-Anni… Anakinie?- poprawiła się w ostatniej chwili nie kryjąc
niepokoju.
–Hę? Co? –spytał Skywalker jakby nigdy nic.
–Tyyy.. Mistrzu, ty…
-zaczęła Ahsoka.
–Co? – nadal nieświadomie pytał.
–Masz fioletowe źrenice!-
burknął Obi-Wan, rozgoryczony jego niewiedzą.
–To pewnie efekty uboczne wchłonięcia trucizny.. –oświadczył spokojnie
medyk.
–Efekty uboczne?! Jakie efekty uboczne?! Nic nie było o żad…- nie
dokończył, spokojny jak zawsze Obi-Wan zasłonił swojemu uczniowi usta, przykładając
do nich otwartą dłoń.
–Ererxds…- nerwowe słowa Skywalkera przemieniły się w
niemożliwą do odczytania paplaninę.
–O jakich efektach pan mówi? –spytał ze
stoickim spokojem Kenobi, nadal uniemożliwiając swojemu ekspadawanowi mówienie.
Anakin gwałtownie wyrwał się z jego uścisku posyłając mu mordercze spojrzenie,
Kenobi jednak równie spokojnie jak przedtem spojrzał na niego karcąco. Anakin
przyzwyczajony do (w pewnym stopniu, ale jednak) słuchania Obi-Wana odsunął się
na bok i wbił wzrok w ziemię. Niech myśli, że go słucham… zrobiłem to tylko
dlatego, że Padme nie popiera takiego zachowania… -myślał.
–Efekty uboczne,
wiadomo był, że mogą wystąpić, aczkolwiek nie są one… specjalnie szkodliwe…
-oznajmił Medyk. Kenobi pogładził się po brodzie i zmarszczył brwi.
–Czyli… to tylko kolor?- spytał po chwili
milczenia.
–Taak, znaczy.. nie jestem tego w stu procentach pewny, ale tak.
Myślę, że to tylko kolor i nic więcej… - pokiwał głową.
–Czyli mam się przyzwyczajać
do fioletowych oczu..?- odezwał się wreszcie Anakin.
–To powinno minąć… za
jakiś czas.- Medyk pokręcił głową z bezradności. W sumie.. w fioletowych
oczkach mu do twarzy… -pomyślała Padme nie odrywając wzroku od ukochanego.
Ciągłe patrzenie w jeden punkt, w którym znajdował się akurat Anakin, nie uszło
uwadze Ahsoki. Hmmm… to dziwne. Jeszcze nigdy nie widziałam, by ktoś tak na
niego patrzył… -Padawanka uniosła jedną brew rozpatrując sytuację w myślach.
Dowiem się o co chodzi. Dowiem… -dodała w duchu. Młody Jedi czując
na sobie wzrok swojej sekretnej żony, spojrzał w jej stronę i uśmiechnął się
lekko. Ahsoka dokładnie obejrzała sposób w jaki to robił, ten uśmiech był..
inny. Było w nim więcej.. radości i szczerej nadziei? To naprawdę dziwne..-
pomyślała Tano.
–Więc Anakinie czy możemy lecieć? Wszystko załatwione? Dooku
pokonany? – Obi-Wan zaczął zasypywać byłego padawana pytaniami.
–Co? Hę? –
Anakin wydał się wyrwany z rzeczywistości. Kenobi westchnął głęboko.
–Taak,
możemy już lecieć… - odpowiedział po chwili, gdy wypowiedź byłego Mistrza do
niego dotarła. -Chłopcy, zbieramy się! –mruknął do trójki klonów stojących przy
drzwiach. Żołnierze posłusznie skinęli głowami i opuścili namiot. –Więc?
Opuszczamy to bagno?! –krzyknął entuzjastycznie [teraz już] fioletowooki. Cała trójka popatrzyła po sobie.
–Opanuj się
Anakine… -starszy Jedi położył mu dłoń na ramieniu. -… nie panujesz nad
emocjami, młody. –dodał. Ja nie panuję nad emocjami?! Ja?! Cholera, Stang…
przecież.. Padme jest taka piękna… cholera, może i on ma trochę racji… -
szeptał w duchu, w rzeczywistości tylko uśmiechnął się speszony. Ahsoka
pokręciła z rozbawieniem głową, Amidala zakryła usta dłonią, by się nie
roześmiać.
–Wracamy na Coruscant? –Anakin nie przestawał. –Błagam, Mistrzu…
Chociaż, to ja dowodzę to akcją… jeżeli chcesz zostań tu sobie i upiecz się na
Obi-Wana w panierce! Ja zabieram dziewczyny z powrotem!- Burknął opuszczając
namiot. Kenobi pacnął się w czoło. Ahsoka wzruszyła ramionami i dołączyła do
Anakina.
–Mistrzu? –mruknęła próbując go dogonić.
–Przydam się jakoś?-
spojrzała na niego.
–Nie, idź odpoczywać. –skwitował szybko przyśpieszając
kroku.
–Mistrzu! –zrównała się z nim. –Co się dzieje?- dociekała.
–Nicc.. ja po
prostu.. mam dziwne wrażenie, że to nie koniec… -szepnął rozdrażniony. Ahsoka zatrzymała się wpół kroku i pozwoliła,
by Skywalker ją minął. To nie koniec, czuję to. Czuję ból, zaskoczenie…
kłopoty? Tak, kłopoty i … ciemną stronę, mnóstwo ciemnej strony. –myślał obserwując
składające obóz klony.
***
***
-Panie, Skywalker przeszedł wszystkie próby bez szwanku.
Plan chyba się nie powiódł.. –oznajmił Droid metalicznym głosem wtaczając się
do ‘gabinetu’ Hrabiego.
–Mylisz się, moja kupo złomu.. to bardzo dobrze. Jest
gotowy…- warknął Dooku chytrze.
–Ale, nie rozumie pan.. znaleźli odtrutkę…
oni.. oni są zdrowi. –Ciągnął robot.
–Co?! Przecież na to nie ma odtrutki! Jak
oni to?! Jak?! A zresztą! To nic! Mój plan wciąż jest aktualny… Buahaha,
Skywalker jest gotowy. Gotowy, by przyłączyć się do mnie…- skrzyżował ręce na
piersi.
–Rozkaz, rozkaz. – rozmówca wymówił standardową formułkę akceptacji
jego słów.
–Ach, ty kupo złomu.. Potrzebuję porozmawiać z kimś normalnym! –burknął
wyjmując holoprzekaźnik. –Violet? – wprowadził odpowiedni kod i urządzenie
połączyło go z jego uczennicą. –Violet, słyszysz mnie? – zapytał ponownie.
–Tak
jest, mój Mistrzu. –odezwał się kobiecy głos, a nad metalową tarczą zawisł przejrzysty,
błękitny hologram. Tyranus zmierzył go od stóp do głów.
–Ukrywasz się?- zapytał
widząc jej odzienie- ciemnobrązowy płaszcz z kapturem naciągniętym na głowę.
–W
pewnym sensie, Mistrzu…- speszyła się.
–Przed kim?- Dooku nie dał się spławić.
–
Przed moim współpracownikiem.. przystawia się do mnie.. Mistrzu, dlaczego nie
mogę obciąć mu głowy i załatwić tego sama?! –oburzyła się blondynka.
–Bo nie możesz. Masz z nim współpracować. To
jest rozkaz. Zresztą, nasz ptaszek niedługo wleci w pułapkę…- posłał jej chytry
uśmieszek. -… już niedługo. Przekonasz się..
Szykuj się na zemstę… -począł stukać palcami w blat.
–Oczywiście, tylko
o tym marzę. Zabiję go, Mistrzu. Obiecuję. Przysięgam na moje życie..-
zacisnęła dłonie w pięści.
–Trzymam się za słowo, Violet. –burknął przerywając
połączenie. –No, Skywalker… jeśli zginiesz tym lepiej dla nas, Wybraniec nie
będzie wpychał nosa w nasze interesy, a Republika upadnie…- wybuchnął złowieszczym
śmiechem.
***
***
-No! Gotowe, sir!- oznajmił Rex stanąwszy obok Anakina. –Możemy
lecieć, wszystko poskładane! –ciągnął. Skywalker nie odpowiedział, oczy miał
zamknięte, a na twarzy gościł charakterystyczny, lekki uśmieszek. Rex nie raz
go widział, jego generał często umilał sobie czas medytacją podczas której w właśnie
takim położeniu go zastawał. Ale teraz nie medytował… -Sir?- Rex potrząsnął nim
lekko.
–Wybacz, kapitanie.- mruknął wyrwany ze swojego świata Jedi. -.. zamyśliłem
się. Możemy lecieć? Świetnie! Pakujcie się na statek! Pójdę powiadomić Generała
Kenobiego i resztę. –skinął głową ruszając w kierunku przyjaciół. Byli
niedaleko, gdy tylko pojawili się w zasięgu jego wzroku uśmiechnął się uroczo
na widok Padme. „Jest taka piękna.. Jestem szczęściarzem, szkoda, że nie mogę
jej w tym momencie przytulić.”- uśmiech zniknął mu z twarzy. –Senator Amidalo, Obi-Wanie, Smarku oświadczam,
że możemy lecieć. – oznajmił sztucznie poważnym tonem. Padme wywróciła oczami,
kręcąc głową z rozbawieniem.
–No coo? Staram się być poważny, ale to mi nie
wychodzi… Do jasnej cholery, Obi-Wanie, weź sobie tę powagę. Wolę być niestosownym
chuliganem. –machnął ręką ruszając w kierunku statku.
–Cały Anakin…- westchnął
Kenobi podążywszy za nim.
–No jasne, Rycerzyk już taki jest… -Tano wzruszyła
ramionami dołączając do Obi-Wana. Mój Anakin… -szepnęła Padme w duchu także
idąc w ślady towarzyszy. Bez większych problemów wpakowali się na statek, jeszcze
raz spatrolowali czujnikami teren, sprawdzili odczyty pogody i skontaktowali
się z Radą Jedi.
–Mistrzu Yodo…- ukłonił się Skywalker. -… oświadczam, że
więźniowie zostali odbici. Tak, wiem, wiem.. bla,bla,bla wykazałem się
nieumiejętnością słuchania i samowolką.. daruj sobie kazania jeśli łaska…-
wyszczerzył się. Obi-Wan stojący obok pacnął się w czoło. Dlaczego.. dlaczego
mój były padawan jest taki nieprzystępny… dlaczego mnie to spotyka. Anakin
odwrócił się do niego z zabawną miną.
–Oj, Mistrzu.. tylko żartuje, jeszcze nie
nawiązaliśmy połączenia… to tylko hologram z poprzedniej rozmowy, nie przekaż
holograficzny… -mruknął rozbawiony nawiązując prawdziwe połączenie. –Mistrzu Yoda..-zaczął
ponownie kłaniając się. – Więźniowie zostali odbici. – Yoda spojrzał na niego
lekko zaskoczony.
– Doskonała to nowina jest, ale nic o misji ratunkowej nie
wiedzieliśmy… -skwitował spokojnie, jak zawsze.
–Tak, przepraszam Mistrzu…
Musiałem ich odbić, poza tym powrót na Coruscant był niemożliwy…- ciągnął
skruszony.
–Później o tym porozmawiamy,
młody Skywalkerze. –skinął głową wielki Mistrz przerywając przekaz.
______________________________________________
Nic się nie dzieje, ale mówi się trudno. :D
No i gitaśnie *.* Jak zwykle ja nie mieć się do czego przyczepić ;c Akcji nie ma, ale niekoniecznie w każdym rozdziale musi zaistnieć. I bez tego jest dobrze ;3 Czekam na dalsze rozwinięcie akcji. Jestem ciekawa, co wymyśliłaś...szatańskie pomysły Wiki <3
OdpowiedzUsuńCzekam i pozdrawiam, Lady Sith.
PS. Tym razem DUUUŻO WENY, ŻEBYŚ NAPISAŁA SZYBCIEJ KOLEJNY ROZDZIAŁ :D
PS2. Pierwsza! ;3
Oj, nawymyślam, nawymyślam:D O to się nie martw, no jaha, że szatańskie. ^^
UsuńPozdrawiam, Padawan:3
Dzięki, postaram się:D
Gratki;p
Dojęczałam się o nn! ^^ Świetnie jak zawsze ,twoje teksty mnie rozwalają xD Yay ,Smarkuś ma podejrzenia! *jara się* Wiem ,pewnie o więcej się nie doproszę ty złe zło =P. Czy fioletowe oczy oznaczają to ,co oznaczały w naszej zabawie? xD Co dalej? Jaki ten dziad znowu ma plan? Czy ja mam sobie z nim pogadać o wpierniczaniu się tam gdzie nie powinien (dobra ,też się wpierniczam ale cicho)? Pisz c.d. bo przyjadę do ciebie i ukatrupię! NMBZT ,kocham cię sis ^^
OdpowiedzUsuńDojęczałaś;p Haha, dzięki. =D Wiedziałam, że się będziesz jarać. Jestem złe zło=D Możliwe.. jeszcze się zastanowię. ^^ O planie się przekonasz. ]:-> Sama wpychasz nos w nieswoje sprawy..Pff.. właśnie. Jesteś hipokrytą? XD :D
UsuńOk,ok. Napiszę, jak ukatrupisz to nie będzie. =P
Też cię kocham, sis. NMBZT ^^
Ja wpycham bo wpycham ale nie snuję co do tych spraw pokrętnych planów jak ten dziad :P Pff...ukatrupię ,wskrzeszę i każę ci pisać xD.
Usuń