-Wiesz jak mówią.. -odezwał się pewnie. -Przyjaciół miej blisko, a wrogów jeszcze bliżej. -wyszczerzył zęby w ironicznym uśmiechu trzymając świecące niebieskim blaskiem ostrze. Padme spogląda na niego z blaskiem w oku, czy to naprawdę on? Czy przed nią stanął właśnie jej Anakin, jej mąż, jej światełko w tunelu? Nie mogła uwierzyć własnym oczom, czy ma halucynacje? Czy to tylko wytwór jej wyobraźni?-te i inne pytania obijały się echem po jej zaprzątanej przez różnorakie problemy głowie. Wciąż spoglądała tępo w ten jeden punkt, w którym znajdował się właśnie jej gotowy do ataku Anakin.
-Po tobie.-syknął i zaatakował ją prędko. Jego ostrze spotkało się z ostrzem przeciwnika wydając charakterystyczny dla takiego zderzenia dźwięk.
-Umrzesz.-warknął, Violet poczuła jego zimny oddech na karku i krew gotującą się z gniewu w jego żyłach. Odepchnęła go zbierając w sobie siły i trzymając miecz przed sobą zaczęła krążyć koła wciąż nie spuszczając z niego oczu, on robił to samo po jej przeciwnej stronie.
-Ty nic nie pamiętasz, prawda?-burknęła zatrzymując wzrok na wysokości jego oczu. Skywalker zmarszczył brwi i spojrzał na nią spode łba, z mordem w oczach.
-A co niby mam pamiętać? -warknął uśmiechając się prowokacyjnie. Violet pokręciła głową z dezaprobatą posyłając mu mordercze, lecz lekko obolałe spojrzenie.
-Mnie.- bąknęła podnosząc wzrok i zaglądając mu w oczy. -Pamiętać mnie. -zerknęła na Padme. -Co się tak gapisz? -syknęła.
-Zostaw ją.- uniósł się Anakin w jej stronę, po czym skoczył do przodu i znów zaatakował, lecz ona skutecznie odparła atak. Napierał na nią z całej siły, lecz ostrze trwało w idealnej równowadze, ich umiejętności były niemalże na takim samym poziomie. Mimo, że ona była starsza, i posiadała znacznie dłuższy staż. Starał się, lecz nic to nie dawało, napierał, lecz wciąż nie zyskiwał przewagi. Wydął usta w niesympatyczny grymas i korzystając z mocy pchnął ją na znajdującą się za nią ścianę. Violet jęknęła, ale błyskawicznie z powrotem wskoczyła na równe nogi gotowa do kolejnego ataku. -Kim jesteś? -spytał zataczając równe koła.
-Nie mogę uwierzyć, że nie pamiętasz...swojej starej przyjaciółki.-zaklęła, odgarniając niesforny kosmyk blond włosów z czoła.
-Przyjaciółki?-Anakin uniósł jedną brew przyglądając się jej badawczo.
-Tak, Violet. Nie pamiętasz? Najlepsi przyjaciele na zawsze...szkoda, że 'zawsze' trwało tylko dwa lata...-mruknęła, a w jej wypowiedzi wyczuć można było ból, którego nie zdołała, lub nie chciała zamaskować.
-Nie.. nie pamiętam cię. -mruknął, opuszczając miecz, by mieć lepszy widok.
-Ty szumowino!-wrzasnęła ogarnięta wściekłością i musnęła mieczem świetlnym jego ramię. -Anakin!-wrzasnęła Padme przerażona. Skywalker syknął cicho, ale nie dał poznać po sobie, że w jakikolwiek sposób zmusiłoby go to do odwrotu.
-Nic nie pamiętam. -Warknął napierając na nią mieczem. -Nic nie pamiętam z tamtych okresów dzieciństwa.- jęknął zmęczony natarciem.-Wykasowali mi pamięć, ale nigdy nie powiedzieli dlaczego. -dokończył i pchnął ją kilka metrów dalej. Violet bezproblemowo złapała równowagę i posłała wici mocy w kierunku jego umysłu. Skywalker poczuł ciało obce w swojej głowie, które sondowało w poszukiwaniu jego emocji, przeszłości i słabych punktów.
-Nie.- warknął. -Nie zgadzam się.- wyparł sondę ze swojego umysłu zaciskając w pięśc protezę ręki. -Słyszysz? Nie zgadzam się na to!- burknął atakując ją wytrwale, lecz piekące ramię dawało swe znaki. Zmrużył jedno oko, tłumiąc ból, lecz nie wyszło mu to najlepiej.Jednak udało mu się zgrabnym ruchem pchnąć przeciwnika pod samo okno.
-Jeszcze się spotkamy. -syknęła Violet i wskoczyła na szybujący myśliwiec pilotowany przez droidy. Młody Jedi upadł na kolana zmęczony, Senator nie czekając ani chwili podbiegła i rzuciła mu się w ramiona.
-Ał!-syknął, gdy uraziła jego zranione ramię.
-Wybacz..zapomniałam.-mruknęła skruszona.
-Nic nie szkodzi...-uśmiechnął się jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i przytulił żonę do siebie. -Tęskniłem...przepraszam.-pogładził ją po policzku i pocałował krótko, ledwie muskając jej palące wargi.
-Annie...myślałam, że nie żyjesz...- w jej brązowych oczach zalśniły łzy. -Myślałam, że straciłam cię na zawsze...-ciągnęła.- Myślałam...-Skywalker przyłożył palec do jej ust.
-Wiem.-ucałował lekko w czoło. -Przepraszam... wiem, że.. powinienem był.. bardzo mi przykro. -nie potrafił obrać wytłumaczenia w słowa i wyjąkał tylko kilka nieskładnych i kompletnie niewiążących się ze sobą zdań. -Najważniejsze jest.. najważniejsze jest, że cię kocham. -szepnął jej na ucho tuląc jak małe bezbronne dziecko. -I obiecuję, że już nigdy, przysięgam nigdy, nie zostawię cię bez słów wyjaśnienia...- pogłaskał jej policzek zaglądając głęboko w jej czekoladowe, nasiąknięte tęsknotą oczy.
-Po tobie.-syknął i zaatakował ją prędko. Jego ostrze spotkało się z ostrzem przeciwnika wydając charakterystyczny dla takiego zderzenia dźwięk.
-Umrzesz.-warknął, Violet poczuła jego zimny oddech na karku i krew gotującą się z gniewu w jego żyłach. Odepchnęła go zbierając w sobie siły i trzymając miecz przed sobą zaczęła krążyć koła wciąż nie spuszczając z niego oczu, on robił to samo po jej przeciwnej stronie.
-Ty nic nie pamiętasz, prawda?-burknęła zatrzymując wzrok na wysokości jego oczu. Skywalker zmarszczył brwi i spojrzał na nią spode łba, z mordem w oczach.
-A co niby mam pamiętać? -warknął uśmiechając się prowokacyjnie. Violet pokręciła głową z dezaprobatą posyłając mu mordercze, lecz lekko obolałe spojrzenie.
-Mnie.- bąknęła podnosząc wzrok i zaglądając mu w oczy. -Pamiętać mnie. -zerknęła na Padme. -Co się tak gapisz? -syknęła.
-Zostaw ją.- uniósł się Anakin w jej stronę, po czym skoczył do przodu i znów zaatakował, lecz ona skutecznie odparła atak. Napierał na nią z całej siły, lecz ostrze trwało w idealnej równowadze, ich umiejętności były niemalże na takim samym poziomie. Mimo, że ona była starsza, i posiadała znacznie dłuższy staż. Starał się, lecz nic to nie dawało, napierał, lecz wciąż nie zyskiwał przewagi. Wydął usta w niesympatyczny grymas i korzystając z mocy pchnął ją na znajdującą się za nią ścianę. Violet jęknęła, ale błyskawicznie z powrotem wskoczyła na równe nogi gotowa do kolejnego ataku. -Kim jesteś? -spytał zataczając równe koła.
-Nie mogę uwierzyć, że nie pamiętasz...swojej starej przyjaciółki.-zaklęła, odgarniając niesforny kosmyk blond włosów z czoła.
-Przyjaciółki?-Anakin uniósł jedną brew przyglądając się jej badawczo.
-Tak, Violet. Nie pamiętasz? Najlepsi przyjaciele na zawsze...szkoda, że 'zawsze' trwało tylko dwa lata...-mruknęła, a w jej wypowiedzi wyczuć można było ból, którego nie zdołała, lub nie chciała zamaskować.
-Nie.. nie pamiętam cię. -mruknął, opuszczając miecz, by mieć lepszy widok.
-Ty szumowino!-wrzasnęła ogarnięta wściekłością i musnęła mieczem świetlnym jego ramię. -Anakin!-wrzasnęła Padme przerażona. Skywalker syknął cicho, ale nie dał poznać po sobie, że w jakikolwiek sposób zmusiłoby go to do odwrotu.
-Nic nie pamiętam. -Warknął napierając na nią mieczem. -Nic nie pamiętam z tamtych okresów dzieciństwa.- jęknął zmęczony natarciem.-Wykasowali mi pamięć, ale nigdy nie powiedzieli dlaczego. -dokończył i pchnął ją kilka metrów dalej. Violet bezproblemowo złapała równowagę i posłała wici mocy w kierunku jego umysłu. Skywalker poczuł ciało obce w swojej głowie, które sondowało w poszukiwaniu jego emocji, przeszłości i słabych punktów.
-Nie.- warknął. -Nie zgadzam się.- wyparł sondę ze swojego umysłu zaciskając w pięśc protezę ręki. -Słyszysz? Nie zgadzam się na to!- burknął atakując ją wytrwale, lecz piekące ramię dawało swe znaki. Zmrużył jedno oko, tłumiąc ból, lecz nie wyszło mu to najlepiej.Jednak udało mu się zgrabnym ruchem pchnąć przeciwnika pod samo okno.
-Jeszcze się spotkamy. -syknęła Violet i wskoczyła na szybujący myśliwiec pilotowany przez droidy. Młody Jedi upadł na kolana zmęczony, Senator nie czekając ani chwili podbiegła i rzuciła mu się w ramiona.
-Ał!-syknął, gdy uraziła jego zranione ramię.
-Wybacz..zapomniałam.-mruknęła skruszona.
-Nic nie szkodzi...-uśmiechnął się jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i przytulił żonę do siebie. -Tęskniłem...przepraszam.-pogładził ją po policzku i pocałował krótko, ledwie muskając jej palące wargi.
-Annie...myślałam, że nie żyjesz...- w jej brązowych oczach zalśniły łzy. -Myślałam, że straciłam cię na zawsze...-ciągnęła.- Myślałam...-Skywalker przyłożył palec do jej ust.
-Wiem.-ucałował lekko w czoło. -Przepraszam... wiem, że.. powinienem był.. bardzo mi przykro. -nie potrafił obrać wytłumaczenia w słowa i wyjąkał tylko kilka nieskładnych i kompletnie niewiążących się ze sobą zdań. -Najważniejsze jest.. najważniejsze jest, że cię kocham. -szepnął jej na ucho tuląc jak małe bezbronne dziecko. -I obiecuję, że już nigdy, przysięgam nigdy, nie zostawię cię bez słów wyjaśnienia...- pogłaskał jej policzek zaglądając głęboko w jej czekoladowe, nasiąknięte tęsknotą oczy.
***
-...i wtedy właśnie...- do uszu Obi-Wana doszedł fragment rozmowy, Mistrz Jedi od razu popędził w tamtą stronę rozpoznając znany głos.
-Młody!- krzyknął gwałtownie przytulając jedenastolatka.
-O...cześć, Mistrzu.-mruknął wisząc nad ziemią.
-Wróciłeś!-szepnął rozradowany Kenobi.
-Mistrzu...-zaczął niepewnie chłopiec.
-Co?- Kenobi zmarszczył brwi.
-Dusisz mnie..-jęknął, a Kenobi bez chwili zwlekania postawił go na nogi.
-Nie wysyłaliście żadnych wiadomości! Bałem się, że zginąłeś padawanie..-Obi-Wan wydał się zdruzgotany.
-Oj tam, oj tam. Daj spokój, Mistrzu!- chłopiec wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Zawsze taki sam-pomyślał Kenobi. Dopiero teraz, mierząc go badawczym spojrzeniem, dostrzegł podkrążone oczy, niemalże błagające o odrobinę snu. Jedenastolatek miejscami miał podarte ubranie, a czarna maź osmalała jego twarz ukrywając zgrabnie podrapania i rany. Odkryte nogi, widać było, że jego długie spodnie podarły się na tyle, że zamieniły się w krótkie szorty. Kolana miał obtarte, a prawą nogę posiniaczoną niemalże po całości. Na policzku miał rozcięcie, głębokie, lecz powoli się gojące.
-Padawanie, coś ty nabroił?!- spytał Kenobi zaskoczony.
-Eee...-chłopiec wzruszył ramionami. -Bo wiesz..eee..Mistrz...no..yyy...byłem grzeczny..przysięgam..ja tylko..yyy..-jąkał się, nie wiedząc jak wytłumaczyć tak fatalny wygląd, po powrocie z tej ciężkiej misji.
-Anakinie, wysłów, że się wreszcie. -Kenobi zmierzył chłopca przenikliwym spojrzeniem. Niebieskooki po zastanowieniu, wbiwszy najpierw wzrok w podłogę odpowiedział ściszonym głosem.
-Tak jakby..no.. znalazłem się trochę za blisko miejsca eksplozji..i... no wiesz.. ja..tylko..- podniósł wzrok nieco ośmielony i uśmiechnął się robiąc słodkie oczka, by uniknąć kary. Kenobi westchnął. -Zawsze taki sam..-pokręcił głową z rozbawieniem.
-Nieprawda! Od naszego pierwszego spotkania urosłem całe dwanaście centymetrów!-krzyknął i podskoczył, by chociaż przez chwilę zaglądnąć Obi-Wanowi w oczy.
-Dobrze..znalazłeś się zbyt blisko wybuchu, rozumiem, ale do jasnej cholery, czemu jesteś osmalony?! Lecieliście statkiem, przecież mogłeś doprowadzić się na nim do porządku. - wywrócił oczami. Anakin skrzyżował dłonie na piersi i przyjął obrażony wyraz twarzy.
-Bo, mój kochany Mistrzu, gdy ty piłeś herbatkę w świątyni, twój padawan musiał naprawić uszkodzony silnik, a, że one, w naszych krążownikach mają niesłychanie olbrzymie wymiary osmaliłem się krocząc po ich wnętrzu!-odwrócił się do niego plecami. -To nie fair, że krzyczysz na mnie za coś, co zrobiłem dobrze. -powiedział z wyrzutem masując wielki fioletowy siniak na prawym nadgarstku. -Myślałem, że będziesz ze mnie dumny.. -blondynek odwrócił się z powrotem w jego stronę. -Myślałem, że będziesz dumny, z tego, że przyczyniłem się do zwycięstwa. -spojrzał w górę, trafiając na jego oczy. -Myślałem, że jesteś moim przyjacielem i zamiast skarcić za nieostrożność, pochwalisz za to, co udało mi się dokonać. -obrócił się. -No cóż... myliłem się...-ruszył przed siebie znikając Obi-Wanowi z oczu, tuż za rogiem korytarza.
-Nie!- Obi-Wan obudził się pod wpływem 'snu przeszłości', w którym widział moment swojego życia. wykrzykując to zaprzeczenie. -Ochh... Anakinie, miałeś wtedy rację... nigdy cię nie doceniałem...-mruknął wstając i podchodząc do okna. -Nawet jako mały chłopiec starałeś się udowodnić mi swoją wartość... a ja zawsze, zamiast cię wspierać po prostu.. doszukiwałem się błędów. Och, młody... pochwały jakie posłałem w twoją stronę, w całym twoim okresie padawanowania można zliczyć na palcach...
______________________________________________________
Tym razem dedyk w całości dla Igi Sklerotyka Zdechlaka.^^ Ale nie wiem dlaczego. :D
*-* 11 letni Annie *-*
OdpowiedzUsuńDziękować za dedyczek, dzisiaj znowu muszę na trochę zdechnąć bo mam spotkanie do bierzmowania :D ... jak mi się nie chce iść -_-
Ale wracając do rozdziału to jest cudny...
Skasowana pamięć? ... no ja Cię proszę... Czy w odpowiadaniu nie ma jeszcze czegoś czego nie wymyśliłaś do naszej "zabawy" ?? .. a nie, czekaj, jest coś takiego xDD
*-*
Jak czytałam początek fragmentu z 11 letnim Anniem to myślałam, że to jest teraz... że wrócił do świątyni a ten go o mało nie udusił xDD
Wiem zaraz mi to z argumentujesz linijką "-Młody!- krzyknął gwałtownie przytulając jedenastolatka. " ale szczerze najpierw przeczytałam tylko do słowa "gwałtownie" i nie wiem czemu od razu przeskoczyłam do następnej linijki xDD
NMBZT :*
YAY! Znowu pierwsza! :D
UsuńOke,wybacz, że przez długi czas nie komentowałam :( Ale nie wiedziałam jak skomentować, ostatnio mam z tym coraz więcej problemów.Wybacz ;*
OdpowiedzUsuńAhh...Violet wreszcie powiedziała mu to, co miała powiedzieć. Cieszę się, ale on jakoś odzyska tę pamięć, prawda? xD Och znasz mnie...Po prostu czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Muszę Cię też powiadomić, że moje opowiadanko o SW, idzie mi świetnie *.* Jestem z siebie bardzo zadowolona, acz muszę Ci jeszcze powiedzieć, że mam kilka pomysłów na pisanie opowiadania (niekoniecznie bloga) o przeszłości Violet, z okresu, gdy była jeszcze padawanką i przyjaźniła się z Anakinem, a potem przeszła na ciemną stronę. Oczywiście zacznę pisać za twoją zgodą, postaram się mniej więcej skończyć wtedy, gdy ty zaczynasz ;)
Wymagam się Twojego odpisu pod tym komem ^^
Pozdrawiam i życzę weny, z całym szacunkiem, Lady Sith.
Taa ,ja tu liczę na porządną walkę a tu głównie Annie wkurza Violet lalala. No dobra ,ale na jej miejscu to też bym się wściekła ,tyle ,że awantura ze mną byłaby dziwniejsza. Dobra no ale usuwanie pamięci? Na początku myślałam o amnezji pod wpływem przywalenia w coś no ale dobra =P. I wyjeżdżasz z jedenastoletnim Anakinem. Cały czas się zastanawiałam skąd to wyskoczyło a tu Obi-Wan ,a niech się wini! To przez ciebie go nie lubię xD. Yay herbata! Hahaha jaram się =P. Uczepiłam się herbaty Obi-Wana jak roczna Ahsoka szaty Anakina. Noo i więc podsumowując wszystko świetnie tylko mi jakoś tak odbija bo ten cholerny toster trafił mnie plastikiem w łeb! NMBZT :*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards więcej info. na http://ourhistorylilypotter.blogspot.com/ ;p
OdpowiedzUsuń