-Wybacz, Jiro. -wyprostował się, by wyglądać poważnie. -Nie zabawimy tu długo... szukamy pewnego miasta, Mos Dersy, czy możesz wskazać nam drogę? -zerknął na Ahsokę, która powstrzymywała śmiech stojąc u jego boku. Kobieta zamyśliła się na chwilę.
-Niestety, Annie...-przezwisko wywołało kolejny napad śmiechu u Padawanki. -Ale nie wiem, gdzie to jest... musiałbyś popytać w barze...-skinęła głową na znajdującą się w oddali knajpkę.
-Dobrze.- przygryzł wargi i chwycił Ahsokę za ramię.
-Annie, czy...
- Nie mogę powiedzieć. -skwitował tylko i ruszył w kierunku wskazanego miejsca, ciągnąc Ahsokę za sobą.
-M-mm-istrzu. -wykrztusiła między napadami śmiechu. -T-tt-y, cz-yy, t-ttt-y...
-Zamknij się i chodź za mną. -ruszył oglądając się na bazary, wszystko było praktycznie takie same, tylko niektóre stoiska różniły się kolorami, towarem, czy sprzedawcą... Westchnął pokonując trzy schodki, wszedł do obszernego pomieszczenia. Ściany, niegdyś zapewne białe dawały we znaki o latach jakie przeżyły. Sufit był popękany, gdzieniegdzie zwisały poobdrapywane lampy, które jeszcze świeciły bladym światłem. W lewym rogu pogrywała orkiestra, a w prawym rozpościerał się długi bar, przy którym stał barman, wysoki i chudy, który właśnie podawał trzem, spragnionym rabusiom ich wymarzone piwo. Anakin niewiele myśląc podszedł i zajął jedno z krzeseł. Ahsoka widząc niezbyt sympatyczne twarze usiadła obok, po jego prawej stronie. Barman natychmiast zostawił rzezimieszków i podszedł do nich, chcąc przyjąć zamówienie.
-Co podać?- zapytał z nosem w notesie.
-Nic..potrzebujemy.. informacji. -mruknął tajemniczo Anakin nerwowo bawiąc się sznurkiem od swojej koszuli.
-Nie mamy informacji. -syknął sprzedający. -Tylko napoje...ewentualnie jakieś przekąski.
-Może to odświeży twoją pamięć? -dodała Ahsoka rzucając na blat sporą sumkę błyszczących kredytek. Anakin przygryzł wargi, wyczuł, zresztą słusznie, że to nie było dobre posunięcie. Barman wziął w dłonie błyszczące pieniądze.
-Waluta Republiki?!- huknął na cały bar . -Oni są z Republiki! -dodał. Miliony nieprzyjaznych twarzy obróciło się w ich stronę mierząc czujnym spojrzeniem. -
-Miło było cię poznać, Rycerzyku. -bąknęła Ahsoka.
-To nie pora na żarty, Smarku. -szepnął szukając rozwiązania tego problemu.
-Ile masz kasy? Nie kredytek...-spytał rozglądając się nerwowo.
-Tylko..-zaczęła liczyć na szybko. -kilkadziesiąt monet i dwa banknoty...
-Tyle wystarczy..-nabrał powietrza do płuc. -Stawiamy wszystkim piwo!- wszyscy obejrzeli się na siebie z euforią w oczach i wznieśli okrzyki zadowolenia.
-Którędy do Mos Dersy?- zaczepiła jednego z ludzi Ahsoka.
-Na północ, łatwo traficie..- odparował.
-Dzięki. -obejrzała się na Anakina.
-Smarku, wiesz gdzie mamy iść? -Padawanka pokiwała głową. -Zmywajmy się stąd.- szepnął i pociągnął ją za nadgarstek w kierunku wyjścia, przepchali się przez tłum i bezproblemowo wyszli na zewnątrz.
-Na północ. -mruknęła zdyszana, gdy byli już bezpieczni.
-Więc ruszajmy, za nim zorientują się, że zniknęliśmy...-fuknął ruszając we wskazanym kierunku. Tano posłusznie podążyła za nim.
***
Szli. Otoczeni z każdej strony pustyniami, Ahosce nie udzielał się ten upał, dziwiło ją za to, że Anakinowi właściwie nie robił on różnicy. Jest tak gorąco, może nawet plus czterdzieści stopni, a on nawet nie daje znaków zmęczenia..
-Rycerzyku! Zwolnij, gdzie Ci się tak śpieszy?! Pali się, czy co?- złapała go za ramię, zaciskając na nim palce, próbując wyżebrać chociaż kilkuminutowy odpoczynek.
-Palić? Chcesz, to mogę cię podpalić...-zaczął podrzucać w dłoni wyjęte ówcześnie z kieszenie pudełko zapałek.
-Po co ci zapałki na pustyni..? Słoneczko ci przygrzało?- spytała Ahsoka półżartem. Skywalker wywrócił oczami.
-"Ogarnij się", Smarku. -pokazał jej język, jak skończone dziecko.
-Zatrzymamy sięę?- wyjęczała rysując stopą szerokie okręgi na piasku.
-Nie, po co? -schował zapałki do kieszeni i wzniósł oczy ku niebu.
-Po co?! Bo chcę porobić fotki do magazynu dla nastolatek, wiesz?!- burknęła obrażona.
-Po kij, pustyni nie widzieli?- odpowiedział sarkazmem na sarkazm.
-Mistrzu, dałbyś sobie spokój...zrobimy postój czy nie?- założyła ręce i westchnęła ostentacyjnie. A on robiąc charakterystyczny "daszek" z dłoni, przyłożonych do czoła patrzył wciąż w niebo. Ahsoka nie uzyskawszy odpowiedzi trzepnęła go w ramię.
-Au! Co?!- warknął z irytacją.
-Żądam odpowiedzi na moje pytanie. -odparła starając się zachować powagę.
-Dobrze, więc, niedługo nadejdzie zmrok, jeśli nie chcesz napatoczyć się na Tuskenów, dobrze ci radzę rusz swój leniwy tyłek z miejsca i chodź za mną. -odpowiedział przyśpieszając kroku, Ahsoka nie mając wyboru podążyła za nim. Wędrowali tak więc, pustynią, żar lał się z dwóch słońc Tatooine, wszędzie piasek, piasek, piasek, a i... piasek. Ahsokę szczerze on już wnerwiał. Był wszędzie, gdzie tylko nie spojrzała... piach! Ten cholerny sypki piach w jednym odcieniu. Na horyzoncie nie widziała niczego, żadnego beznadziejnego pojedynczego domku, żadnej wsi, żadnych karawan. Skywalker mimo to pewnie prowadził, zupełnie jakby miał jakiś GPS w głowie... Ahsoka oczywiście też taki miała, na Shili rzecz jasna, ale nie na cholernym zadupiu z piaskiem, na którym wszystko wygląda tak samo! Czuła, że niesforne ziarenka tej znajdującego się wszędzie sypkiego badziewia latają tu i tam w jej butach, przyczepiając się do skóry.
-Mistrzuuuu...-bąknęła zirytowana. - To coś włazi mi do butów!- strzeliła focha na otaczający ją krajobraz.
-Zachowujesz się jak dziecko...-odparował idąc dzielnie z rękoma w kieszeniach
-Nie możemy tu odpocząć?- żaliła się.
-Taa, co jeszcze, może zrobić ci sweet focię z dzióbkiem na holofacebooka?- rzucił w jej stronę. Ahsoka zamyśliła się na chwilę, pot spływał z jej czoła, które już błyszczało.
-...ej! Nie mam na tym konta...- mruknęła, rozglądając się w poszukiwaniu czegoś, co nie jest piaskiem.
-Taa, oczywiście, to twój klon podrywa chłopaków przez ten portal... -odparował zdegustowany. -Nieprawda...-zaczerwieniła się. -Chwila, a ty skąd wiesz?!- spytała zdruzgotana.
-Bo mój genialny padawan gubi każdy datpad, który w magiczny sposób znajduje się w moim pokoju..-chrząknął.- wciąż się zastanawiam, co ty tam szukasz... mniejsza o to, nie wylogowujesz się, mój genialny Smarku...-zmrużył oczy, szukając czegoś na horyzoncie. Ahsoka zniosła broń, zdecydowała, że nie będzie się dalej kłócić.. mógłby wyciągnąć za dużo, ewentualnie ona dowiedziałaby się, że on wie rzeczy, które tak bardzo stara się przed nim zataić...Zerknęła na niego ukosem, na jego twarzy dostrzegła przelotny uśmiech. Może pomyślał o czymś przyjemnym?- przeszło jej przez myśl. Ciekawe co to było...-głowiła się w duchu.
-Zbliża się zachód słońc...-szepnął cicho Anakin, Ahsoka sama nie wiedziała, czy mówił to do siebie, czy też te słowa skierowane były do niej, w końcu mówił to tak cicho. Obrócił się w jej stronę, przez jego twarzy przeszedł cień zaskoczenia. Padawanka posłała mu pytające spojrzenie
-Niee, nic..-bąknął. - ..zapomniałem, że nie jestem tu sam..-dokończył i usiadł na ziemi. "Że jestem tu sam?". Co to miało znaczyć? Łaził kiedykolwiek sam po pustyni? Serio? Tak się da? Po tym cholernym piachu, bez osoby, która mogłaby wysłuchiwać jego narzekań? O, matko, nawet sam bóg bogów tak chyba nie potrafi. -
-Wstawaj, ciulu, rusz dupę, mieliśmy dotrzeć tam...-urwała, gdy dostrzegła karcące spojrzenie Anakina.
-Nie dojdziemy tam, zaraz słońca zajdą, a wtedy nie dostrzeżesz niczego, musimy spędzić tu noc, ruszymy z powrotem, gdy zrobi się widno...-odpowiedział pełen rozwagi.
-NOC?! NOC NA TYM CHOLERNYM PIASKU?! TOBIE CHYBA NA MÓZG PADŁO!- huknęła jednym tchem.
-Spokojnie, Smarku...-pacnął się w czoło. -Ty śpij, ja stanę na czatach. Wolę nie ryzykować atakiem...-mimowolnie przypomniał sobie paskudne twarze tuskenów, ich przeraźliwy głos, ich jęki rozpaczy, gdy wybijał ich, jeden po drugim.
-Alee, dobra, przynajmniej będzie ciepło..-jęknęła zrezygnowana.
-Ciepło? Co ty robiłaś na lekcjach? Na pustyni nocą temperatura spada poniżej zera...- skarcił ją wzrokiem.
-Ale na serio musimy..? Na piasku..? Nie możemy no nie wiem..eee...spać na drzewie?- bąknęła zdezorientowana.
-Znajdź drzewo na pustyni, a padnę przed tobą na twarz...-odgryzł się.
-Dobra, dobra.. rozumiem, daruj sobie...-odpowiedziała i usiadła po turecku.
____________________________________
Rozdział ze specjalnym dedykiem dla Des
-Rycerzyku! Zwolnij, gdzie Ci się tak śpieszy?! Pali się, czy co?- złapała go za ramię, zaciskając na nim palce, próbując wyżebrać chociaż kilkuminutowy odpoczynek.
-Palić? Chcesz, to mogę cię podpalić...-zaczął podrzucać w dłoni wyjęte ówcześnie z kieszenie pudełko zapałek.
-Po co ci zapałki na pustyni..? Słoneczko ci przygrzało?- spytała Ahsoka półżartem. Skywalker wywrócił oczami.
-"Ogarnij się", Smarku. -pokazał jej język, jak skończone dziecko.
-Zatrzymamy sięę?- wyjęczała rysując stopą szerokie okręgi na piasku.
-Nie, po co? -schował zapałki do kieszeni i wzniósł oczy ku niebu.
-Po co?! Bo chcę porobić fotki do magazynu dla nastolatek, wiesz?!- burknęła obrażona.
-Po kij, pustyni nie widzieli?- odpowiedział sarkazmem na sarkazm.
-Mistrzu, dałbyś sobie spokój...zrobimy postój czy nie?- założyła ręce i westchnęła ostentacyjnie. A on robiąc charakterystyczny "daszek" z dłoni, przyłożonych do czoła patrzył wciąż w niebo. Ahsoka nie uzyskawszy odpowiedzi trzepnęła go w ramię.
-Au! Co?!- warknął z irytacją.
-Żądam odpowiedzi na moje pytanie. -odparła starając się zachować powagę.
-Dobrze, więc, niedługo nadejdzie zmrok, jeśli nie chcesz napatoczyć się na Tuskenów, dobrze ci radzę rusz swój leniwy tyłek z miejsca i chodź za mną. -odpowiedział przyśpieszając kroku, Ahsoka nie mając wyboru podążyła za nim. Wędrowali tak więc, pustynią, żar lał się z dwóch słońc Tatooine, wszędzie piasek, piasek, piasek, a i... piasek. Ahsokę szczerze on już wnerwiał. Był wszędzie, gdzie tylko nie spojrzała... piach! Ten cholerny sypki piach w jednym odcieniu. Na horyzoncie nie widziała niczego, żadnego beznadziejnego pojedynczego domku, żadnej wsi, żadnych karawan. Skywalker mimo to pewnie prowadził, zupełnie jakby miał jakiś GPS w głowie... Ahsoka oczywiście też taki miała, na Shili rzecz jasna, ale nie na cholernym zadupiu z piaskiem, na którym wszystko wygląda tak samo! Czuła, że niesforne ziarenka tej znajdującego się wszędzie sypkiego badziewia latają tu i tam w jej butach, przyczepiając się do skóry.
-Mistrzuuuu...-bąknęła zirytowana. - To coś włazi mi do butów!- strzeliła focha na otaczający ją krajobraz.
-Zachowujesz się jak dziecko...-odparował idąc dzielnie z rękoma w kieszeniach
-Nie możemy tu odpocząć?- żaliła się.
-Taa, co jeszcze, może zrobić ci sweet focię z dzióbkiem na holofacebooka?- rzucił w jej stronę. Ahsoka zamyśliła się na chwilę, pot spływał z jej czoła, które już błyszczało.
-...ej! Nie mam na tym konta...- mruknęła, rozglądając się w poszukiwaniu czegoś, co nie jest piaskiem.
-Taa, oczywiście, to twój klon podrywa chłopaków przez ten portal... -odparował zdegustowany. -Nieprawda...-zaczerwieniła się. -Chwila, a ty skąd wiesz?!- spytała zdruzgotana.
-Bo mój genialny padawan gubi każdy datpad, który w magiczny sposób znajduje się w moim pokoju..-chrząknął.- wciąż się zastanawiam, co ty tam szukasz... mniejsza o to, nie wylogowujesz się, mój genialny Smarku...-zmrużył oczy, szukając czegoś na horyzoncie. Ahsoka zniosła broń, zdecydowała, że nie będzie się dalej kłócić.. mógłby wyciągnąć za dużo, ewentualnie ona dowiedziałaby się, że on wie rzeczy, które tak bardzo stara się przed nim zataić...Zerknęła na niego ukosem, na jego twarzy dostrzegła przelotny uśmiech. Może pomyślał o czymś przyjemnym?- przeszło jej przez myśl. Ciekawe co to było...-głowiła się w duchu.
-Zbliża się zachód słońc...-szepnął cicho Anakin, Ahsoka sama nie wiedziała, czy mówił to do siebie, czy też te słowa skierowane były do niej, w końcu mówił to tak cicho. Obrócił się w jej stronę, przez jego twarzy przeszedł cień zaskoczenia. Padawanka posłała mu pytające spojrzenie
-Niee, nic..-bąknął. - ..zapomniałem, że nie jestem tu sam..-dokończył i usiadł na ziemi. "Że jestem tu sam?". Co to miało znaczyć? Łaził kiedykolwiek sam po pustyni? Serio? Tak się da? Po tym cholernym piachu, bez osoby, która mogłaby wysłuchiwać jego narzekań? O, matko, nawet sam bóg bogów tak chyba nie potrafi. -
-Wstawaj, ciulu, rusz dupę, mieliśmy dotrzeć tam...-urwała, gdy dostrzegła karcące spojrzenie Anakina.
-Nie dojdziemy tam, zaraz słońca zajdą, a wtedy nie dostrzeżesz niczego, musimy spędzić tu noc, ruszymy z powrotem, gdy zrobi się widno...-odpowiedział pełen rozwagi.
-NOC?! NOC NA TYM CHOLERNYM PIASKU?! TOBIE CHYBA NA MÓZG PADŁO!- huknęła jednym tchem.
-Spokojnie, Smarku...-pacnął się w czoło. -Ty śpij, ja stanę na czatach. Wolę nie ryzykować atakiem...-mimowolnie przypomniał sobie paskudne twarze tuskenów, ich przeraźliwy głos, ich jęki rozpaczy, gdy wybijał ich, jeden po drugim.
-Alee, dobra, przynajmniej będzie ciepło..-jęknęła zrezygnowana.
-Ciepło? Co ty robiłaś na lekcjach? Na pustyni nocą temperatura spada poniżej zera...- skarcił ją wzrokiem.
-Ale na serio musimy..? Na piasku..? Nie możemy no nie wiem..eee...spać na drzewie?- bąknęła zdezorientowana.
-Znajdź drzewo na pustyni, a padnę przed tobą na twarz...-odgryzł się.
-Dobra, dobra.. rozumiem, daruj sobie...-odpowiedziała i usiadła po turecku.
____________________________________
Rozdział ze specjalnym dedykiem dla Des
fghyjuqakqiosdf (czyt. jaram się w ciul wszystkim!) No więc, więc, więc...dalej zaskakujesz mnie pomysłami na głpie wpadki Ahsoki! xD Ale co tam, za to ją lubię, geniusz jakich mało xD. Na pustyniach są drzewa, sadziłam je, przecież ci pisałam! Ej, stawiają piwo, to niech też wypiją :3. Sialala ja też nieznoszę pustyni, łaziłam kiedyś po wydmach i trzy dni otrzepywałam się z piasku brrrrrr... Ich teksty mnie rozwalają, kocham ten duet! Zaraz będziesz mi wyciągać dziwne wnioski ale musiałam... Spanie na pustyni, niech Smarkuś zrobi sobie z Anakina grzejnik! :3 Cholera, nie umiem poskładać myśli, wszystko przez Dom Hadesa *^*. Dzięki za dedyk, czekam na nn ciulku :* NMBZT <3
OdpowiedzUsuńPierwsza! Yey yey yeeeee...and let me kill you (musiałam xD)
UsuńKOBIETO, ILE RAZY MÓWIŁAM CI, ŻE CIĘ KOCHAM? Nie wiem, ale wiedz, że cię kocham ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za nieskomentowanie poprzedniego, ale (nie wiem jakim cudem) nie wyświetliło mi się, że dodałaś o.O
Tak czy siak - kocham ten rozdział :D
Po prostu poprawiłaś mi humor :D
Haha, postawmy wszystkim piwo i będzie po sprawie :D
Łiiiii pustynia, buahahahha holofacebook? HHAHAHAHHAHAH XD UWIELBIAM CIĘ! ♥
Normalnie boski rozdział! Te wszystkie zaczepki, pyskówki, sarkazm... OCH! No nie umiem poskładać słów i myśli <3
Zgadzam się z Des, niech Ahs zrobi sb z Anakina grzejnik <3 To by było TAAAAAAAAAAKIE SŁODKIE *_*
Jaram się tym rozdziałem tak jak ja jaram się tym rozdziałem :3
Nie wiem o co chodzi Des, ale Let Me Kill You, bo kocham 1D, buahhaa.
no, tak czy siak, czekam z niecierpliwością na nn, a ten uśmiech na twarzy Anakina był słodziaszny. Yey.
Hahah śmiałabym się gdyby Ahsoka pisała tam o nim i jego gołej klacie xD (wybacz, głupawka)
Tak czy siak, całuję, pozdrawiam i życzę... dobra to już było no to może:
MEGA POMYSŁÓW, SZCZĘŚLIWEGO DNIA DZIECKA, SŁOŃCA ŻEBY CIĘ BURZA NIE ZJADŁA I DODAWAJ NOWY ROZDZIAŁ <3
Pozdrawiam, Kath.
NMBZT :*
Loffciam <333333
OdpowiedzUsuńStawia piwo, więc dla mnie też ^^
Teksty, zajebiste. Zaraz sobie założę holofacebooka. <3 Ale serio...booskoo! Tak trzymaj bejbe ;3
Nie rozpisuję się, jak zwykle ^^
Ale wiesz, że Cię kocham :P