Ahsoka dotarła na lotnisko jako pierwsza... co mówiąc szczerze było nowością. Oparła się o błyszczący kadłub statku, ze skrzyżowanymi dłońmi wypatrywała, czy aby jej Mistrz nie wytacza się gdzieś, z któregoś, z wejść. Zawiodła się, minęło pięć, dziesięć minut, a ona wciąż go nie dostrzegała. Po chwili usłyszała ciche, lecz dobrze znane chrząknięcie. Odwróciła się, jak oparzona i spotkała z zabawnym spojrzeniem Anakina.
-Co Cię tak bawi? -bąknęła wlepiając w niego przenikliwe spojrzenie.
-Z przemianą w człowieka straciłaś chyba zmysły... stoję za Tobą od dwunastu minut...-posłał jej ironiczny uśmiech.
-Phi...-prychnęła. -...nie moja wina, że jesteś dla mnie niewidzialny. -rzuciła obojętnie.
-Dobre zagranie, Smarku, ale to już na mnie nie działa...-poruszył zabawnie brwiami i ruszył w kierunku wcześniej poznanej kobiety.
-Wszystko gotowe, Mistrzu Skywalker. -wcisnęła mu w dłonie kilkanaście kartek związanych razem. -Tu macie wszystkie informacje o waszej nowej tożsamości. Imiona, życiorysy... ogólnie rzecz biorąc...wszystko. -uśmiechnęła się promiennie i skinęła głową.
-Polecicie mniejszym, zwykłym statkiem... nie możecie zwracać na siebie uwagi. - wskazała na stojący w oddali mały, zerdzewiały statek o monotonnej kolorystyce.
-I nie zróbcie nic głupiego... to się tyczy szczególnie Ciebie, padawanko..-zmierzyła Ahsokę przenikliwym spojrzeniem. Tano zawstydzona zarumieniła się i spuściła wzrok, Skywalker stłumił śmiech widząc swoją padawankę w takiej sytuacji. Gdy tylko kobieta oddaliła się na tyle, by nie słyszeć ich rozmowy, Ahsoka podniosła wzrok i spojrzała morderczo na swojego Mistrza, sugerując swoje nie do końca dobre zamiary.
-Oj, ktoś się zdenerwował...-fuknął Anakin wciąż tłumiąc śmiech.
-Zamknij się, bo Ci słońce na głowę zwalę!- bąknęła i trzepnęła go w ramię. Odkąd została jego padawanką, połączyła ich więź, zupełnie jak rodzeństwo. Więc brak szacunku i głupie zagrywki były niemalże na porządku dziennym.
-Prędzej weźmiesz ślub niż zapanujesz nad słońcem...-odgryzł się ruszając w kierunku transportu. -Prędzej ja znajdę męża, niż ty żonę!- ciągnęła kłótnię. Czyżby? Ty nic nie wiesz, Smarku...-przeszło mu przez myśl.
-Okej, ale mnie się nie spodziewaj na ślubie.. chyba, że będzie tort.. dla tortu może się skuszę. -mruknął rozbawiony powoli dochodząc na miejsce.
-Pff!-prychnęła. -Przyjdziesz dla tortu, a nie dla mnie?! Ty chamie!- szturchnęła go w bok.
-Nie oto chodzi...-wywrócił oczami, wchodząc na statek.
-Tylko o co?-spytała dotrzymując mu kroku.
-Prędzej zostanę niańką, niż włożę garnitur..-bąknął siadając za sterami.
-Będziesz musiał! A co do niańki, masz młodzików pod dostatkiem..przekażę Yodzie, że jesteś zainteresowany ich niańczeniem...-uśmiechnęła się chytrze i zajęła miejsce przy oknie. -Śmiało...tylko wtedy Windu dowie się, kto wpuścił mu myszy do szafy...-odparował niewzruszony podrywając statek do góry.
-Skąd ty do cholery o tym wiesz?!- Ahsoka aż podskoczyła z miejsca.
-Nie wiedziałem... sama się zdradziłaś, Smarku. -roześmiał się, wylatując z atmosfery.
-Nie odważysz się!- mruknęła przestraszona stając obok niego, wpatrując się przerażonym spojrzeniem.
-A kto mnie powstrzyma?- uśmiechnął się jednoznacznie.
-Eee, bo powiem.. bo..eee...kurde! Mistrz Kenobi na pewno będzie coś wiedział..!- próbowała wyplątać się z sytuacji. Anakin obrócił się na fotelu.
-Daj sobie spokój i zacznij studiować swój życiorys...-mruknął i rzucił w nim związanymi kartkami. -Hej!- bąknęła dostając w twarz. -Nie tak ostro, bo mi głowę oderwiesz...-poskarżyła się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym to zrobić..-wymamrotał pod nosem i wziął się za lekturę, w postaci stosu papieru przekazanego mu w ramach misji. Błądził wzrokiem po kolejnych linijkach, właściwie nie skupiając się na tym co czyta. Po kilkunastu minutach, Ahsoka odezwała się wyrywając go z zamyślenia.
-Przeczytałam. I jak u ciebie? Masz żonę? Dzieci? Jako kto pracuujesz?- dociekała, tym swoim denerwującym tonem. Anakin skrzywił się i pacnął w czoło.
-Zamknęłabyś się od czasu do czasu...-oparł twarz na dłoni.
-Ale ja nie chcę się zamykać!- warknęła zwieszając głową w dół krzesła. Odpowiedziała jej głucha cisza. Przez chwilę miała wrażenie, że Anakin po prostu zasnął studiując tę kupę nudów, ale niemalże od razu dostrzegła, że ma otwarte oczy, które wciąż błądzą po kolejnych kartkach, składając litery w zdania. Znudzona wstała i podeszła do niego. Zero reakcji. Chrząknęła. W dalszym ciągu zero reakcji. Wkurzona pochwyciła gaśnicę wiszącą na ścianie i rąbnęła nią prosto w jego głowę.
-Do cholery jasnej! Nie wolno Ci mnie ignorować! Rozumiesz?!- krzyknęła z irytacją.
-Au!-syknął wywalając się na podłogę i masując obolałe miejsce. -Kiedyś przez Ciebie zginę...-wycedził zaciskając zęby. -A teraz bądź na tyle łaskawa i odłóż to na miejsce, za nim mnie zabijesz...-wstał trzymając się za bolącą głowę. -Nie zepsuj niczego... zaraz wracam. -mruknął pozostawiając ją samą w "pokoju". Ahsoka bez myślenia zajęła jego miejsce przy sterach wpatrując w migające diody i guziczki.
-Nudaaa- narzekała, jakby miało to jakikolwiek sens.
***
Obi-Wan siedział właśnie w swoim pokoju medytując ze skrzyżowanymi dłońmi na łóżku. Zamknięte oczy, przysłonięte okna, cisza, spokój, czyli w skrócie idealne warunki do tej odprężającej czynności. Stan ten został przerwany przez ciche pikanie jego komunikatora. Otarł czoło dłonią, po czym wyjął błagające o uwagę urządzenie z prawej kieszenie szaty. Okazało się, że to tylko przypomnienie o tym, że miał spotkać się z Mistrzem Yodą. Wstał zrezygnowany. odrzucił tamtejszy 'telefon' na biurko i czym prędzej opuścił pomieszczenie, szybkimi krokami zmierzając do sali posiedzeń. Przekraczając próg zastał zielonego Mistrza siedzące po turecku na pufie, oddanego całkowicie głębokiej medytacji.
-O co chodzi Mistrzu?- zapytał na wstępie siadając naprzeciwko niego. Sędziwy Jedi otworzył wielkie zielone oczy i spojrzał na niego bystro.
-Jeszcze w roku tym na Mandalore polecisz. Sprawdzić, jak tamtejsze sprawy mają się. Teraz na Kashyyyk wysyłam Cię, być konflikt między plemionami Wookie rozwiązał. -oświadczył bezbarwnym i spokojnym głosem. Kenobi wyrozumiale pokiwał głową.
***
Anakin wracał właśnie z pomieszczenia "Świętego spokoju, bez Ahsoki", jak je nazwał, gdy padawanka rzuciła się na niego z krzesłem.
-Broń się, separańcu!- huknęła, gdy Anakin odskoczył.
-Smarku, co ty do cholery wyprawiasz?!- burknął wkurzony.
-Mnie się nie ignoruje, już mówiłam!- rzuciła w niego drewnianym meblem, które przeleciało nad jego głową roztrzaskując się o ścianę.
-...skąd ty w ogóle wytrzasnęłaś krzesła, na tym statku?- spytał spoglądając na to co z niego zostało. -Są w schowku na droidy...-bąknęła. Anakin pokręcił głową.
-Żyję wśród idiotów...-pacnął się w czoło.
-No wiem, że Kenobi jest idiotą, ale nie musisz tego mówić na głos...-mruknęła.
-Ahsoko...mówiłem o Tobie, a nie o moim Mistrzu...-oburzył się i westchnął ostentacyjnie. -Ups...-wycedziła.
Obi-Wan siedział właśnie w swoim pokoju medytując ze skrzyżowanymi dłońmi na łóżku. Zamknięte oczy, przysłonięte okna, cisza, spokój, czyli w skrócie idealne warunki do tej odprężającej czynności. Stan ten został przerwany przez ciche pikanie jego komunikatora. Otarł czoło dłonią, po czym wyjął błagające o uwagę urządzenie z prawej kieszenie szaty. Okazało się, że to tylko przypomnienie o tym, że miał spotkać się z Mistrzem Yodą. Wstał zrezygnowany. odrzucił tamtejszy 'telefon' na biurko i czym prędzej opuścił pomieszczenie, szybkimi krokami zmierzając do sali posiedzeń. Przekraczając próg zastał zielonego Mistrza siedzące po turecku na pufie, oddanego całkowicie głębokiej medytacji.
-O co chodzi Mistrzu?- zapytał na wstępie siadając naprzeciwko niego. Sędziwy Jedi otworzył wielkie zielone oczy i spojrzał na niego bystro.
-Jeszcze w roku tym na Mandalore polecisz. Sprawdzić, jak tamtejsze sprawy mają się. Teraz na Kashyyyk wysyłam Cię, być konflikt między plemionami Wookie rozwiązał. -oświadczył bezbarwnym i spokojnym głosem. Kenobi wyrozumiale pokiwał głową.
***
Anakin wracał właśnie z pomieszczenia "Świętego spokoju, bez Ahsoki", jak je nazwał, gdy padawanka rzuciła się na niego z krzesłem.
-Broń się, separańcu!- huknęła, gdy Anakin odskoczył.
-Smarku, co ty do cholery wyprawiasz?!- burknął wkurzony.
-Mnie się nie ignoruje, już mówiłam!- rzuciła w niego drewnianym meblem, które przeleciało nad jego głową roztrzaskując się o ścianę.
-...skąd ty w ogóle wytrzasnęłaś krzesła, na tym statku?- spytał spoglądając na to co z niego zostało. -Są w schowku na droidy...-bąknęła. Anakin pokręcił głową.
-Żyję wśród idiotów...-pacnął się w czoło.
-No wiem, że Kenobi jest idiotą, ale nie musisz tego mówić na głos...-mruknęła.
-Ahsoko...mówiłem o Tobie, a nie o moim Mistrzu...-oburzył się i westchnął ostentacyjnie. -Ups...-wycedziła.
***
- Lady Violet, następne twoje niepowodzenie nie będzie aż tak… łagodnie potraktowane. –syknął
patrząc głęboko w jej oczy. Violet z małymi problemami, ale jednak wytrzymała
jego spojrzenie.
–Tak jest, Mistrzu. –odpowiedziała, a jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Tyranus obrócił się do niej tyłem, stając naprzeciwko sporej wielkości okna, w czarnej, hebanowej ramie. Uśmiechnął się chytrze i skrzyżował dłonie podziwiając ten jakże, napełniający go głęboką satysfakcją widok. –Wrócisz na Tatoonie. –skwitował krótko. Oczy jego uczennicy otworzyły się szczerzej ze zdumienia. Gdy otworzyła usta, mając na zamiarze zadań kilka potrzebnych lub wręcz przeciwnie zbędnych pytań Lord przemówił ponownie. –
-Skywalker tam będzie… wiem to, z pewnych źródeł. Cóż… -pogładził się po brodzie. -… jednak jest jedna przeszkoda. Padawanka, imieniem Ahsoka Tano. Zlikwidować, po jej śmierci… rzecz jasna musisz zrobić to dyskretnie, wyzwoli się w nim gniew, który pchnie go w stronę CIEMNEJ STRONY MOCY.
–Tak jest, Mistrzu. –odpowiedziała, a jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Tyranus obrócił się do niej tyłem, stając naprzeciwko sporej wielkości okna, w czarnej, hebanowej ramie. Uśmiechnął się chytrze i skrzyżował dłonie podziwiając ten jakże, napełniający go głęboką satysfakcją widok. –Wrócisz na Tatoonie. –skwitował krótko. Oczy jego uczennicy otworzyły się szczerzej ze zdumienia. Gdy otworzyła usta, mając na zamiarze zadań kilka potrzebnych lub wręcz przeciwnie zbędnych pytań Lord przemówił ponownie. –
-Skywalker tam będzie… wiem to, z pewnych źródeł. Cóż… -pogładził się po brodzie. -… jednak jest jedna przeszkoda. Padawanka, imieniem Ahsoka Tano. Zlikwidować, po jej śmierci… rzecz jasna musisz zrobić to dyskretnie, wyzwoli się w nim gniew, który pchnie go w stronę CIEMNEJ STRONY MOCY.
______________________________________________
Za głupotę w rozdziale odpowiadają Des i Iga, którym ten rozdział dedykuję. ;]
Za głupotę w rozdziale odpowiadają Des i Iga, którym ten rozdział dedykuję. ;]
Ostatni fragment mnie przeraża xD
OdpowiedzUsuńSmarkuś dobrze zrobił ^^ Tylko mogła walnąć gaśnicą gdzie indzie [nie chodzi o TO miejsce] zamiast w jego śliczną główkę :P
Eee... czemu ja? W przeciwieństwie do moich kochanych zjebów nie śpiewałam Ci "Life is life" przez Skype'a *marzyciel*
Rozdzialik boski <3
Jak zawsze :D
I know... I'm lizus *marzyciel* XD
Czekam na kolejny :D
NMBZT
Bo głupota to moje czwarte imię (trzecie to w końcu Stella :3)! Smarkuś i Annie llala spadam złóżka i pozdrawiam z zajebistej podłogi :D. Tak! Pyskatka się nie ignoruje bo w pysk *tup*! "-Zamknij się, bo Ci słońce na głowę zwalę!-" Hahahaha gdybyś ty wiedziała ile to ma dla mnie znaczeń, Ahsoka znajdzie słońce, bo Charles je zgubił bo Apollo nie umie rapować! (kit że słońce się rozbiło i jest rozkabumowane). Wkurzanie Anakina nanana i gaśnicą po łbie! Tak to tylko Smarkuś może (no chyba że to ja bo ja mam przywileje dla wywalonych z Azkabanu :3). Jak brat i siostra? xD Hahahaha to idę przywalićgremlinowi gaśnicą xD. Dziadobi na Mandalore muhahaha, ale niech dzieci nie narobi. No i cisza spokój a tu.....JEBUT Z KRZESŁA! *^* Kocham ten rozdział :D. Co!? Zabić mojego Pyskatka!? A komu jebnąćCruciatusem i poprawić spiżwym mieczem!? Nie! Można ją męczyć (ciul Bonteri dostaje w tej kategorii nagrodę z wyróżnieniem xD) można truć, ale nie można zabijać bo wtedy wsiądę na mojego smoka razem z Królową Pyskatków Nihal i będzie nieprzyjemnie! *tup*
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ,genialno genialny, cud, nektar i ambrozja z czekoladowymi żabami, cem takich więcej i weź upij ich kiedyś xD. Dzięki za dedyk, NMBZT kocham cię jak Leoś Festusa bo bardziej się nie da (*^*) :***.
Ps. Nie ma Destofa, jestem wierną żoną moich...*liczy na kalkulatorze* wielu mężów xD
UsuńWitam cię więc Wiko :D
OdpowiedzUsuńMuszę ci powiedzieć, że już troszkę zbierałam się do czytania twojego bloga, ale nigdy nie miałam czasu :(
Od Des dużo się o tobie nasłuchałam więc tym bardziej stwierdziłam, że MUSZĘ tu być :3
Dorwałam się już do okienka obserwatorów, a więc - weeeeeeeeeeee *-*
Co do rozdziału:
Genialny!
Naprawdę!
Roztargniona Ahsoka bardzo przypomina mi mój styl bycia xD Tylko nieliczni czekają tyle czasu w jednym miejscu na kogoś kto stoi za nimi! :D
"-Prędzej weźmiesz ślub niż zapanujesz nad słońcem..." - fragment wyrwany z twojego jakże cudownego dialogu, który wprawił mnie w tak dobry nastrój, że omal nie dostałam zadyszki ze śmiechu :3
AHSOKI SIĘ NIE IGNORUJE! :D
Hahahah, gaśnica, krzesło...
Po prostu kocham ją!
Gratuluję ci pomysłowości na opisanie tych wszystkich zabawnych fragmentów! Śmieję się do tej pory jak głupia <3
Temat ślubu był wręcz mistrzowski :) Nie wiem co najbardziej powaliło mnie tu na kolana więc po prostu powiem, że chylę czoła :P
Zakończenie wzbudziło we mnie niemiłe uczucie ciarek, które do tej pory mi towarzyszy.
Po tym jak cały czas miałam banana na twarzy, moją głowę zaprzątnęły myśli pt. JA IM DAM! NIE MA ZABIJANIA SMARKUSIA DOPÓKI KATH JESZCZE STĄPA PO TEJ... ZIEMI... TYM WSZECHŚWIECIE... STATKU... EE... KOSMOSIE... POGUBIŁAM SIĘ!!
Tak czy siak:
Wpis przecudowny :D
Wiedziałam, że jak tu zajrzę to na sto procent się nie zawiodę :D Mimo, że nie czytam od początku (i niestety wątpię czy zdołam nadrobić, ten brak czasu mnie wykańcza) to obiecuję, że zostanę z tobą do końca i będę komentować ile wlezie! Gratuluję po raz 100 xD Jesteś geniuszem ^w^
Dodaję do ulubionych :*
Pozdrawiam!
~ Twoja nowa herosio-dżino-advisoro-adepto-czarodziejo-fanka Kath <33
Niech Moc Będzie Z Tobą!!! :)
Haha, hejo. :D
UsuńCieszę się, naprawdę. ^^
Ahsoka taka jest, w sumie Des mi wbija do głowy, że ma taki styl bycia. xDD :D
Naprawdę bardzoo się cieszę. :D
Dziękuje i witaj. ;*
PS Dołączam się do walki o Chasesokę! Przyjmiesz mnie? Przyjmiesz? Proszęęęę :D
Niech Moc będzie i z Tobą. :*
Oczywiście, że tak! :D
UsuńIm nas więcej tym lepiej :D
Smarkuśtaki jest i koniec *jeb w stół*! Chase i Ahsoka nie sąparą i tyle ze mną nie wygracie, mam bunkier i czoołg! :P
UsuńCicho Dess, ma być Chasesoka!! Wymuszę to na Tobie!! Jest nas dwie, ty jesteś jedna!!
UsuńSerio? Może i jestem jedna ale jestem nie do zagięcia! :P Nie dacie mi rady! *^*
UsuńOk, to wracam do załamywania się + spełnię moją wolę co do opow. ]:->
UsuńYsz ty szantarzystko :P
Usuńszantażysto* I tak, jestem nim. ;d
UsuńNie pyskuj ciulu :P
UsuńBędę pyskować, bo szafa...
UsuńNikt jeszcze w szafie nie był >.< chociaż skoro chcesz...*myśli* ]:->
UsuńKosmicznie, zajebiście, zawaliście, rewelacyjnie, fantastycznie.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale raz komentuję, a raz nie ;c Wiedz jednak, że każdy Twój rozdział czytam! Nie przegapiłabym ani jednego! Wierz mi :)
Ostatni fragment mi się podoba, przeczuwam, że chciałaś wprowadzić swojego rodzaju napięcie ^^ Twoje teksty...Hahahah, są zawaliste ;3
Rozpisałabym się, ale ja mam zły humor i zasypiam na siedząco, więc niech Moc będzie z Tobą i czekam na kolejny emocjonujący rozdział <3