poniedziałek, 4 marca 2013

25. Niepotrzebne troski?



-Anni… Anakinie?- poprawiła się w ostatniej chwili nie kryjąc niepokoju. 
–Hę? Co? –spytał Skywalker jakby nigdy nic.
 –Tyyy.. Mistrzu, ty… -zaczęła Ahsoka. 
–Co? – nadal nieświadomie pytał. 
–Masz fioletowe źrenice!- burknął Obi-Wan, rozgoryczony jego niewiedzą. 
 –To pewnie efekty uboczne wchłonięcia trucizny.. –oświadczył spokojnie medyk. 
–Efekty uboczne?! Jakie efekty uboczne?! Nic nie było o żad…- nie dokończył, spokojny jak zawsze Obi-Wan zasłonił swojemu uczniowi usta, przykładając do nich otwartą dłoń.
 –Ererxds…- nerwowe słowa Skywalkera przemieniły się w niemożliwą do odczytania paplaninę. 
–O jakich efektach pan mówi? –spytał ze stoickim spokojem Kenobi, nadal uniemożliwiając swojemu ekspadawanowi mówienie. Anakin gwałtownie wyrwał się z jego uścisku posyłając mu mordercze spojrzenie, Kenobi jednak równie spokojnie jak przedtem spojrzał na niego karcąco. Anakin przyzwyczajony do (w pewnym stopniu, ale jednak) słuchania Obi-Wana odsunął się na bok i wbił wzrok w ziemię. Niech myśli, że go słucham… zrobiłem to tylko dlatego, że Padme nie popiera takiego zachowania… -myślał. 
–Efekty uboczne, wiadomo był, że mogą wystąpić, aczkolwiek nie są one… specjalnie szkodliwe… -oznajmił Medyk. Kenobi pogładził się po brodzie i zmarszczył brwi.  
 –Czyli… to tylko kolor?- spytał po chwili milczenia. 
–Taak, znaczy.. nie jestem tego w stu procentach pewny, ale tak. Myślę, że to tylko kolor i nic więcej… - pokiwał głową. 
–Czyli mam się przyzwyczajać do fioletowych oczu..?- odezwał się wreszcie Anakin. 
–To powinno minąć… za jakiś czas.- Medyk pokręcił głową z bezradności. W sumie.. w fioletowych oczkach mu do twarzy… -pomyślała Padme nie odrywając wzroku od ukochanego. Ciągłe patrzenie w jeden punkt, w którym znajdował się akurat Anakin, nie uszło uwadze Ahsoki. Hmmm… to dziwne. Jeszcze nigdy nie widziałam, by ktoś tak na niego patrzył… -Padawanka uniosła jedną brew rozpatrując sytuację w myślach. Dowiem się o co chodzi. Dowiem… -dodała w duchu. Młody Jedi czując na sobie wzrok swojej sekretnej żony, spojrzał w jej stronę i uśmiechnął się lekko. Ahsoka dokładnie obejrzała sposób w jaki to robił, ten uśmiech był.. inny. Było w nim więcej.. radości i szczerej nadziei? To naprawdę dziwne..- pomyślała Tano. 
–Więc Anakinie czy możemy lecieć? Wszystko załatwione? Dooku pokonany? – Obi-Wan zaczął zasypywać byłego padawana pytaniami. 
–Co? Hę? – Anakin wydał się wyrwany z rzeczywistości. Kenobi westchnął głęboko.
 –Taak, możemy już lecieć… - odpowiedział po chwili, gdy wypowiedź byłego Mistrza do niego dotarła. -Chłopcy, zbieramy się! –mruknął do trójki klonów stojących przy drzwiach. Żołnierze posłusznie skinęli głowami i opuścili namiot. –Więc? Opuszczamy to bagno?! –krzyknął entuzjastycznie [teraz już] fioletowooki.  Cała trójka popatrzyła po sobie. 
–Opanuj się Anakine… -starszy Jedi położył mu dłoń na ramieniu. -… nie panujesz nad emocjami, młody. –dodał. Ja nie panuję nad emocjami?! Ja?! Cholera, Stang… przecież.. Padme jest taka piękna… cholera, może i on ma trochę racji… - szeptał w duchu, w rzeczywistości tylko uśmiechnął się speszony. Ahsoka pokręciła z rozbawieniem głową, Amidala zakryła usta dłonią, by się nie roześmiać. 
–Wracamy na Coruscant? –Anakin nie przestawał. –Błagam, Mistrzu… Chociaż, to ja dowodzę to akcją… jeżeli chcesz zostań tu sobie i upiecz się na Obi-Wana w panierce! Ja zabieram dziewczyny z powrotem!- Burknął opuszczając namiot. Kenobi pacnął się w czoło. Ahsoka wzruszyła ramionami i dołączyła do Anakina. 
–Mistrzu? –mruknęła próbując go dogonić. 
–Przydam się jakoś?- spojrzała na niego. 
–Nie, idź odpoczywać. –skwitował szybko przyśpieszając kroku. 
Mistrzu! –zrównała się z nim. –Co się dzieje?- dociekała. 
–Nicc.. ja po prostu.. mam dziwne wrażenie, że to nie koniec… -szepnął rozdrażniony.  Ahsoka zatrzymała się wpół kroku i pozwoliła, by Skywalker ją minął. To nie koniec, czuję to. Czuję ból, zaskoczenie… kłopoty? Tak, kłopoty i … ciemną stronę, mnóstwo ciemnej strony. –myślał obserwując składające obóz klony.
***
-Panie, Skywalker przeszedł wszystkie próby bez szwanku. Plan chyba się nie powiódł.. –oznajmił Droid metalicznym głosem wtaczając się do ‘gabinetu’ Hrabiego. 
Mylisz się, moja kupo złomu.. to bardzo dobrze. Jest gotowy…- warknął Dooku chytrze. 
–Ale, nie rozumie pan.. znaleźli odtrutkę… oni.. oni są zdrowi. –Ciągnął robot. 
–Co?! Przecież na to nie ma odtrutki! Jak oni to?! Jak?! A zresztą! To nic! Mój plan wciąż jest aktualny… Buahaha, Skywalker jest gotowy. Gotowy, by przyłączyć się do mnie…- skrzyżował ręce na piersi. 
–Rozkaz, rozkaz. – rozmówca wymówił standardową formułkę akceptacji jego słów. 
–Ach, ty kupo złomu.. Potrzebuję porozmawiać z kimś normalnym! –burknął wyjmując holoprzekaźnik. –Violet? – wprowadził odpowiedni kod i urządzenie połączyło go z jego uczennicą. –Violet, słyszysz mnie? – zapytał ponownie.
 –Tak jest, mój Mistrzu. –odezwał się kobiecy głos, a nad metalową tarczą zawisł przejrzysty, błękitny hologram. Tyranus zmierzył go od stóp do głów.
 –Ukrywasz się?- zapytał widząc jej odzienie- ciemnobrązowy płaszcz z kapturem naciągniętym na głowę. 
–W pewnym sensie, Mistrzu…- speszyła się. 
–Przed kim?- Dooku nie dał się spławić. 
– Przed moim współpracownikiem.. przystawia się do mnie.. Mistrzu, dlaczego nie mogę obciąć mu głowy i załatwić tego sama?! –oburzyła się blondynka. 
 –Bo nie możesz. Masz z nim współpracować. To jest rozkaz. Zresztą, nasz ptaszek niedługo wleci w pułapkę…- posłał jej chytry uśmieszek. -… już niedługo. Przekonasz się..  Szykuj się na zemstę… -począł stukać palcami w blat. 
–Oczywiście, tylko o tym marzę. Zabiję go, Mistrzu. Obiecuję. Przysięgam na moje życie..- zacisnęła dłonie w pięści. 
–Trzymam się za słowo, Violet. –burknął przerywając połączenie. –No, Skywalker… jeśli zginiesz tym lepiej dla nas, Wybraniec nie będzie wpychał nosa w nasze interesy, a Republika upadnie…- wybuchnął złowieszczym śmiechem.
***
-No! Gotowe, sir!- oznajmił Rex stanąwszy obok Anakina. –Możemy lecieć, wszystko poskładane! –ciągnął. Skywalker nie odpowiedział, oczy miał zamknięte, a na twarzy gościł charakterystyczny, lekki uśmieszek. Rex nie raz go widział, jego generał często umilał sobie czas medytacją podczas której w właśnie takim położeniu go zastawał. Ale teraz nie medytował… -Sir?- Rex potrząsnął nim lekko. 
–Wybacz, kapitanie.- mruknął wyrwany ze swojego świata Jedi. -.. zamyśliłem się. Możemy lecieć? Świetnie! Pakujcie się na statek! Pójdę powiadomić Generała Kenobiego i resztę. –skinął głową ruszając w kierunku przyjaciół. Byli niedaleko, gdy tylko pojawili się w zasięgu jego wzroku uśmiechnął się uroczo na widok Padme. „Jest taka piękna.. Jestem szczęściarzem, szkoda, że nie mogę jej w tym momencie przytulić.”- uśmiech zniknął mu z twarzy.  –Senator Amidalo, Obi-Wanie, Smarku oświadczam, że możemy lecieć. – oznajmił sztucznie poważnym tonem. Padme wywróciła oczami, kręcąc głową z rozbawieniem.
 –No coo? Staram się być poważny, ale to mi nie wychodzi… Do jasnej cholery, Obi-Wanie, weź sobie tę powagę. Wolę być niestosownym chuliganem. –machnął ręką ruszając w kierunku statku. 
–Cały Anakin…- westchnął Kenobi podążywszy za nim.
 –No jasne, Rycerzyk już taki jest… -Tano wzruszyła ramionami dołączając do Obi-Wana. Mój Anakin… -szepnęła Padme w duchu także idąc w ślady towarzyszy. Bez większych problemów wpakowali się na statek, jeszcze raz spatrolowali czujnikami teren, sprawdzili odczyty pogody i skontaktowali się z Radą Jedi. 
–Mistrzu Yodo…- ukłonił się Skywalker. -… oświadczam, że więźniowie zostali odbici. Tak, wiem, wiem.. bla,bla,bla wykazałem się nieumiejętnością słuchania i samowolką.. daruj sobie kazania jeśli łaska…- wyszczerzył się. Obi-Wan stojący obok pacnął się w czoło. Dlaczego.. dlaczego mój były padawan jest taki nieprzystępny… dlaczego mnie to spotyka. Anakin odwrócił się do niego z zabawną miną. 
–Oj, Mistrzu.. tylko żartuje, jeszcze nie nawiązaliśmy połączenia… to tylko hologram z poprzedniej rozmowy, nie przekaż holograficzny… -mruknął rozbawiony nawiązując prawdziwe połączenie. –Mistrzu Yoda..-zaczął ponownie kłaniając się. – Więźniowie zostali odbici. – Yoda spojrzał na niego lekko zaskoczony. 
– Doskonała to nowina jest, ale nic o misji ratunkowej nie wiedzieliśmy… -skwitował spokojnie, jak zawsze. 
–Tak, przepraszam Mistrzu… Musiałem ich odbić, poza tym powrót na Coruscant był niemożliwy…- ciągnął skruszony.   
–Później o tym porozmawiamy, młody Skywalkerze. –skinął głową wielki Mistrz przerywając przekaz.
______________________________________________
Nic się nie dzieje, ale mówi się trudno. :D

5 komentarzy:

  1. No i gitaśnie *.* Jak zwykle ja nie mieć się do czego przyczepić ;c Akcji nie ma, ale niekoniecznie w każdym rozdziale musi zaistnieć. I bez tego jest dobrze ;3 Czekam na dalsze rozwinięcie akcji. Jestem ciekawa, co wymyśliłaś...szatańskie pomysły Wiki <3
    Czekam i pozdrawiam, Lady Sith.

    PS. Tym razem DUUUŻO WENY, ŻEBYŚ NAPISAŁA SZYBCIEJ KOLEJNY ROZDZIAŁ :D

    PS2. Pierwsza! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nawymyślam, nawymyślam:D O to się nie martw, no jaha, że szatańskie. ^^
      Pozdrawiam, Padawan:3

      Dzięki, postaram się:D

      Gratki;p

      Usuń
  2. Dojęczałam się o nn! ^^ Świetnie jak zawsze ,twoje teksty mnie rozwalają xD Yay ,Smarkuś ma podejrzenia! *jara się* Wiem ,pewnie o więcej się nie doproszę ty złe zło =P. Czy fioletowe oczy oznaczają to ,co oznaczały w naszej zabawie? xD Co dalej? Jaki ten dziad znowu ma plan? Czy ja mam sobie z nim pogadać o wpierniczaniu się tam gdzie nie powinien (dobra ,też się wpierniczam ale cicho)? Pisz c.d. bo przyjadę do ciebie i ukatrupię! NMBZT ,kocham cię sis ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojęczałaś;p Haha, dzięki. =D Wiedziałam, że się będziesz jarać. Jestem złe zło=D Możliwe.. jeszcze się zastanowię. ^^ O planie się przekonasz. ]:-> Sama wpychasz nos w nieswoje sprawy..Pff.. właśnie. Jesteś hipokrytą? XD :D
      Ok,ok. Napiszę, jak ukatrupisz to nie będzie. =P
      Też cię kocham, sis. NMBZT ^^

      Usuń
    2. Ja wpycham bo wpycham ale nie snuję co do tych spraw pokrętnych planów jak ten dziad :P Pff...ukatrupię ,wskrzeszę i każę ci pisać xD.

      Usuń