poniedziałek, 25 lutego 2013

24. Odtrutka.

-Dasz radę iść?- zapytał z troską, starając się oderwać. 
–Tak… myślę, że tak…- szepnęła wciąż wtulając się w jego klatę. Skywalker westchnął.
 –Padme… nie możemy tu siedzieć w nieskończoność… -ujął ją za podbródek. -… im szybciej stąd wyjdziemy, tym szybciej cię uleczymy… i tym szybciej wrócimy na Coruscant. –uśmiechnął się uroczo, wstajł i podał jej rękę.  Amidala kiwnęła głową przyjmując jego dłoń, uniosła się na nogi, lecz czuła się jak gdyby ktoś zamienił je na watę. Na jej twarz wstąpił grymas wysiłku i bólu. Anakin pokiwał głową robiąc zabawną minę. 
–Tym lepiej dla mnie…- szepnął słodko biorąc ją na ręce. 
– A tobie nadal tylko jedno w głowie… - zaśmiała się wesoło.
 –Pff… -prychnął.-… tak, i co z tego? – wzruszył ramionami niosąc ją w kierunku wyjścia.
 –Nic, nic… naprawdę nic nie mówiłam… -wtuliła się i ucałowała go w policzek. 
–Hej! Bez takich, pani Senator.. przypominam, że nic nas nie łączy…- uśmiechnął się ironicznie. –Tak, tak.. pamiętam Mistrzu Skywalker… -spróbowała być poważna.
 –Oj Padme, Padme… zawsze taka sama; urocza, słodka i piękna… -wędrował korytarzem, wciąż szukając w mocy jakichkolwiek form życia.  Pustka, niczego nie znalazł… Czyżby Dooku dotrzymywał umowy? Jaka szkoda, że ja tego nie zrobię… Westchnął wychodząc z jaskini.
 –Ale jasno… -Padme odruchowo osłoniła się rękoma. 
–Tak to jest, jak spędza się dużo czasu w ciemnej grocie, moja pani…- zażartował. 
–Trzeba było się pośpieszyć, Mistrzu Skywalker. –odpowiedziała półżartem.
 –Och, przepraszam… następnym razem się pośpieszę. –prychnął. -… a teraz, wasza wysokość idziemy dłuższą drogą, czy mogę skakać po krach nad rzeką lawy? – wyszczerzył się. -
… poślubiłam wariata..?- otworzyła oczy szeroko z przerażenia. 
–Eeee, tam.. wiedziałaś z kim się wiążesz… -postawił ją na nogi, podtrzymując ramieniem. –Poczekaj… jeżeli złapię zasięg wyślą kanonierkę po nas…- mruknął wyjmując komunikator. –Cholera!- krzyknął rozgoryczony. Padme posłała mu pytające spojrzenie. –Rozmontowałem komunikator… znaczy.. no… eee… -starał się wybrnąć.
  –Annie! Złożysz to z powrotem, prawda?Nie chcę utonąć w lawie...- zapytała z nadzieją. Poczuł się... urażony, ale kiwnął głową potwierdzająco. Zamontował w urządzeniu kilka części, które latały mu luźno po kieszeni, lub po prostu wyjął je ze skonturowanej wcześniej lornetki. Zajęło mu to nie więcej niż kwadrans, po całej akcji uśmiechnął się tryumfalnie.
 –Już.- szepnął. -… wyglądasz kiepsko, Padme… muszą działać szybko… -szepnął wystukując odpowiedni numer. Po chwili nad komunikatorem zawisł przejrzysto niebieski hologram, należący do nie kogo innego jak Reksa.
 –Rex… przyślecie po nas kanonierkę? Jesteśmy na północ od centrum separatystów, jak się orientuje gdzieś między punktem B45, a B46…- wykrztusił jednym tchem. 
–Oczywiście, sir.- żołnierz skinął głową.-  Zaraz po was przylecą. –dodał.
 –Dziękuje, Kapitanie. Jak miewa się Ahsoka i Obi-Wan, no i jak idą prace nad odtrutką?- zapytał przejęty.
–Młoda  ma się dobrze, jej stan jest stabilny… Mistrz Kenobi także, powoli wracają do siebie.. znaczy, nie licząc pulsującej w ich żyłach trucizny… Co do odtrutki, to jest dużo do tłumaczenia…-  westchnął. 
–Wytłumaczycie mi później, powiedz tylko, czy będzie działać? – drążył temat, żądny informacji. –Będzie… ale to zależy od pana… potem wszystkie się pan dowie, sir!- chrząknął. Anakin kiwnął głową przerywając połączenie, a następnie schował komunikator do kieszeni. 
–Zaraz po nas przylecą, kochanie.. –zdobył się na ciepłe słówko, głaszcząc ją po policzku. 
–Wiem. Ufam ci, i wiem, że nas stąd wyciągniesz… -posłała mu uroczy uśmiech, opierając się na jego ramieniu. Och, Padme! Nareszcie, tyle brakowało, żebym ją stracił… A teraz, minęło… znaczy… prawie. Po jakichś dziesięciu minutach, z góry, do ich uszu dobiegł warkot silnika. Przylecieli! Poczuli wiatr we włosach, bijący od lądującego statku. 
–Sir!- z kanonierki wybiegło czterech szeregowych, otaczając Generała. –Zajmiemy się panią, pani senator. –oznajmił jeden z nich, z ogromną życzliwością.
 –Poradzę sobie, chłopaki…- mruknął biorąc Padme w ramiona, a potem wnosząc na statek. 
–Phi… -szepnął jeden z klonów.- ..czy mi się wydaje, czy nas generał naprawdę jest romantykiem? – dokończył cicho. Pozostali towarzysze spiorunowali go wzrokiem, a następnie znów wkroczyli na pokład statku, szczelnie zamykając za sobą drzwi. 
–Gertyx… -zwrócił się jeden z nich do pilota. -.. wszyscy na pokładzie. Możesz ruszać!- oświadczył, a pojazd poderwał się do góry. W środku statku było ciemno, jedynym źródłem światła były promienie zewnętrznego światła wpadające przez wąskie, podłużne otwory rozciągające się po bokach. Padme siedząca obok Anakina wykorzystała sytuację opierając głowę na jego ramieniu.  Nie musiała, ale po prostu nie mogła się powstrzymać… czując jego obok siebie, czuła bezpieczeństwo i …szczęście. Lecieli w powietrzu kilkanaście minut. Właściwie… w statku łatwo traciło się wyczucie czasu. Wreszcie nadszedł oczekiwany moment lądowania… znaczy, nie przez wszystkich oczekiwany… bo na przykład Anakin razem z Padme, wiedzieli, że znalezienie się w towarzystwie Obi-Wana, Ahsoki i klonów oznacza zaprzestanie okazywania sobie uczuć… Ach, ta tajemnica… Drzwi otworzyły się, a trójka klonów zabrała Amidalę do namiotu, w którym przebywał jeden z ich medyków. Skywalker westchnął, gdy jego ukochana zniknęła mu z oczu. Wysiadł ze statku, podchodząc do Kapitana Reksa, czekającego w na niego od dłuższej chwili. 
–Więc co z tą odtrutką? –zapytał bez wstępu. 
–Więc… zacznijmy od tego, że kilku klonów udało się na zwiady, i znaleźli ciało Ryana… -zaczął. Anakin posłał mu pytające spojrzenie. -… zawarł z nim pan braterstwo krwi, prawda?- dokończył niepewny swoich słów. 
–Taak… skąd wiesz?- Skywalker wydawał się zaskoczony. 
–Pana krew na jego dłoni nie zmieszała się  z tą płynącą w jego żyłach… tak z ciekawości chcieliśmy to zbadać… i… -przełknął ślinę. -.. myślimy, że mógłby pan za pomocą mocy zaabsorbować truciznę, która w nich płynie przenosząc ją na siebie…- wbił wzrok w ziemię.
 –Ale jak to zaabsorbować? Wtedy…
-Nic panu nie będzie, jest pan odporny.. badaliśmy pana krew, jest całkiem inna.. odporna, całkowicie nie pasująca do wszystkich istniejących wzorów ludzkich… - klepnął go po ramieniu.   
–Dobrze, więc zróbmy to…- przygryzł wargi podążając za przyjacielem do namiotu medycznego. –Mistrzu!- szepnęła Ahsoka cicho, gdy tylko znalazł się w zasięgu jej wzroku. Wyglądała lepiej, nie była już taka przerażająco chuda, widać było, że jest wyspana i czuła się lepiej. Skywalker rozchmurzył się widząc Obi-Wana i Ahsokę w tak dobrym stanie, Padme spoczywała na łożu obok. –Więc tak jak się umawialiśmy, tak?- medyk zwrócił się do Anakina, a on odpowiedział mu skinieniem głowy. 
–Dobrze, zacznijmy od Mistrza Kenobiego..-podpiął Obi-Wana do małej rurki i przekazał ją Skywalkerowi. 
–Wbij to sobie w skórę…- oznajmił. -…co do wyczucia i przejęcia trucizny zdaję się na twoje umiejętności korzystania z mocy… -mruknął Medyk splatając dłonie na piersi. 
–Oczywiście.- Jedi zgodnie z instrukcjami podpiął się pod wąską rurkę, zamykając oczy. Skupił się na mocy, przemierzał teraz żyły Obi-Wana szukając w nich nieproszonej substancji, po kilku przemilczanych minutach znalazł wreszcie to, czego szukał. Zebrał  trutkę w jednym miejscu, a następnie zaczął przetransportowywać ją do swojego ciała. Nie wiedział jak to robił, tak po prostu… czuł, że jest inny, że potrafi więcej, ale nie wiedział w jaki sposób to czyni. 
–Gotowe…- szepnął odpinając się od rurki. –Skończyłem…- dodał. Medyk od razu sprawdził wyniki i krew Obi-Wana. Faktycznie. Skywalker powołał zadaniu, w jego ciele nie było już ani śladu po truciźnie. Lekarz skinął głową. 
–Jesteś zdrów, Mistrzu Kenobi. – uśmiechnął się zachęcająco. –Teraz kolej na padawana Tano…- zmierzył ją badawczym spojrzeniem. Ahsoka przełknęła ślinę. Bała się, ufała swojemu Mistrzowi, ale i tak się bała… Medyk bez słowa otuchy podpiął ją do urządzenia. Skywalker tak samo jak poprzednio podłączył się i zaczął buszować po jej żyłach w poszukiwaniu trucizny. Tu było trudniej, ale po kilku minutach udało mu się ją zlokalizować. Uśmiechnął się tajemniczo znów pochłaniając truciznę. Znowu sukces! 
  –Szepnął medyk, gdy było już po wszystkim. Przyszła kolej na Padme, tak samo jak w przypadku Obi-Wana i Ahsoki podpięto oboje do aparatury. Anakin wykonywał te same czynności, tyle, że teraz robił to z większa ostrożnością i delikatnością. Czuł dziwne ciepło bijące od jej żył. Tak samo jak poprzednio wszystko poszło idealnie gładko. 
–Jest zdrowa.-Medyk uśmiechnął się do Padme zadowolony. Senatorka odwzajemniła uśmiech.
 –Jak się czujesz? –spytał Anakina. 
–Dobrze.. bez żadnej różnicy. –zaczął nerwowo mrugać oczami, zupełnie gdyby tracił wzrok. –Wszystko dobrze?- Padme wydała się zaniepokojona.  
 –Taak.- mruknął Anakin, otwierając oczy, które były… fioletowe. 
____________________________________________________
xD

10 komentarzy:

  1. Fioletowe oczy! xD Nadal pamiętam twoją fazę na różowe (uczepiłam się tego tak samo jak zestawu do herbaty Obi-Wana =P) Strasz mi więcej Ahsokę ,wiem ,że nie wymuszę na tobie takiego sadyzmu jakim sama się posługuję (jeżeli zdanie jest nie poprawne wybacz ,łeb mnie boli :x) ale chociaż ją postrasz ^^. Jak zawsze świetnie ,tym razem jakoś więcej dialogów stworzyłaś xD. Pisz kolejny rozdział ,to jest rozkaz! Znam już Twoje niektóre plany sister i po prostu cię kocham *-* (i tym razem nie chodzi tylko o plany co do mojej ofiary =P Ami!) Czekam na nn =D. NMBZT
    PS. Dzięki ,dzięki ,dzięki za pomoc z kłótnią ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS2. W końcu pierwsza! Yay ^^

      Usuń
    2. Ech...czego się jeszcze uczepisz ja się pytam? xD
      Będzie się bała jeszcze nie raz. ^^ Eee.. jakoś tak. xDD Tak jest, sir. =D O, dziękuje sister.*-* (Ami!*-* :D) NMBZT *-*
      Nie ma sprawy. xD
      I gratulacje. =D

      Usuń
    3. Hmmm....a się zobaczy ,wszystkiego ,czego tylko się da :P. Yay ,to ja będę się jarać ^^ Wiesz jak ja ją lubię ale wewnętrzna sadystka nie daje mi spokoju =D. Nie ma za co ^^ Jaranok Ami! xD

      Usuń
  2. Reety *.* Rozdział zajebisty jak każdy ;p
    Fioletowe paczydełka? O.o Niepokojąco się robi...Wszyscy cali i wszyscy szczęśliwi, yay -.- Czuć mój sztuczny entuzjazm? XD Ale się nie gniewaj, znasz mnie ;p Ahsoka i Obi Wan zdrowi! :D No i Padme -.- Dobra, nie ważne.
    Błędów żadnych nie widać, nie mam się do czego przyczepić, ale nie zawsze ogarniam dialogi...-.- Ale wiesz, ja nie ogarniam ^^
    Niech moc będzie z Tobą!
    Kocham Cię Wikuś! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *-* Dziękuje. ;*
      Fioletowe.*_____* No jaha. ]:->
      Nie, jakoś przemknął mi koło nosa:D Oczywiście, że znam. xD
      YAY.^^ Spoko, rozumiem. ^^
      Niech moc będzie z Tobą!
      Ja ciebie też. ;3

      Usuń
  3. Fioletowe ocka *-* :D
    Rozdział boski :D
    A mogli poskakać po tej lawie :D XDD
    Powiedz mi, co my robimy na tym gg??
    Jesteśmy totalnie crazy xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Fioletowe paczadła :o
    Rozdział odjazdowy jak wszystkie!
    Powiedz mi kiedy ty mi odpiszesz na gg?
    Weny. :)
    Znów ostatnia :(

    OdpowiedzUsuń
  5. ach, teraz to się spóźniłam z Komem ;D
    Rozdział genialny, jak zwykle zawarta w nim szczypta humoru zwaliła nie z nóg. Połączenie Padme&Anakin w twoim opowiadaniu zawsze kończy się u mnie napadami śmiechu xD
    Nie wiem jak ty to robisz <3
    Fioletowe oczka, aww ;P Fajnie, czekam na kolejny rozdzialik ;D
    Niech Wena będzie z Tobą ^^

    OdpowiedzUsuń