Klony wciąż
wpatrywały się w powstały przed sekundą krater…
- To straszne, to straszne! Ten
wybuch… Generał nie mógł tego przeżyć!- wymieniali między sobą opinie. Gdy tak stali i łkali nad ogromnej wielkości
dziurą z mniejszego krateru, z tyłu wypełzł ich generał. Cały osmalony,
szczątki popiołu uniemożliwiły mu nieco widok, ale usunął je skutecznie
przetarciem ręką. Podniósł się na równe nogi i z bólem podszedł do towarzyszy.
Stanął za nimi i zaczął wypatrywać powodu ich zmartwienia, ale nic nie widział.
Jeden z chłopaków odwrócił się i jakby na zawołanie zaczął opowiadać, że oni
tacy biedni, generała stracili.. Anakin wpatrywał się w niego tępym wzrokiem.
„Stracili?! Stoję przed nimi do cholery!” Po krótkiej chwili także obolały Rex
się odwrócił. Spojrzał z błyskiem w oku.
–Anakin! Jak ty tu.. jakim cudem.. i
czemu?! Ty żyjesz!-
uśmiechnął się w duchu. Cardy zorientował się właśnie, co
się dzieje… spojrzał na swojego generała zmieszanym wzrokiem.
–Eee.. wracajmy do
obozu- Ruszył, a za nim dosyć żwawo jak na swój stan podążył Rex. Na twarzy
Anakina wciąż widniało zmieszanie. Po chwili upadł na kolana. „ Zaliczyłem
wybuch, wydostałem się z jaskini zasypanymi korytarzami, jestem cały osmalony,
a oni..?!” Żołnierze spojrzeli za siebie. –Generale? Pan się obija? To
niepodobne do Anakina Skywalkera! Ruszyłby się pan…- oznajmił Cardy z
uśmiechem. Tępy wzrok, tylko tak można określić spojrzenie Anakina. Co miał
zrobić? Mieli rację. Wstał, otrzepał się
i obolały, oraz cały czarny ruszył za chłopakami… Po kilku minutach marszu udało mu się
dorównać tempa. Szli tak, ranny Rex, któremu najwyraźniej powróciła energia,
żołnierz klon oraz Anakin Skywalker, rycerz Jedi, który mimo swojej rangi nie
mógł się pogodzić z kodeksem. A mianowicie z zasadą.; Nie ma namiętności (pasji) ; jest pogoda
ducha. Cierpiał z jej powodu, nie
potrafił tak żyć. To dla niego za wiele.. Przeżywał teraz wewnętrzne katusze,
nie mógł się pogodzić, że gdy misja dobiegnie końca nikt nie powita go na
Coruscant tak ciepło jak Ahsoka i Obi-Wan. Nikt nie przytuli go jak Padme.. to
było straszne. Takie cierpienie, miliony myśli
kłębiły się w jego umyśle. Ale to nie był gniew, nie nienawiść. Nic tak
jednoznacznie negatywnego. Raczej mieszanka strachu z rozpaczliwą miłością. Nic
dziwnego, w porównaniu do innych był osobą, która znała swoją matkę. Kochał ją
i gdy zmarła jego życie zmieniło się, została w nim wydarta dziura emocjonalna,
która do tej pory się goi. Mimo, że ma Padme- miłość swojego życia. Prawdziwą
miłość, nie udawaną, miłość płynąca z serca. To coś czego nikt mu nie odbierze.
Nawet jeżeli się dowiedzą- on prędzej zrezygnuje z zakonu, niż z niej. To test…
test wyboru. Kiedyś stanę przed wyborem pomiędzy byciem Jedi, a związkiem… Ale
to kiedyś. A kiedyś może nigdy nie nadejść. Przecież bez przerwy o jego duszę,
o jego serce o jego moc toczą walkę
śmierć i życie. Życie dzięki szczęściu często zwycięża, ale nie wiadomo jak
długo to potrwa… Każdy nowy dzień jest wielką niewiadomą. Codziennie może
umrzeć.. może dołączyć do Obi-Quinn Jinna… na tamtą stronę. Życie jest
trapiące, czasem śmierć wydaje się najlepszym rozwiązaniem, jednak on nie może
jej ulec. Ma dla kogo żyć, nie może tak po prostu odejść.. nie bez pożegnania.
Przysiągł to sobie, przysiągł, że nie umrze póki nie pożegna się z Padme. Z
zamyślenia wyrwał go chrypliwy głos Rexa. –Generale, nie wiesz jak się cieszę,
że mi pomogłeś.. i.. i .. że ty.. żyjesz. Ale dlaczego? Jestem tylko klonem..
dlaczego zdecydowałeś się po mnie iść?- zapytał. Anakin zastanawiał się prze
chwilę, aż w końcu zebrał się na odwagę i odpowiedział nieco się zacinając. –
Rex, nie jesteś tylko klonem. Jesteś człowiekiem, coś więcej jesteś moim
przyjacielem. Wiem, że możesz to uważać za głupie, ale tak jest naprawdę.
Wszyscy jesteście moimi przyjaciółmi, strata was.. to nie byle co. To ból,
który trwa, to chęć pomszczenia was… To zbyt wiele was kosztuje, ta wojna..
rodzicie się by umierać. To niesprawiedliwe..- Rex popatrzył na niego
zmieszanym wzrokiem, nie wiedział co powiedzieć. Anakin nie dziwił się temu.
Wreszcie mu ulżyło, wreszcie powiedział to co naprawdę myśli. Prawda jest
bolesna, ale jednak jest znacznie pożyteczniejsza od kłamstwa.. zacisnął
pięści. Przecież sam sobie zaprzecza.. gdyby tak było ich związek już dawno nie
byłby tajemnicą… Zakazany owoc, właśnie
tak można określić te miłość. Ona
czuwała przy nim po stracie ręki.. trzymała go za zdrową w trakcie drogi, mimo,
że sprawiał jej ból swym uściskiem. Wie to, cierpienie go przepełniało…
posiniaczył jej rękę… Teraz cierpiał wewnętrznie, zewnętrznie nie było tego po
nim widać. Trzy najważniejsze osoby jego życia razem z tą arcyważną na cele w
niewoli… i tylko jego przejście na ciemną stronę mocy może ich wyzwolić. Czy ma
to zrobić? Czy powinien ulec pokusie? Powoli zaczyna mu się to wydawać
najrozsądniejszym wyjściem..
***
Ach… tutaj nie, tutaj
też nie… Gdzie on jest?! – Wysoki mężczyzna przekręcał strony HoloMapy. To
zadanie będzie trudniejsze niż myślałem. -Przecież nawet znaleźć go nie mogę!
Ech! – walnął pięścią w maskę swojego pojazdu. – Planet od cholery, a on musiał
się zaszyć na jakiejś odległej! Nieważne.. muszę go jakoś znaleźć. Może tamci
coś wiedzą, w tym barze bywają łowcy nagród z całej galaktyki. Któryś na pewno
coś wie..- Nie czekając ani chwili ruszył w tamtym kierunku. Sala w której się
znalazł była ogromna. Ściany miały
naturalny, pustynny kolor. W rogu pomieszczenia pogrywała orkiestra, złożona z
czterech muzyków. Za tu ludzi było
mnóstwo, w tym kilku łowców …
***
Violet właśnie
wyrwała się z zamyślenia. Przypomniawszy sobie słowa droida szybko wstała i
udała się na rozmowę z Dooku. Szła długim, ciemnym korytarzem. Przystanęła na
chwilę pod wrotami prowadzącymi na poziom więzienny. „Dobrze wam tak. Obyś
zginął Obi-Wanie.”- pomyślała, a potem ruszyła dalej. Zatrzymała się przed metalowymi drzwiami, pchnęła klamkę i już stała naprzeciwko Dooku. –A więc
raczyłaś się zjawić, Violet.- powiedział bez entuzjazmu. – Tak, Mistrzu.
Zjawiłam się zgodnie z prośbą.- odpowiedziała równie obojętnym tonem. Dooku
skarcił ją wzrokiem. –Niedługo wyruszysz na misję..- oświadczył. Violet
wpatrywała się w niego ze zdziwieniem i jednocześnie iskierką nienawiści. Był
jej mistrzem, to fakt. Aczkolwiek czuła do niego pogardę, której nie potrafiła
uzasadnić. Przygryzła wargi. Krótką chwilę układała sobie odpowiedz, co
niewiele dało. –Oczywiście.. Na jaką planetę? W jakiej sprawie?- zapytała. Dooku uśmiechnął się szyderczo. – Na Tatooine. Jabba wyznaczył nagrodę za
wykonanie pewnej roboty. Wynajął już łowcę nagród, ale przyda mu się także
Sith. Nie znam szczegółów. Wiem tylko, że chodzi o schwytanie jednego z jego
wrogów… To ważne zadanie! Może zadecydować o dalszych losach wojny.. Bo jeżeli
Jabba przyłączy się do Separatystów..-
-…zyskamy przewagę
nad Republiką…- dokończyła.
–Tak, właśnie tak.
_________________________________________________________
Późno.. wiem. Następny powinien pojawić się szybciej.;)
Ani! Ani! Aniuś! Anakinie! Och ty żyjesz!!!! Wika, kocham Cię!:**
OdpowiedzUsuńŚwietnie to opisałaś...ich miłość jest jak zakazany owoc...piękne Hm...kolejny fragment o Lady Sith.^^ Misja^^ Buhahaahaha, czekam na dalszy Ciąg, padawanie. :D
Mistrzyni Jedi/Lady Sith.
Naprawdę myślałaś, że potrafiłabym uśmiercić swojego idola?♥
Usuń"Zakazany owoc"< To słowo się do mnie przyczepiło.Amen. :D
No, a jakże.^^ Misja- Tatooine- skojarz z sobie z wizją Ahsoki w jednym z wcześniejszych rozdziałów.;)
Padawan, Wika.:D
świetny rozdział . :D o dziwo wszystko z niego pamiętam mimo ,że czytałam go jakoś koło 4 nad ranem hahah . :D szkoda ,że rozdział nie był dłuższy trochę bo fajnie się czytało . oby tak dalej ;***
OdpowiedzUsuńDziękuje!:D Jestem z Ciebie dumna^^
UsuńWiem z długością mam problem.XD
Postaram się żeby następne były dłuższe.;)
Super rozdział ;D
OdpowiedzUsuńCzytało się go tak łatwo i płynnie że aż się nie chciało kończyć :D
Super, że wyznał Rex'owi co myśli o klonach xd
czekam na kolejny wikuś ;D
WEEEENY;*
Dzięki.;D
UsuńDzisiaj spróbuję napisać dalej.^^
Cieszę się, że się cieszysz.:D
Okey.;*
Nawzajem.c:
Boski rozdział. Zresztą jak zawsze. <3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się NN.
Wiki jestem twoją fanką :D
Pozdr.
IgusS
Hej. Wiem, że już komentarz do tej notki dodałam, ale chciałabym powiadomić, że u mnie na blogu wreszcie pojawił się 1 rozdział i bardzo mi zależy na twojej opinii ----> http://my-version-star-clone-wars.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPzdr. IgusS
P.S. Jeszcze raz ---> boski rozdział <3
Dzięki.<3
UsuńNowy Blog o SW?
Kocham Cię!<3 :D
♥.♥ Od razu przeczytam.<3
Bardzo ciekawa notka, dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuńJak czytałam początek przed oczami miałam obraz z Indiany Jones'a xD
A tak do bloga to super pomysły i fajny styl pisania ^^
Czekam na dalsze notki.
Pozdrawiam i weny :)
Dziękuje.;D
UsuńTak, wiem.XD To miało być coś w tym stylu.;3 Lubię Indianę i ten fragment.XD On był genialny.;D
Dziękuje.^^
Niedługo następna.;D
Dziękuje.;D
Niech moc będzie z Tobą!:D
Super rozdział, genialne opisy. Podobał mi się fragment gdzie Anakin mówił o swoich uczuciach i myśli o ciemnej stronie. Tylko niech nie stanie się sithem, plis ○.●
OdpowiedzUsuń