-Dasz radę iść?- zapytał z troską, starając się oderwać.
–Tak…
myślę, że tak…- szepnęła wciąż wtulając się w jego klatę. Skywalker westchnął.
–Padme…
nie możemy tu siedzieć w nieskończoność… -ujął ją za podbródek. -… im szybciej
stąd wyjdziemy, tym szybciej cię uleczymy… i tym szybciej wrócimy na Coruscant.
–uśmiechnął się uroczo, wstajł i podał jej rękę. Amidala kiwnęła głową przyjmując jego dłoń,
uniosła się na nogi, lecz czuła się jak gdyby ktoś zamienił je
na watę. Na jej twarz wstąpił grymas wysiłku i bólu. Anakin pokiwał głową
robiąc zabawną minę.
–Tym lepiej dla mnie…- szepnął słodko biorąc ją na ręce.
–
A tobie nadal tylko jedno w głowie… - zaśmiała się wesoło.
–Pff… -prychnął.-…
tak, i co z tego? – wzruszył ramionami niosąc ją w kierunku wyjścia.
–Nic, nic…
naprawdę nic nie mówiłam… -wtuliła się i ucałowała go w policzek.
–Hej! Bez
takich, pani Senator.. przypominam, że nic nas nie łączy…- uśmiechnął się
ironicznie. –Tak, tak.. pamiętam Mistrzu Skywalker… -spróbowała być poważna.
–Oj
Padme, Padme… zawsze taka sama; urocza, słodka i piękna… -wędrował korytarzem,
wciąż szukając w mocy jakichkolwiek form życia.
Pustka, niczego nie znalazł… Czyżby Dooku dotrzymywał umowy? Jaka
szkoda, że ja tego nie zrobię… Westchnął wychodząc z jaskini.
–Ale jasno…
-Padme odruchowo osłoniła się rękoma.
–Tak to jest, jak spędza się dużo czasu w
ciemnej grocie, moja pani…- zażartował.
–Trzeba było się pośpieszyć, Mistrzu
Skywalker. –odpowiedziała półżartem.
–Och, przepraszam… następnym razem się
pośpieszę. –prychnął. -… a teraz, wasza wysokość idziemy dłuższą drogą, czy mogę
skakać po krach nad rzeką lawy? – wyszczerzył się. -
… poślubiłam wariata..?-
otworzyła oczy szeroko z przerażenia.
–Eeee, tam.. wiedziałaś z kim się wiążesz…
-postawił ją na nogi, podtrzymując ramieniem. –Poczekaj… jeżeli złapię zasięg
wyślą kanonierkę po nas…- mruknął wyjmując komunikator. –Cholera!- krzyknął
rozgoryczony. Padme posłała mu pytające spojrzenie. –Rozmontowałem komunikator…
znaczy.. no… eee… -starał się wybrnąć.
–Annie!
Złożysz to z powrotem, prawda?Nie chcę utonąć w lawie...- zapytała z nadzieją. Poczuł się... urażony, ale kiwnął głową
potwierdzająco. Zamontował w urządzeniu kilka części, które latały mu luźno po kieszeni,
lub po prostu wyjął je ze skonturowanej wcześniej lornetki. Zajęło mu to nie
więcej niż kwadrans, po całej akcji uśmiechnął się tryumfalnie.
–Już.- szepnął.
-… wyglądasz kiepsko, Padme… muszą działać szybko… -szepnął wystukując
odpowiedni numer. Po chwili nad komunikatorem zawisł przejrzysto niebieski
hologram, należący do nie kogo innego jak Reksa.
–Rex… przyślecie po nas
kanonierkę? Jesteśmy na północ od centrum separatystów, jak się orientuje
gdzieś między punktem B45, a B46…- wykrztusił jednym tchem.
–Oczywiście, sir.-
żołnierz skinął głową.- Zaraz po was
przylecą. –dodał.
–Dziękuje, Kapitanie. Jak miewa się Ahsoka i Obi-Wan, no i
jak idą prace nad odtrutką?- zapytał przejęty.
–Młoda ma się dobrze, jej stan jest stabilny… Mistrz
Kenobi także, powoli wracają do siebie.. znaczy, nie licząc pulsującej w ich
żyłach trucizny… Co do odtrutki, to jest dużo do tłumaczenia…- westchnął.
–Wytłumaczycie mi później, powiedz
tylko, czy będzie działać? – drążył temat, żądny informacji. –Będzie… ale to
zależy od pana… potem wszystkie się pan dowie, sir!- chrząknął. Anakin kiwnął
głową przerywając połączenie, a następnie schował komunikator do kieszeni.
–Zaraz
po nas przylecą, kochanie.. –zdobył się na ciepłe słówko, głaszcząc ją po
policzku.
–Wiem. Ufam ci, i wiem, że nas stąd wyciągniesz… -posłała mu uroczy
uśmiech, opierając się na jego ramieniu. Och, Padme! Nareszcie, tyle brakowało,
żebym ją stracił… A teraz, minęło… znaczy… prawie. Po jakichś dziesięciu
minutach, z góry, do ich uszu dobiegł warkot silnika. Przylecieli! Poczuli wiatr
we włosach, bijący od lądującego statku.
–Sir!- z kanonierki wybiegło czterech
szeregowych, otaczając Generała. –Zajmiemy się panią, pani senator. –oznajmił jeden
z nich, z ogromną życzliwością.
–Poradzę sobie, chłopaki…- mruknął biorąc Padme
w ramiona, a potem wnosząc na statek.
–Phi… -szepnął jeden z klonów.- ..czy mi
się wydaje, czy nas generał naprawdę jest romantykiem? – dokończył cicho.
Pozostali towarzysze spiorunowali go wzrokiem, a następnie znów wkroczyli na
pokład statku, szczelnie zamykając za sobą drzwi.
–Gertyx… -zwrócił się jeden z
nich do pilota. -.. wszyscy na pokładzie. Możesz ruszać!- oświadczył, a pojazd
poderwał się do góry. W środku statku było ciemno, jedynym źródłem światła były
promienie zewnętrznego światła wpadające przez wąskie, podłużne otwory
rozciągające się po bokach. Padme siedząca obok Anakina wykorzystała sytuację
opierając głowę na jego ramieniu. Nie
musiała, ale po prostu nie mogła się powstrzymać… czując jego obok siebie,
czuła bezpieczeństwo i …szczęście. Lecieli w powietrzu kilkanaście minut.
Właściwie… w statku łatwo traciło się wyczucie czasu. Wreszcie nadszedł
oczekiwany moment lądowania… znaczy, nie przez wszystkich oczekiwany… bo na
przykład Anakin razem z Padme, wiedzieli, że znalezienie się w towarzystwie
Obi-Wana, Ahsoki i klonów oznacza zaprzestanie okazywania sobie uczuć… Ach, ta
tajemnica… Drzwi otworzyły się, a trójka klonów zabrała Amidalę do namiotu, w
którym przebywał jeden z ich medyków. Skywalker westchnął, gdy jego ukochana
zniknęła mu z oczu. Wysiadł ze statku, podchodząc do Kapitana Reksa,
czekającego w na niego od dłuższej chwili.
–Więc co z tą odtrutką? –zapytał bez
wstępu.
–Więc… zacznijmy od tego, że kilku klonów udało się na zwiady, i
znaleźli ciało Ryana… -zaczął. Anakin posłał mu pytające spojrzenie. -… zawarł
z nim pan braterstwo krwi, prawda?- dokończył niepewny swoich słów.
–Taak… skąd
wiesz?- Skywalker wydawał się zaskoczony.
–Pana krew na jego dłoni nie
zmieszała się z tą płynącą w jego żyłach…
tak z ciekawości chcieliśmy to zbadać… i… -przełknął ślinę. -.. myślimy, że
mógłby pan za pomocą mocy zaabsorbować truciznę, która w nich płynie przenosząc
ją na siebie…- wbił wzrok w ziemię.
–Ale jak to zaabsorbować? Wtedy… -
-Nic panu
nie będzie, jest pan odporny.. badaliśmy pana krew, jest całkiem inna..
odporna, całkowicie nie pasująca do wszystkich istniejących wzorów ludzkich… - klepnął go po ramieniu.
–Dobrze, więc zróbmy to…- przygryzł wargi
podążając za przyjacielem do namiotu medycznego. –Mistrzu!- szepnęła Ahsoka
cicho, gdy tylko znalazł się w zasięgu jej wzroku. Wyglądała lepiej, nie była
już taka przerażająco chuda, widać było, że jest wyspana i czuła się lepiej.
Skywalker rozchmurzył się widząc Obi-Wana i Ahsokę w tak dobrym stanie, Padme
spoczywała na łożu obok. –Więc tak jak się umawialiśmy, tak?- medyk zwrócił się
do Anakina, a on odpowiedział mu skinieniem głowy.
–Dobrze, zacznijmy od
Mistrza Kenobiego..-podpiął Obi-Wana do małej rurki i przekazał ją
Skywalkerowi.
–Wbij to sobie w skórę…- oznajmił. -…co do wyczucia i przejęcia
trucizny zdaję się na twoje umiejętności korzystania z mocy… -mruknął Medyk
splatając dłonie na piersi.
–Oczywiście.- Jedi zgodnie z instrukcjami
podpiął się pod wąską rurkę, zamykając oczy. Skupił się na mocy, przemierzał
teraz żyły Obi-Wana szukając w nich nieproszonej substancji, po kilku
przemilczanych minutach znalazł wreszcie to, czego szukał. Zebrał
trutkę w jednym miejscu, a następnie zaczął przetransportowywać ją do swojego
ciała. Nie wiedział jak to robił, tak po prostu… czuł, że jest inny, że potrafi
więcej, ale nie wiedział w jaki sposób to czyni.
–Gotowe…- szepnął odpinając
się od rurki. –Skończyłem…- dodał. Medyk od razu sprawdził wyniki i krew
Obi-Wana. Faktycznie. Skywalker powołał zadaniu, w jego ciele nie było już ani
śladu po truciźnie. Lekarz skinął głową.
–Jesteś zdrów, Mistrzu Kenobi. –
uśmiechnął się zachęcająco. –Teraz kolej na padawana Tano…- zmierzył ją
badawczym spojrzeniem. Ahsoka przełknęła ślinę. Bała się, ufała swojemu
Mistrzowi, ale i tak się bała… Medyk bez słowa otuchy podpiął ją do urządzenia.
Skywalker tak samo jak poprzednio podłączył się i zaczął buszować po jej żyłach
w poszukiwaniu trucizny. Tu było trudniej, ale po kilku minutach udało mu się
ją zlokalizować. Uśmiechnął się tajemniczo znów pochłaniając truciznę. Znowu
sukces!
–Szepnął medyk, gdy było już po wszystkim.
Przyszła kolej na Padme, tak samo jak w przypadku Obi-Wana i Ahsoki podpięto
oboje do aparatury. Anakin wykonywał te same czynności, tyle, że teraz robił to
z większa ostrożnością i delikatnością. Czuł dziwne ciepło bijące od jej żył.
Tak samo jak poprzednio wszystko poszło idealnie gładko.
–Jest zdrowa.-Medyk
uśmiechnął się do Padme zadowolony. Senatorka odwzajemniła uśmiech.
–Jak się
czujesz? –spytał Anakina.
–Dobrze.. bez żadnej różnicy. –zaczął nerwowo mrugać
oczami, zupełnie gdyby tracił wzrok. –Wszystko dobrze?- Padme wydała się
zaniepokojona.
–Taak.- mruknął Anakin,
otwierając oczy, które były… fioletowe.
____________________________________________________
xD
Fioletowe oczy! xD Nadal pamiętam twoją fazę na różowe (uczepiłam się tego tak samo jak zestawu do herbaty Obi-Wana =P) Strasz mi więcej Ahsokę ,wiem ,że nie wymuszę na tobie takiego sadyzmu jakim sama się posługuję (jeżeli zdanie jest nie poprawne wybacz ,łeb mnie boli :x) ale chociaż ją postrasz ^^. Jak zawsze świetnie ,tym razem jakoś więcej dialogów stworzyłaś xD. Pisz kolejny rozdział ,to jest rozkaz! Znam już Twoje niektóre plany sister i po prostu cię kocham *-* (i tym razem nie chodzi tylko o plany co do mojej ofiary =P Ami!) Czekam na nn =D. NMBZT
OdpowiedzUsuńPS. Dzięki ,dzięki ,dzięki za pomoc z kłótnią ^^
PS2. W końcu pierwsza! Yay ^^
UsuńEch...czego się jeszcze uczepisz ja się pytam? xD
UsuńBędzie się bała jeszcze nie raz. ^^ Eee.. jakoś tak. xDD Tak jest, sir. =D O, dziękuje sister.*-* (Ami!*-* :D) NMBZT *-*
Nie ma sprawy. xD
I gratulacje. =D
Hmmm....a się zobaczy ,wszystkiego ,czego tylko się da :P. Yay ,to ja będę się jarać ^^ Wiesz jak ja ją lubię ale wewnętrzna sadystka nie daje mi spokoju =D. Nie ma za co ^^ Jaranok Ami! xD
UsuńReety *.* Rozdział zajebisty jak każdy ;p
OdpowiedzUsuńFioletowe paczydełka? O.o Niepokojąco się robi...Wszyscy cali i wszyscy szczęśliwi, yay -.- Czuć mój sztuczny entuzjazm? XD Ale się nie gniewaj, znasz mnie ;p Ahsoka i Obi Wan zdrowi! :D No i Padme -.- Dobra, nie ważne.
Błędów żadnych nie widać, nie mam się do czego przyczepić, ale nie zawsze ogarniam dialogi...-.- Ale wiesz, ja nie ogarniam ^^
Niech moc będzie z Tobą!
Kocham Cię Wikuś! ;3
*-* Dziękuje. ;*
UsuńFioletowe.*_____* No jaha. ]:->
Nie, jakoś przemknął mi koło nosa:D Oczywiście, że znam. xD
YAY.^^ Spoko, rozumiem. ^^
Niech moc będzie z Tobą!
Ja ciebie też. ;3
Fioletowe ocka *-* :D
OdpowiedzUsuńRozdział boski :D
A mogli poskakać po tej lawie :D XDD
Powiedz mi, co my robimy na tym gg??
Jesteśmy totalnie crazy xDD
P.S. NMiWBZT :D :***
UsuńFioletowe paczadła :o
OdpowiedzUsuńRozdział odjazdowy jak wszystkie!
Powiedz mi kiedy ty mi odpiszesz na gg?
Weny. :)
Znów ostatnia :(
ach, teraz to się spóźniłam z Komem ;D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, jak zwykle zawarta w nim szczypta humoru zwaliła nie z nóg. Połączenie Padme&Anakin w twoim opowiadaniu zawsze kończy się u mnie napadami śmiechu xD
Nie wiem jak ty to robisz <3
Fioletowe oczka, aww ;P Fajnie, czekam na kolejny rozdzialik ;D
Niech Wena będzie z Tobą ^^