak myślę o tym od dwuch stron. Smarkusia się nikim nie zastąpi. Mi odebrało mowę! Ta rozmowa z Anakinem...bogowie no litości, potrzebuję wody do życia a całą wypłakuję. Przemyślenia Anniego (serio, w końcu to napisałm *chwila na śmiech*) o jego małej padawance...awwwww...rozpływam się jak podczas przemyśleń Percy'ego o Annabeth! Jak on ją kiedykolwiek zobaczy to ma ją porządnie przytulić i to wszystko powtórzyć! Zrozumiano?! Mam nadzieję bo odmowy nie przyjmuję! *tup* A ona nie lepsza, ma zrobić to samo. A Dooku i Ropucha niech spadają na drzewo gdzie zgwałcą ich banany! Co oni znowu popsują? Yhh...czekaj, Zuko im wtłucze...albo i nie, niech Aang się tym zajmie, Zuko nie oddam! *.* No...ekhem...rozdział rozwalił mnie emocjonalnie! *.* Świetny jak zawsze. Dfghjcfndkskdxfcchbrynedxcjeuwszuikmzik, jaram się jak przyspieszooną premierą Domu Hadesa! *.* I love it! Ich liebe dich (hahaha...Pan Potter będzie ze mnie dumny!) Awww awwwww awwwwwwwww!
OdpowiedzUsuńA teraz opieprz od Des: Nie kochasz mnie, masz na mnie olew, okłamujesz mnie a ja jestem wierna jak Charles Silenie! ;__; Foch, wielki jak nigdy!
Koniec poematu!
ZABIJE, ZABIJE, ZABIJE, ZABIJE...NIE ŻYJESZ! Dawć mi dyre twojej szkoły! Nie będziesz chodzić! To źle dla tego bloga! Dla tego arcydzieła! Dla tego opowiadania które powinno być książką! To...to...to skandal! SKANDAL! Nie Ahsoka! Nie Anakin! Nie! Stanowcze nie! Nie ma! Ahsoka ma wrócić!*tup* Jak nie to foch! Jak nie to będę rozpaczać na ramieniu Melona! Melon! Weź coś zrób! Już! Ja sie zabije! Ja...ja..
OdpowiedzUsuń*tele...portacja!*
No nie! co ja zrobiłam?! Anakin...Obi-Wan... Spierdzielaj Tato! Nie obchodzisz mnie! Ja chcę wracać do Świątyni! Ja chcę być Jedi! Ja chcę wracać do domu! Puszczaj stary dziadzie !
*TELE...PORTACJA!* >.<
Dooku...ty stary wąchaczu łajna Shaków! jeszcze mnie popamiętasz! Ty i ten twój staruch zginiecie!
Ulala...że wut?! Ja...ja...no nie wierze! Jak to możliwe, że...ja cem przytalaski Anisoki! ;__;*ryczy jak jakieś dziecko* Gdzie jest guguś??
Ja ce gugusia w bzuśku Padme! Juś! Ja cie gugusia! >.<
AAAAAAAAAAAAAAAA...Dawać żele!*dam dam dam da ram dam dam* Dawać żele!*dam dam dam da ram dam dam* Dawać żele!*dam dam dam da ram dam dam* *jak na trybunach*
Oł je! trzeci dzień z rzędy zeżarłam zacłą paczkę żelek *.*
Om nom nom nom nom...pysia xD Nosz kurde! Deturi oddawaj żelki! *gania Deturi po Arborteum* Co?! Mam gdzieś że Ci ostatnio zabrałam! Dawaj! Już! Wiesz dlaczego Ci zabrałam? Bo to ja powinnam dostawać żelki od Ati nie ty! Po co mi potrzebne? Żeby mieć większy haj! Wybacz ale z samego Anakina bez koszulki wyżyć się nie da! Buhahah...moje są*ucieka z odzyskanymi żelakami przed Det.*.......... *dziwięk zacinającej się płyty* Eee...jestę głpukię xD
Zapędziłanm się sorki :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDD No to tak. Rozdział jest:
Superaśny, cód, miód i orzeszki, extra, wyczebisty, extra wagancki, piękny, pięknie napisany, długo oczekiwany, Anakinowy bez koszulkowy(Idka wie jak to powiedzić :**) togrytański, jedajowski, sithański, świetlno mieczowy(jakoś tak xD), ludzki, coruscański, galaktyczny, kosmiczny, planetarny, nie powtarzalny...nie ce mi się szukać :)
NMBZT!
Info:
Historia zupełnie inna. Hostoria, która nigdy się nie zdarzyłą w SW. Historia dwóch przyjaciółek... A co mi tam!
Ja i Idka-teraz Mroczny Melonik- stworzyłyśmy blog który...a co ja wam będę mówić! Zapraszamy na blog:
http://mrocznykoktail.blogspot.com/
NMBZW!
Zabije Cię na śmierć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wiesz o tym do jasnej cholery???!!!?!??!?!!?!??!??!?!??!????!?!!???
OdpowiedzUsuńKu*wa no!! Co inngo powiedzieć?? Ahsoka ma wracać bo chusteczki mi się kończą!!! Raniasz, ranisz, ranisz,ranisz, RANISZ KOBIETO!!! Dlaczego nasz kochany Śmarkuś musiał odejść?! Ja się pytam nooo niiiieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Widzisz kom Kiwi??? Ona już ma traumę! Nie wyjdzie z tego, no chyba, że Ahsoka wróci do Świątyni, chcesz ją mieć na sumienia plus mnie???
Raz się poryczałąm gdy Ahsoka odeszłą, teraz drugi?????? Nie wypłacę się za chysteczki, musze isc po kredyt!! Ejj.....FOCH do powrotu AHS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Powinnaś dostać NOBLA!!!!!!!!!!!!!! I inne tee noo yyy.....nagrody literackie!!!!!!!! WOOWWW....Ty chyba masz szostki z polaka za takie opowiadania!!! Ty na studia polonistyczne powinnas isc!!!!!!!!
K O B I E T O ! !!! !
Idę po jakiś lek na uspokojenie...o jest seta..może być.....
NMBZT!!!!!!!! I z Ahsoką, która wraca do Świątyni!!!!
Mati jak zwykle się o mnie troszczy :*
UsuńKtoś musi....XD
UsuńCzy ty się z Melonem zgadałaś czy co??
UsuńNie....
Usuń*chrząka* Really?
UsuńYes xD *potakuje i robi głupie miny*
UsuńYEEAAA REALLY!....;DD
UsuńMroczne Kiwi, dlaczego Wika miałaby nas zlać??
UsuńNo za te SPAMY!!
UsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
UsuńKiwiś i Mati są niewinne! Kiwiś i Mati nuic nie zrobiły!! xD
UsuńPodtrzymuję!!!!!!!!!!!
UsuńHuehuehue...my Nie winne być! >.<
UsuńWoW!!!!
OdpowiedzUsuńZaczepiasty rozdział!!!!
Ja też chcę tak pisać ty super Polonistko Wiktorio :DDD
AAaa. Mi tam się nawet podoba, że Soka odeszła z zakonu.
A te jej przemyślenia ;*
Ja już kończę, bo normalnie nie mam weny na komentarz nawet po "Granacie" na matmie :DDD
- Granat- krzyczy Wiktoria.
Wszyscy chowają się pod ławki, a już mocno wkurzona pani od matmy zaczyna wreszczeć i wpisuje całej klasie minusowe...
NMBZT
Idka
Aaaaaaa!!!!!!!!! Jak możesz mi Soke wyrzucić z Zakony!!!!!!!! Ona ma wrócić bo inaczej... Foch forever nieodwołalnie!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNMBZTPKM!!!!!
Selene
Mnie tam się podoba, że Ahsoka odeszła z zakonu. Przynajmniej jest ciekawie.
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba! Inaczej blog tak by nie wciągał. :D Ciekawy rozdział ponad wszelką miarę jak zwykle. :) Kurczę, kapitalnie piszesz i Ci zazdroszczę. :P Nie zmarnuj tego talentu.
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną pozostawiam taki króciutki komentarz. xD Pozdrawiam Cię, weny życzę i niech Moc będzie z Tobą, of course! :*