- I wtedy Mistrzu, bla, bla, bla...-to właśnie słyszał, dwa słowa i niezrozumiały bełkot, którego nie miał ochoty słuchać. Jego gadatliwa padawanka musiała oczywiście opowiedzieć mu, co działo się podczas jego nieobecności nie pomijając szczegółów takich jak, ile zjadła i ile razy przywaliła komuś poduszką... Widać było, że szybko zapomniała, że raz; niedawno nie żył, dwa; peszącą sytuację do której doprowadziła ubiegłego dnia. -..i dlatego właśnie...-do jego uszu dopuszczone zostały kolejne trzy, zrozumiałe słowa. -Smarku...-zaczął tracąc cierpliwość.
-Co?-spytała Ahsoka przerywając najwyraźniej prowadzony monolog.
-Raz w życiu zrób mi przysługę- zamknij się. -warknął wsuwając dłonie do kieszeni. Ahsoka nic nie odpowiedziała. Umilkła..całe szczęście...-radował się w duchu Anakin. Lecz jak mawiają nie chwal dnia przed zachodem słońca.
-Mistrzu, ale to było takie ciekawe..zwłaszcza jak wtedy... i potem... bla,bla, bla.- znów zaczęła opowiadać znudzonemu Rycerzowi wydarzenia jakie miały miejsce. Litości..-szepnął pod nosem Anakin. -Ahsoko, ja...yyy... -wyjął z kieszeni szaty mały przenośny datpad i wsunął Togrutance w dłonie. -Znajdziesz tam informacje o zewnętrznych rubieżach...-mruknął. -przeczytaj to i własnymi słowami napisz dwustrunowe wypracowanie. Aha!-burknął nim padawanka zdążyła zaprotestować. -Jeśli znajdę jakiekolwiek tak samo ułożone zdanie[jak w datpadzie], skutkowało to będzie dodatkowymi ćwiczeniami na treningu. -odwrócił się. -I nie.-przeczytał dziewczynie myśli.- Nikt nie może ci pomagać oraz tak, jest to potrzebne w ramach treningu. -warknął dobiegając do wyjścia i zasalutował jej na pożegnanie. -Sprawdzę to później...-puścił jej oczko wychodząc na zewnątrz. Oszołomiona Ahsoka nie mając już komu marudzić posłusznie udała się do swojego pokoju, by przestudiować dany jej materiał.
-Raz w życiu zrób mi przysługę- zamknij się. -warknął wsuwając dłonie do kieszeni. Ahsoka nic nie odpowiedziała. Umilkła..całe szczęście...-radował się w duchu Anakin. Lecz jak mawiają nie chwal dnia przed zachodem słońca.
-Mistrzu, ale to było takie ciekawe..zwłaszcza jak wtedy... i potem... bla,bla, bla.- znów zaczęła opowiadać znudzonemu Rycerzowi wydarzenia jakie miały miejsce. Litości..-szepnął pod nosem Anakin. -Ahsoko, ja...yyy... -wyjął z kieszeni szaty mały przenośny datpad i wsunął Togrutance w dłonie. -Znajdziesz tam informacje o zewnętrznych rubieżach...-mruknął. -przeczytaj to i własnymi słowami napisz dwustrunowe wypracowanie. Aha!-burknął nim padawanka zdążyła zaprotestować. -Jeśli znajdę jakiekolwiek tak samo ułożone zdanie[jak w datpadzie], skutkowało to będzie dodatkowymi ćwiczeniami na treningu. -odwrócił się. -I nie.-przeczytał dziewczynie myśli.- Nikt nie może ci pomagać oraz tak, jest to potrzebne w ramach treningu. -warknął dobiegając do wyjścia i zasalutował jej na pożegnanie. -Sprawdzę to później...-puścił jej oczko wychodząc na zewnątrz. Oszołomiona Ahsoka nie mając już komu marudzić posłusznie udała się do swojego pokoju, by przestudiować dany jej materiał.
***
Skywalker wędrował najciemniejszymi uliczkami Coruscant, a wszystko po to, by dotrzeć niezauważalnie do apartamentu, który był jego drugim, lecz on sam powiedziałby jego pierwszym domem. Mógłby właściwie pokonać tę dosyć długą drogę w swoim złoto-srebrnym myśliwcu, ale tym razem uznał spacer za lepsze rozwiązanie. Rozglądał się na boki, narzuciwszy kaptur na głowę niejeden mógłby pomylić tego młodego człowieka z grasującymi w tych zakątkach stolicy Republiki zbirami. Stawiał kroki pewnie, dłonie ukryte w kieszeniach co jakiś czas zajmował przełączaniem pstryczka, który w niewyjaśnianych okolicznościach znalazł się w jego kieszeni. Był już wieczór, gwiazdy migotały na niebie, wydawać by się mogło, że każda z nich świeciła własnym, odmiennym blaskiem, a teraz wszystkie razem w idealnym zgraniu mrugały do niego porozumiewawczo. Miał wrażenie, że każda z nich przemawia do niego własnym głosem, oczekując czegoś, co mógłby jej dać. To..dziwne. Przed nim błysnęło światło, jedno, drugie, trzecie. Uliczne latarnie właśnie obudziły się do życia. Jest już tak późno?-zapytał siebie w myśli. Nieświadomie spędził na tej przechadzce między świątynią, a mieszkaniem ukochanej około trzy godziny. Odważnie spoglądając przez rozjaśniającą się, pozbawioną o tej porze przechodniów ulicę. Podniósł wzrok na wieżę zegara błyszczącą w oddali. Ze wskazówek wyczytał, że dochodzi godzina dwudziesta pierwsza. Westchnął zrezygnowany przyśpieszając kroku. Po około dwóch-czterech minutach biegu, wspomaganego mocą znalazł się wreszcie pod celem, do którego tak [niezbyt] pośpiesznie dążył. Starym zwyczajem wdrapał się na najniższy dostępny balkon, wybijając się następnie na ten znajdujący się wyżej. I tak wiele razy, aż wreszcie udało mu się dotrzeć na ten właściwy. Okna zasłonięte były od środka muślinowymi zasłonami spiętymi zgrabnie przez zręczną rękę jego żony. Uśmiechnął się i zajrzał potajemnie przesz szybę dostrzegając miłość swojego życia, siedzącą na kanapie, zaczytaną w papierach senackich. Wiecznie zapracowana...taka właśnie była. Korzystając z tego, że 'znajdowała się właśnie w świecie liter, nudów i te sprawy' wślizgnął się oknem nie robiąc hałasu. Padme nadal go nie zauważyła... Skoro własna żona mnie nie dostrzega, nadaję się na ninja...-szepnął w duchu. Cicho jak myszka przedostał się pod kanapę, na której siedziała tyłem do niego osoba, której bliskości tak oczekiwał. Gwałtownym ruchem zasłonił kobiecie oczy, a następnie wyczuwając, że ma zamiar krzyknąć, i usta. Senator pobudzona koniecznością samoobrony pochwyciła flakon z kwiatami stojący z brzegu szklanego stolika i rąbnęła nim bezpośrednio w głowę, jak nie wiedziała -swojego męża.
-Hej!- krzyknął upadając na ziemię. Szklane naczynie roztrzaskało się o jego głowę, a małe kawałki rozsypały się po pokoju. -Za co to?!- burknął przymykając oczy z bólu, który został spowodowany małymi szklanymi okruchami wbijającymi się w jego głowę.
-Ochh...-Padme zasłoniła usta dłonią. -Przepraszam, Annie!-zdezorientowana przyklękła obok mężczyzny, z mokrymi włosami, przeplatanymi łodygą kwiatów, no i oczywiście okruszkami szkła.
-Wiedziałem, że mnie nienawidzisz, ale żeby okazywać to w taki bezpośredni sposób..?-syknął cicho wyjmując kawałek szkła, ze swoich włosów.
-Ja...nie nienawidzę cię, głuptasie...ja cię kocham...przepraszam.-mruknęła skruszona pomagając pozbyć się tych wrednych kawalątek.
-Umieram..! Te kawałki pożrą mnie żywcem! -szepnął półżartem. Padme wywróciła oczami.
-Bądźże choć raz poważny, Anakinie...-powiedziała pozbawiwszy go znacznej części upartych okruchów. -Co będę z tego miał?- zapytał uśmiechając się łobuzersko.
-Zawsze taki sam...-podała mu rękę, którą on z przyjemnością przyjął podnosząc się na nogi.
-A co, nie lubisz mnie takiego?-szepnął ujmując ją w talii.
-To przez to, że dostałeś w głowę?-spytała zaglądając mu podejrzliwie w oczy.
-Nie.- skwitował krótko i pocałował ją z miłością. Padme odwzajemniła pocałunek opierając dłoń na jego torsie. Po długiej chwili trwania w tym namiętnym pocałunku, pieczęci ich miłości oderwał się i spojrzał jej w oczy posyłając tak samo łobuzerki uśmiech.
-A ty tylko o jednym...-uśmiechnęła się słodko kobieta, stanęła na palcach i ucałowała go w nos.
-Taak, to prawda... więc? Dostanę to, czego pragnę?- ton jego głosy był..proszący. Uśmiechnął się uwodzicielsko czekając na odpowiedź. Padme westchnęła.
-Dobrze, już dobrze...-chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę sypialni.
_______________________________________________________
Lalala, macie zboczeńcy i na więcej nie liczcie. ;p
-Hej!- krzyknął upadając na ziemię. Szklane naczynie roztrzaskało się o jego głowę, a małe kawałki rozsypały się po pokoju. -Za co to?!- burknął przymykając oczy z bólu, który został spowodowany małymi szklanymi okruchami wbijającymi się w jego głowę.
-Ochh...-Padme zasłoniła usta dłonią. -Przepraszam, Annie!-zdezorientowana przyklękła obok mężczyzny, z mokrymi włosami, przeplatanymi łodygą kwiatów, no i oczywiście okruszkami szkła.
-Wiedziałem, że mnie nienawidzisz, ale żeby okazywać to w taki bezpośredni sposób..?-syknął cicho wyjmując kawałek szkła, ze swoich włosów.
-Ja...nie nienawidzę cię, głuptasie...ja cię kocham...przepraszam.-mruknęła skruszona pomagając pozbyć się tych wrednych kawalątek.
-Umieram..! Te kawałki pożrą mnie żywcem! -szepnął półżartem. Padme wywróciła oczami.
-Bądźże choć raz poważny, Anakinie...-powiedziała pozbawiwszy go znacznej części upartych okruchów. -Co będę z tego miał?- zapytał uśmiechając się łobuzersko.
-Zawsze taki sam...-podała mu rękę, którą on z przyjemnością przyjął podnosząc się na nogi.
-A co, nie lubisz mnie takiego?-szepnął ujmując ją w talii.
-To przez to, że dostałeś w głowę?-spytała zaglądając mu podejrzliwie w oczy.
-Nie.- skwitował krótko i pocałował ją z miłością. Padme odwzajemniła pocałunek opierając dłoń na jego torsie. Po długiej chwili trwania w tym namiętnym pocałunku, pieczęci ich miłości oderwał się i spojrzał jej w oczy posyłając tak samo łobuzerki uśmiech.
-A ty tylko o jednym...-uśmiechnęła się słodko kobieta, stanęła na palcach i ucałowała go w nos.
-Taak, to prawda... więc? Dostanę to, czego pragnę?- ton jego głosy był..proszący. Uśmiechnął się uwodzicielsko czekając na odpowiedź. Padme westchnęła.
-Dobrze, już dobrze...-chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę sypialni.
_______________________________________________________
Lalala, macie zboczeńcy i na więcej nie liczcie. ;p
lalalala... idą do sypialni... lalalala... przez Ciebie mi obija xDD
OdpowiedzUsuńSmarkuś uwielbiam Cię, ale nie musisz tyle gadać xD
Ciekawe skąd ja znam takiego Anakina
Rozdział cud, miód i malina *-*
Dawaj następny ^^ ...
A ja się muszę brać za mój... którego mi się nie chce pisać xD
NMBZT :*
Pierwsze zanim zanim zapomnę ,hahaha ,nie narzekaj ,świat zboczeńców jest fajny ,a nawet nie wiesz jak zboczona jestem ja (nie moja wina ,to przez moje szkolne kol >.>). No i od początku. Pyskatek jak zawsze gada za dużo ,znowu jak ja o.O xD ale i tak jestem nieznośniejsza =P. No ale za to wypracowanie to zaraz ja bym kogoś rąbnęła ,takie zadania to zło w najczystszej postaci! Pff nie dałaś jej po marudzić ,trzeba było podstawić jej Zetta xD. No serio ,3 godziny włóczyć się po mieście i nie mieć o tym świadomości? *facepalm* Kawałek z flakonem i dostałam głupawki (twoja wina!) no więc więcej nie napisze ,idę zacząć nn. NMBZT :*
OdpowiedzUsuńBla bla bla... Czy ty jesteś na mnie fochnięta? Nie moja wina że zadużo gadam. ;p
OdpowiedzUsuńHahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha
OdpowiedzUsuńWIESZ ŻE MI DZIŚ ODBIJA!?
WIESZ?
WIESZ!
I jeszcze kazałaś czytać?
hahahahahahah
ZAJEBISTE!
szczególnie koniec :D
ale poczatek i "bla bla bla" też było super :D
Ta ta tadam!!! tak! uwierz@! skomentowałam :D
doczekałaś się :* :D
Gites rozdział =D
zajebioza sama w sobie :D
AwwAwwAww *-*
DOSTAŁ FLAKONEM (flakonem czy wazonem o.O )
Hahahahaha HAhahahahaha HAHAHHAHAHAHAH
]:->
czekam na kolejny :D
NMBZT!!!!!
BYE ;*
PS: OSTATNIE ZDANIE CIĘ DO CZEGOŚ ZOBOWIĄZUJE!!
UsuńGeniuszu masz nominację do Liebster Blog Awards i Versatile Bloger Award
OdpowiedzUsuńWięcej info:
1. http://my-version-star-clone-wars.blogspot.com/2013/04/liebster-blog-award.html
2. http://my-version-star-clone-wars.blogspot.com/2013/04/versatile-bloger-award.html
♥