sobota, 27 października 2012

10. Tajemniczy przybysz



Anakin, Cardy i zbolały Rex wymienili porozumiewawcze, pełne grozy spojrzenia. Mieli niewiele czasu, minutę, tylko minutę na ucieczkę z rannym Rexem. To nie było łatwe przedsięwzięcie. Anakin w ułamku sekundy chwycił kapitana, zrobił to tak zręcznie, że Cardy zdziwił się na sam widok. –Zostawcie mnie, Sir. Ratujcie siebie!- 
Generał skarcił go wzrokiem, i to wystarczyło, Rex doskonale wiedział, że nieważne co powie Anakin i tak będzie trwał przy własnym zdaniu.  Chwycił go pod ramię, Cardiemu nakazał zrobić to samo.  Anakin spojrzał na bombę, zegar wskazywał 0:45. Nie dadzą rady… -Cardy, skieruj się razem z Rexem w kierunku wyjścia! Prędko!
- A co będzie z panem, sir? Nie zosta…
- O mnie się nie martwcie, spróbuję rozbroić to urządzenie! Szybko, nie ma na co czekać!- 
 Klon posłusznie wykonał polecenie, razem z rannym Rexem przemieszczali się w kierunku wolności.
***
Obudziła się, po plecach przeszedł ją zimny dreszcz.  Leniwie podniosła powieki, znajdowała się na czerwonej, spalonej planecie. Siedziała oparta o skałę. Odruchowo dotknęła piekącej rany na ramieniu. Powietrze było ciężkie, oddychanie sprawiało ogromną trudność. Ręce, nogi i twarz pokrywała czarna powłoka popiołu. Wstała, ustawiła się naprzeciw koryta wypełnionego wrzącą magmą. Jej włosy powiewały na gorącym wietrze. Czuła w sobie pustkę, jakby czegoś jej brakowało, ale czego? Jest tu sama, po klimacie planety wywnioskowała, że to Mustafar. W powietrzu unoszą się kłęby czysto hebanowego dymu. Krew pulsowała jej w żyłach. Ręka opadła dotykając sakwy przy pasie. Poczuła zimno, chłodny metal. Wyciągnęła ‘to coś’ przed siebie. Była to rękojeść, nie byle jaka, rękojeść miecza świetlnego. Przycisnęła, jej oczom ukazał się miecz o jasno-zielonej klindze. Zdziwienie zawitało na jej twarzy. Chwilę po tym usłyszała za sobą cichy, ale jakże poważny głos „Zabili go, zabili go! Musisz się zemścić, padawanie! Twój Mistrz nie żyje. Zabito go! Dołącz do mnie, a pomogę Ci to uczynić!”
Odwróciła się w napięciu. Za nią stał wysoki mężczyzna w czekoladowej szacie. W jego ledwo widocznej dłoni było widać podobną rękojeść, podobną, ale jednak inną…
***
- Mistrzu Yodo. To niedopuszczalne! Na co my czekamy?! Padawanka Tano, Mistrz Kenobi i Senator Amidala nie będą czekać wiecznie na pomoc! Dlaczego nic w tej sprawie nie robimy?!- spytał stanowczo Mistrz Ploo Koon. 
– Mistrzu Ploo. Cierpliwi być musimy, porwanie to testem dla Skywalkera jest. On sam zaradzić temu musi i uratować ich.  Wtrącać się nie możemy, wola mocy jednoznaczna jest. – Ale jak to?! Oni tam cierpią! Jeżeli nie możemy ich odbić, może warto przystanąć na ich warunki!? 
- Czy warunki Separatystów znasz?-
- Nie, ale jestem pewien, że możemy na nie przystanąć. 
 – Hmmm, warunkiem ich było by Skywalker na ciemną stronę przeszedł. By Sithem stał się, działał nam przeciw. A na to przystanąć nie możemy. 
Mistrz Ploo ze zdziwieniem popatrzył na Yodę. Speszył się, jak mógł zaproponować tak straszną hipotezę?! Nie mogą przecież dopuścić do przejścia Skywalkera na ciemną stronę, zwłaszcza, że jest wybrańcem.
***
Zostało mu dziesięć niemiłosiernych, pełnych napięcia sekund. Przed nim na nierównej, kamiennej podłodze tak jakby nigdy nic spokojnie pikała sobie bomba. Jej górna przykrywa leżała teraz obok. Szperał we wnętrzu, które mieściło w sobie miliony różnokolorowych przewodów. Czerwony był połączony z niebieskim, zielony z czarnym, a żółty z białym. Twarz zalał mu zimny pot. Oczy, choć było widać w nich iskry, wyrażały ogromne przerażenie. Mimo tej niesympatycznej sytuacji, ręce nie trzęsły się, a pozostałe części ciała wciąż posłusznie wykonywały ruchy. Strach nie sparaliżował go, wiedział, że nie może do tego dopuścić. Dobrze znał się na tego typu urządzeniach, lecz to mimo, że było takie same, to jednak inne. Nie miało bowiem kabla pomarańczowego- który służył właśnie do rozbrojenia. Zegar wskazywał 0:05. Pogrążony w żalu połączył czerwony kabel z czarnym, jednocześnie rozpoczynając odliczanie od nowa. Na twarz wstąpiła mu ulga, ale jednak to tylko o minutę więcej czasu… czy wystarczy. Błyskawicznie chwycił komunikator
 -Cardy! Wszystko gra? Ile jeszcze potrzebujecie czasu?!- zapytał przejęty. 
– Jesteśmy blisko, sir. Żadnych nieproszonych gości, a co z panem?- skwitował żołnierz. 
– Mną się nie przejmujcie, ważne byście cało dotarli do wyjścia.-  
Wtedy sygnał urwał się. Cardy i Rex dotarli już do końca jaskini , pośpiesznie wyszli na zewnątrz. Usiedli na skale znajdującej się niecałe 6-7metrów od  jaskini. A wtedy do ich uszu dobiegł głośny huk. Jaskinia wyleciała w powietrze. Odłamki skał wypełniły powietrze, klony ciężko padły na ziemię. Głaz uchronił ich przed pokaleczeniem. Po pięciu sekundach, podnieśli głowy. Jaskinia była teraz gigantycznym kraterem. Podbiegli, czy raczej podeszli na jego krawędź. Widok, który zobaczyli przeraził ich nie na żarty…
***
Obudziła się, całkowicie zalana łzami. Usta wykrzywione miała w zbolały grymas, oczy ukazywały niewyobrażalny strach. Serce biło nerwowo, a żołądek podszedł do gardła. 
–Ashoko, co się stało? Krzyczałaś przez sen…- zadał pytanie Obi-Wan. 
 –Ja… ja…. Nie pamiętam. Ale wiem, że było to coś strasznego… sprawiało taki ogromny ból wewnętrzny…  
 - Eh.. mogę tylko pogorszyć sytuację, ale wyczułem zakłócenia w mocy. Dosyć wielkie i na pewno nie pochodzą od żadnego z Sithów… - 
-A więc… czy..? – 
-Miejmy nadzieję, że jednak nie, padawanie Tano…-
  Padme siedząca w rogu celi zmierzyła ich pytającym spojrzeniem. Jasne było, że chciała dowiedzieć się o czym jej towarzysze tak zażarcie dyskutują.  Obi-Wan nie miał jednak zamiaru wyjawiać swoich  obaw, nie była na to gotowa. Padme długo dociekała, lecz Obi-Wan był nieugięty w twierdzeniu, „że naprawdę nic się nie stało”.
***
-Oh  tak, w mocy zakłócenia czuję. Wydarzyło się coś. Poważne to jest.- stwierdził Yoda
 na spotkaniu Rady Jedi, nadal medytując na swoim fotelu.   
– Tak, też to czuje, Mistrzu Yodo. – oświadczył Mistrz Windu. 
Mistrzowie popatrzyli po sobie, a ich twarze były tak kamienne jak zawsze. 
–Cóż stać się mogło? – 
Odpowiedzią na jego pytanie była nieubłagana cisza. Mistrzowie milczeli, trwając w zamyśleniu. Żaden z nich nie miał właściwie pojęcia skąd mogły pochodzić zakłócenia, a nikt nie chciał wysuwać niepotrzebnych hipotez.
***
-Witaj, wszechpotężny Jabbo. Słyszałem, że potrzebujesz łowcy… - 
Jabba zaczął mówić coś po hutańsku, czego tajemniczy przybysz za żadne skarby nie mógł pojąć. Robot protokólarny stojący obok, widząc zagubienie malujące się na twarzy mężczyzny zaczął tłumaczenie. 
–Wszechpotężny Jabba potrzebuje kogoś kto nie boi się wyzwań. Jest zwinny, skłonny do ryzyka i lojalny, a ty na takiego nie wyglądasz.. – 
-Uwierz mi, Wszechpotężny Jabbo, że kogoś takiego jak ja właśnie szukasz. Jestem gotowy przyjąć każde wyzwanie, wypełniać każdy rozkaz i wywiązać się z zadania choćbym miał umrzeć.- 
Jabba uśmiechnął się szyderczo. Robot znów zaczął tłumaczenie 
- A więc dobrze, zadanie wydaje się proste, a jednak jest jednym z najtrudniejszych jakie widziałeś w swym nędznym życiu. Polega ono na zabiciu i dostarczeniu czaszki pewnego odwiecznego wroga Huttów. Oczywiście zostaniesz za to hojnie wynagrodzony. –
 „To mi się podoba”- pomyślał. 
–Dobrze, zgadzam się. Zabijanie jest dla mnie chlebem powszednim.
________________________________________________________________________
Wybaczcie, że tak późno.Ale sami wiecie-szkoła. 

8 komentarzy:

  1. Jezuniu, ale ja to szybko czytam;|
    Ani<333333333333333333333333333
    Kocham go<333333
    Szkoda, że u mnie nie bd dobry:(
    Czekałam i czekałam aż wreszcie się doczekałam! Rozdział jest świetnisty! Kocham go, bo jest związany z Anim<333 i Ciebie, bo go założyłaś<333
    NMBZT.
    Podpisano: Lady Sith.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że szybko.;|
      Anakin♥ :D
      Ja też.♥
      Może przeżyję, a może nie.:>
      ^^ Dziękuje.;D
      Wszystko co związane z Anim należy kochać.♥ (No prawie wszystko..xD)
      Wzajem.;D
      Padawan.;D

      Usuń
  2. Superowy!
    ♥ Anakin i Ahsoka

    Czekam na następny ;)

    Niech przerzyje.

    Niech moc będzie z tobą

    Podpisano: Ahs ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.;D
      Widzę, że przyłączasz się do naszej zabawy.^^ ♥
      Oki-Doki.;D

      Hmm..nad tym się jeszcze zastanowię,bo pod poprzednim rozdziałem obiecałam, że ktoś zginie.^^

      Dzięki.;D Wzajem.^^
      Podpisano Padawan.;D

      Usuń
  3. Cudo... Wybacz, że tak późno komentuje, ale brak czasu... Kocham te twoje opowiastki.! Te prywatne, których nie publikujesz jeszcze bardziej.! Weny, niech moc będzie z tobą, a ja czekam cierpliwie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko,spoko.;D Dzięki.^^ Ah, moje prywatne emocjonalne fragmenty.;D Dziękuje.Wena się przyda<3 Niech moc będzie z Tobą.;*

      Usuń
  4. Doczekałaś się ^^

    Rozdział świetny, tyk tak, tyk tak bomba wybuchła, a Anakina brak :(
    Jakoś trudno mi uwierzyć, że mogłabyś go zabić :D
    No ale zobaczy się xd ciekawe co będzie dalej ^^
    mam nadzieję, że szybko wstawisz kolejny rozdział, bo bardzo chcę wiedzieć co dalej ;D
    Weny ;*


    PS: nie podpiszę się bo nie mam jak -.- ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szok!:D

      Dzięki.;d No brak.;d
      A założysz się?;D
      Hmmm..^^
      Postaram się.;d
      Dzięki i wzajem.;*

      Hmmm... Mistrzyni Jedi Kuku.;D

      Usuń