Skywalker, Tano i ich "przewodnik" Garet, szli we wskazanym
kierunku - wielki namiot z jedwabiu, zdobiony mnóstwem szlachetnych
kamieni zaintrygował ich swym pięknem, już za pierwszym rzutem oka. Wnętrze
było przestronne, ale tak samo bogato zdobione, podłoga wyłożona była czerwonym
materiałem, z boku stały cztery, okrągłe pufy i drewniany stolik, pokryty
płaskorzeźbami. Po przeciwnej stronie rozciągała się wyglądająca na bardzo
wygodną mata z mnóstwem miękkich poduszek. Po środku na zwiniętym w rulon kocu,
siedział krępy staruszek, jego posiwiałe włosy sięgały ramion, a krótka broda
idealnie z nimi kontrastowała, miał zamknięte oczy, siedział po turecku, sącząc
gorącą herbatę z porcelanowej, przyozdabianej złotem filiżanki. Wow... na
bogato. - przeszło przez myśl Anakinowi, który całkowicie ukrył swoje
zaintrygowanie pod maską obojętności; Ahsoka wręcz przeciwnie, nie kryła
zachwytu. Starzec uśmiechnął się z satysfakcją i wskazał prawą dłonią na
poduszki, które przed sekundą znalazły się tam, dzięki jego poddanym. Na palcu
wskazującym miał duży złoty pierścień z fioletowym kamieniem, błyszczącym
jasnym blaskiem. Skywalker przyjął zaproszenie, skinąwszy głową usiadł po jego
prawej stronie; w takiej samej pozycji, jak zrobił to wódz. Ahsoka niewiele
myśląc poszła w jego ślady. Wódz skinął dłonią na podwładnych, by zostawili ich
samych. Garet już chciał iść, ale został przywołany cichym gwizdem. Bez
szemrania i protestów podszedł i stanął wyprostowany między Ahsoką, a Anakinem.
- Po co sprowadziłeś tu tych obcych? - przemówił w basicu, spoglądając
ukradkiem na gości
- Ona - wskazał na Ahsokę. - jest tu od trzech miesięcy... -powiedział,
drapiąc się po karku.
- Nim był zainteresowany nasz dawny wódz, który urzędował przed panem... -poinformował
ze sztucznym szacunkiem, co Anakin od razu wyczuł, rzucając mu zagadkowe
spojrzenie. Mężczyzna udał, że tego nie zauważył.
- Rozumiem...- pogładził się po swojej krótkiej brodzie. -
Dziewczynę wyprowadzić, jest mi tu zbędna. - nie dosłyszał kilku cichych
przekleństw, które Ahsoka rzuciła pod nosem, Anakin skinął na nią głową; a ona
bezceremonialnie wstała i opuściła namiot. Garet podążył za nią.
-Ty i mój brat... jesteście razem? -rzucił od niechcenia,
kładąc jej rękę na ramieniu.
- Co?! Nie, ja nigdy.. to znaczy.. my... tylko.. to...miałam na
myśli... -jąkała się, patrząc na niego niepewnie, wbiła wzrok w podłoże i
zaczęła rysować stopą coraz to większe okręgi na piasku. Garet uśmiechnął się z
rozbawieniem.
-No nic, gołąbeczki... leć do Karlesha. - poklepał ją po ramieniu i
odszedł, znikając w ciemności pustyni. Tano odprowadziła go wzrokiem,
rumieniąc się lekko, czy faktycznie czuła coś do tego Wędrowca? Przecież ten
buziak był tylko zabawą... ale jednak, nie przypominał on dziecinnego wygłupu..
było w nim coś jeszcze, coś głębszego... Anakin cię zabije, westchnęła w
duchu i ruszyła w kierunku namiotu przyjaciela. Szła, stawiając stopy jedna
przed drugą, idąc pewnie, z podniesioną głową. Gdy dotarła na miejsce, zajrzała
przez prowizoryczne drzwi namiotu; ujrzała Karlesha z jakąś dziewczyną...
Ogarnęła ją zazdrość... i gniew.
–Karlesh! – warknęła i spojrzała na niego z wyrzutem. Chłopak
obrócił się w jej stronę, nie przerywając opatrywania ran młodszej siostry.
–Co? Już nawet zabandażować ran Sadie, nie mogę? –zapytał kończąc opatrywanie.
Wstał i odprawił siostrę machnięciem ręki.
–S-siosstrę? –jąknęła i zaczerwieniła się na całej linii,
wbijając tępy wzrok w swoje buty.
–Nie, wiesz? Opatruję jednorożca, który zerwał się z tęczy. –
powiedział z sarkazmem i rzucił Ahsoce rozbawione spojrzenie. –Więc.. twój
Mistrz mnie nie zabije? –zapytał z nadzieją w głosie, uśmiechnął się do
niej słodko, przypominając sobie ich ostatni pocałunek. Tano podniosła na niego
wzrok i uśmiechnęła się nieśmiało.
–Nie zabije cię… tylko żartował… jak zawsze… już mu dałam nauczkę za
ciebie… naprawdę… -powiedziała i stanęła prosto, rozglądając się po
namiocie. Z lewej strony, pod ścianą mieściła się mata, pleciona ręcznie z
uschniętych traw, naprzeciwko, po drugiej stronie, było kilka poduszek i mały
drewniany stolik. Podłoga pokryta była cienkim materiałem, który miał
zastępować dywan. W prawym rogu, tuż obok wejścia postawione było kilkanaście
różnych pudełek, wypchanych różnorakimi przedmiotami.
–A co zrobiłaś? –zapytał i wymienił świeczkę w wypalającej się
już lampie. –Podrapałaś go na śmierć? –dodał po chwili zakończając
czynność. Ahsoka spojrzała na niego ze zrezygnowaniem. –Jesteś głupi.
–mruknęła i lekko klepnęła go w ramię.
–A ty słodka, jesteśmy my kwita? –zapytał, szczerząc zęby w uroczym
uśmiechu. Padawanka ponownie się uśmiechnęła.
–Ale ty nie jesteś słodki… i ja też nie, ale to nie zmienia faktu, że cię
lubię… -wzruszyła ramionami i usiadła na poduszce. Karlesh uśmiechnął się
delikatnie, roztaczając cały swój urok.
–Uhhh.. no dobra. Może i jesteś słodki. – wywróciła oczami i
lekko pocałowała go w policzek, czego on tak cały czas oczekiwał.
***
Trwali w milczeniu. Staruszek i Młodzieniec. Brązowooki i Niebieskooki.
Anakin nerwowo bawił się dłońmi, przygryzając dolną wargę. Starzec przyglądał
się mu z zainteresowaniem. Skywalker czuł jego wzrok, czuł się jakby
przewiercał nim go na wylot, zaglądając do jego wnętrza i wyciągając na światło
dzienne wszystkie tajemnice, zakopane głęboko w jego podświadomości. Przerywaną
tylko cichym szumem wiatru ciszę jako pierwszy zburzył Wódz.
-To ciekawe... -zaczął tajemniczo, układając dłonie w
charakterystyczną piramidkę. Anakin czuł się w jego towarzystwie, jak w
towarzystwie któregoś ze starszych Mistrzów. - Jesteś naprawdę wyjątkowy... czuję
ogrom Mocy kłębiącej się w tobie, Mocy... Mocy, która przytłacza mnie swoją
potęgą. -dokończył po chwili, układając rysy twarzy w tajemniczy uśmiech.
-Ale czuję też coś innego... - ciągnął, tym razem lekko złapał go za
nadgarstek prawej ręki - napotykając metalową protezę cofnął dłoń i
spojrzał ze zmieszaniem. Skywalker tylko wzruszył ramionami w geście
obojętności.
- Czuję w tobie namiętność. Głęboką namiętność... pałasz głębokim
przywiązaniem do kogoś lub czegoś... - oświadczył lekko mrużąc oczy. Po
twarzy Anakina przebiegł cień strachu; przełknął głośno ślinę, próbując jak
najdokładniej ukryć swoją frustrację i kłębiący się w nim tej chwili lęk przed
ujawnieniem tak skrywanego sekretu... Staruszka lekko zaskoczyła jego
dokładność w skrywaniu emocji; wiedział bowiem, że Jedi są w tym doskonali...
ale dlaczego chciał kryć uczucia przy zwykłym starcu niestanowiącym zagrożenia
dla kariery w Zakonie?
- Znałeś Jedi imieniem Tyrvverus Hegahhsi? - rzucił po chwili,
patrząc na niego bystrym wzrokiem. Anakin wypuścił powietrze z płuc, czując
ulgę, wynikającą ze zmiany tematu.
-Znałem... uczyłem się o nim w latach, kiedy byłem padawanem... to
upadły Jedi, bardzo mądry, świetny wojownik, wspaniały generał... nigdy nie
dowiedziałem się natomiast, czemu opuścił Zakon... -wyrecytował płynnie
fragment ze swojego zeszytu, w którym pisał zadanie domowe, o tym właśnie Jedi,
bawiąc się sznurkiem od poduszki, na której siedział. Staruszek popatrzył na
niego z uznaniem, niewiele Jedi zapamiętywało choć połowę z wpajanych im nauk.
Ten był inny, mimo, że nie wyglądał na szczególnie grzeszącego intelektem - był
mądry. I silny.
- Odszedł z tego samego powodu, co ty. - poinformował Wódz,
uśmiechając się z aprobatą. Anakin podniósł na niego wzrok; wyrażał
zdezorientowanie i niewiarę.
-Ale ja nie odszedłem.. -rzucił nagle. -Wciąż jestem Jedi..
poza tym.. skąd możesz wiedzieć, że... skąd wiesz o nim aż tak dużo? -
szepnął, lekko zmieszany, nerwowo zaciskając protezę prawej ręki w pięści.
- Ponieważ to ja jestem Tyrvverus Hegahhsi. - oznajmił, spotykając
się ze zdziwionym spojrzeniem Młodzieńca.
-T-ty? Ale... nie rozumiem... -odpowiedział, nie mogąc ułożyć słów
rozmówcy w całość.
-Odszedłem z miłości. - Anakina zamurowało. Poczuł jak na żołądku
zawiązuje mu się supeł, a serce łomocze jak oszalałe. Czy on wiedział? Wiedział
o jego skrywanej przez lata tajemnicy? O jego miłości do Padme? O pożądaniu i
namiętności, których nie mógł się pozbyć, gdy był z nią? O pragnieniu
bliskości? O żarze, jaki w nim płonął na jej widok? O niesamowitym cieple na
sercu, gdy mógł ją zobaczyć? Odwrócił wzrok, kryjąc się w cieniu, nie
zdradzając emocji, nie mógł dobrać słów, na tyle poważnych, by zaprzeczyć w
miarę mądrze.
-Nie zaprzeczaj. -usłyszał ze strony Upadłego Jedi. -Wiem, że
kochasz. Czuję twoją głęboką pasję... nie mogę uwierzyć, że Yoda jej nie
zauważa... -zainteresował się, wstał i położył mu rękę na ramieniu. -
Niedługo twoje życie się zmieni... zajdzie w nim znacząca zmiana. Zmiana
nieodwracalna, przygotuj się na nią. Bo być może jeszcze tu wrócisz... jako
jeden z nas.
_________________________________________
Dedykacja dla Des i Igi.
Karl i Soka, Karlesoka lalalala słodkie dzieciaki *.*. Buzi buzi cmok cmook, a wieczorem jak wszyscy pójdą spać zaszaleją *marzyciel*. Ich dzieci będą zajebiste, podbiną galaktykę! *^*. Pfff co za ciul wywala Smarkusia z namiotu! Nawet o niej nie wiedział nadęty stary bufon! *foch* Ale Garet coś podejrzewa :3. Drosna Ahsoka (hehe wiesz na co czekam) :3. Awwwww...słodziaki, wieeeeesz, jak zapalał tą świeczke to pomyślałam o kolacji przy świecach xD. Hehe ona tam go całuje a Anakin siedzi zz tym staruchem w namiocie i nic nie wie...wiesz, cały czas oczekiwałam, że zaraz wpierniczy im się do pokoju i przyłapie w niezbyt wygodnej pozycji haahah to jak? ;> No i gadu gadu z tym....eeeeee nie umiem tego przeczytać xD. Phi on się doomyśla a Ahsoka to co?! Ona o wiele więcej z nim przebywa i lepiej go zna!! Ja już wiem jaka to zmiana cwaniaku...oby Padme zamykała pralkę na klucz xD. Czekam na więcej! Cem więcej, wiesz na co ja czekam, hehe no na wiele, bardzo wiele! *.* Rozdział zajeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeebistoooooooooooooooooooooooooo-cudownooooooooooooooooooooooooo-genialnooooooooooooooooooooooooooooo-fantastyyyyyyyyyyyyyyyyyyczny! NMiBCS NMBZT miszczu zdychania :P :* <3
OdpowiedzUsuńGaret, szacunek do Anakina musi być!
OdpowiedzUsuńChyba, że ten udawany szacunek odnosił się do wodza... albo byłego wodza... Pfff... Im wszystkim należy się szacunek!
Drogi Panie Wodzu, proszę Ahsoki nie wywalać z namiotu. Trzeba było ją ładnie poprosić żeby wyszła. Wywalił ją Pan z namiotu i teraz pewnie będzie nękać Anakina o ty o czym Pan z nim rozmawiał. Z poważaniem Iga Skowrońska.
I widzisz Garet? Ja tam nie udaję szacunku... *pokazuje mu język jak pięciolatka*
Pff... Oczywiście, że moc Anakina go przytłacza... A jak inaczej? W końcu to Anakin i jego ani jego mocy nie ogarniesz. xD
Ty... ty... ty Tyrvvusie ! Właśnie straciłam do Ciebie szacunek. Jak Annie do was dołączy to opuści Coruscant i zostanie na Tatooine. I jakie to ma być opuszczanie zakonu z miłości, co?!
Znacząca zmiana, a ja cę pięćdziesiątkę. *tup* xDD
Nieodwracalna? Da się odwrócić... Ale Padme nie pozwoli... Nie wiem jak Anakin... I ja też nie pozwolę. *tup* xD
Dobra, kończę bo zaczynam pisać bez sensu xD
NMBZT <3
Inga?Ahs
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z podłogi!
No i chuj!
Odszedłem z miłości-Jaram się tym jak Anakin maszynami:D
Krlesh!Wypierdalaj stąd!Lux ma być!Lux!Lux!
No to tyle bo mnie zatkało jak zwykle:D
NMBZT!<3;*
Inga/Ahs:D
UsuńŚWIETNA!!!! ;D Super moment z Karleshem i Ahsokom. Ten pierwszy i ten drugi. Szykuje się nowa para? Ale przecież oni kiedyś opuszczą Tatooine, a na pewno Ani. Ale ja nie ce żeby się rozstali *mina rozpieszczonego dzieciaka*.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i życzę miłych wakacji!!!!
NMBZT!!!!!
Idka
Witaj, Wix :) Przepraszam za tak spóźniony komentarz, ale jak widzisz ostatnio mam mało czasu na komputer, a nawet na własną twórczość... :/
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle przepiękny! Nie pojmuję jak można pisać tak przepiękne opisy. Jesteś geniuszem! :P Podoba mi się para Ahsoka i Karlesh. Wszystko co z nimi związane jest takie słodkie i urocze, że aż napawa mnie entuzjazmem. Śliczna parka. ^^ A co do reszty przekazu to niezmiernie ciekawe. Chodzi mi o te wszystkie przygody Anakina. Są boskie! Siedzę przybita do krzesła i ciągle chcę więcej bo jeszcze mi mało.
Pozdrowienia z Wariatkowa, NMBZT! :**