Anakin niepewnym
krokiem wędrował korytarzem świątyni… Jego celem była sala posiedzeń rady Jedi…
W głębi serca miał nadzieję, że nie będzie tam nikogo prócz mistrza Yody. Był
już na miejscu, przystanął pod drzwiami prowadzącymi do wspomnianej Sali, a po
chwili wahania chwycił klamkę i z wyrazem twarzy okazującym ogromny ból wszedł
do środka. Miał szczęście trafił na moment samotnej medytacji mistrza
Yody. Yoda posłał mu pytające
spojrzenie…
-Usiądź, mój
chłopcze. Co Cię gryzie, opowiedz.
-A, więc…
Opowiedział wszystko,
co wydarzyło się bieżącego dnia nie szczędząc łez. Mistrz Yoda wsłuchiwał się w
opowiadania młodzieńca…, Gdy Anakin skończył opowieść uraczył go takimi oto
słowami:
-Serce, a rozum nie
zgodne w kwestii tego, co zrobić masz, hm?
Jedi tylko pokręcił twierdząco
głową. „Mistrz Yoda naprawdę wie wszystko”, pomyślał.
-To sprawa naprawdę
trudna. Serce sugeruje przystanąć na warunki Dooku, byle by tylko przyjaciół
uratować… natomiast rozum zaprzecza temu stanowczo. Musisz się wyciszyć mój
chłopcze. Osiągając spokój ducha w krainę wizji przeniesiesz się. One dalszą
drogę pokażą Ci. A więc wyciszyć się idź, by wizji doświadczyć, a ja nasz
problem z resztą rady jeszcze przedyskutuje.
Anakin opuścił
pomieszczenie bez słowa. Ma się wyciszyć.. Ale jak? Jak w takiej tragicznej
chwili ma osiągnąć spokój ducha? To przecież niewykonalne…, Lecz jeżeli to
jedyny sposób… tym razem nie będzie się sprzeciwiał i robił wszystkiego na
własną rękę… Nie tym razem… Ryzyko jest zbyt wielkie. W ciszy z kwaśną miną udał się do pomieszczenia,
w którym jako dziecko medytował by doświadczyć wizji. Usiadł w przyciemnionym
rogu pokoju, a następnie zamknął oczy osiągając spokój ducha i otwierając
umysł. Przez głowę przemykały mu tysiące wizji. Tyle w tym samym czasie? To
zdarza się po raz pierwszy… a to oznacza, że to musi być coś ważnego. Raz
widział Padme wyjącą z bólu, ta wizja wywołała u niego strumień łez. Raz
Obi-Wana krzyczącego by uciekać… Innym razem Siebie.. Dzierżącego w dłoni
dziwną broń(?)… Broń, której nigdy wcześniej nie widział. W wizji otaczała go
mgła.. Błękitna mgła. Jedna wizja szczególnie go zaciekawiła, bowiem zobaczył w
niej młodą dziewczynę o brązowych włosach do pasa i niebieskich oczach.. Która
trzymała w dłoniach… podwójny miecz świetlny… nie byle, jaki, bo był koloru czerwonego.
Czyżby nowy Sith, z którym przyjdzie mu się zmierzyć? Wizja niezwykle go
zaintrygowała, ale również wywołała kolejne obawy… Znów oczyścił umysł.. Może
dowie się więcej.. O swojej przyszłości … i tajemniczej jak sądził nowej Lady
Sith.
***
Tym czasem Yoda
zgromadził wszystkich w Sali posiedzeń. Jedi po wysłuchaniu tego, co się stało
bardzo się zaniepokoili, czyżby wola mocy przyszykowała taką bolesną próbę dla
wybrańca? Czyżby.. Chodziło w niej o wybór między obowiązkiem, a przyjaźnią?
Czy wola mocy naprawdę chce by Młody Anakin wybrał pomiędzy kroczeniem
prawidłową ścieżką Jedi, a przyjaciółmi? Biedny młodzik… to nie będzie łatwy
wybór. Dla żadnego z tych wieloletnich Jedi nie był by on łatwy… Tak trudno
jest wybrać pomiędzy powinnością, a przywiązaniem… Do tego wybierać musi
dwudziestoletni młodzieniec… Bardzo pochopny, lecz odważny… noszący w całej
galaktyce tytuł Narwańca. W pozytywnym tego słowa znaczeniu….
***
Jest ciemno. Są w
celi, celi o chłodnej metalowej ścianie, ścianie, której nie da się zniszczyć.
Jedyną drogą ucieczki są drzwi, drzwi zatrząśnięte na klucz,…. Który jest w
posiadaniu Hrabiego Dooku. Nosi go przy pasie.. Widzieli, mimo ciemności
rozpoznali jego sylwetkę. Nie wiedzą gdzie są. Pamiętają tylko ogromny ból, ból
zadawany przez elektrody przyczepione do ich ciała…. Pamiętają jeszcze… ah… tak
Zrozpaczonego Anakina, którego Hrabia chciał przeciągnąć na ciemną stronę, w
zamian za ich życie… Właśnie?! Co z nim?! Pozbierał się?! Zgodził się na
wymagania Dooku?! Nie mają jak się dowiedzieć… tylko czas pokaże. Czas w tym
przypadku jest ich największym sprzymierzeńcem. Ahsoka umiejscowiła się w lewym
boku pomieszczenia… i odpłynęła gdzieś myślami „Gdyby Mistrz Anakin tu był, wyciągnąłby
nas raz dwa”.. Padme popłakuje w przeciwnym kącie… nie tylko martwi się o
siebie. Martwi się o Anakina… w tej sytuacji jest zdolny do wszystkiego… A
Obi-Wan? Obi-Wan medytuje… gdyby to coś dało… zapewne szuka rozwiązania tej
nieprzyjemnej sytuacji… niestety nie wszystko da się rozwiązać pokojowo….
***
Odkąd nasza trójka
została porwana-, czyli od trzech dni Anakin całkowicie zamknął się w sobie…
nie chce z nikim rozmawiać, odrzucił już trzy propozycje dowodzenia
poszczególnymi misjami. Nikt z nim nie rozmawiał… całkowicie zabłądził… Nie
chodzi o to, że jest takim tchórzem po prostu nie chce popełnić błędu, który
jego przyjaciele przepłaciliby życiem. Tymczasem separatyści rozpoczęli nową
wojnę… Republika straciła już około 10 Jedi. Nowa uczennica Hrabiego Dooku
wybiła ich jeden po drugim… nikt nie jest w stanie jej pokonać… nikt z
wyjątkiem Skywalkera…, który niestety nie jest w stanie podjąć się walki z nią…
jego psychika jest już doszczętnie zniszczona ostatnimi wydarzeniami… Mimo to,
Mistrz Yoda postanowił zwołać posiedzenie rady, na którym postara się wymyślić
sposób na pokonanie nowej Lady Sith… albo, chociaż sposób na przekonanie
Anakina do walki. W Sali odpraw zebrali
się już wszyscy. Mistrz Yoda wszedł, jako ostatni, by następnie zacząć swe
przemówienie.
-Nowa Lady Sith z
plemienia sióstr nocy pochodzi. Jest prawdopodobnie, ostatnią prócz Asajj
przedstawicielką rasy tej w końcu Dooku wymordował wszystkich… Młoda jest, ale
potężna. Lat osiemnaście ma… jak na tyle jej potęga ogromna jest…
Wcale nie jest żadnym
wyjątkiem! Nasz Anakin jest tylko dwa lata starszy i do tego zaczął szkolenie
bardzo późno, mimo to osiągnął już w życiu wiele. Udało mu się to, o czym
niektórzy z nas mogą pomarzyć.- Wtrącił się Mistrz Ploo Koon.
-Mistrzu Ploo, nasz
Anakin wybrańcem jest. Dziwić się nie ma, czemu. On wyjątkowy, mimo to
psychicznie pozbierać nie potrafi się…
- Ja także bym się
nie pozbierał. To naprawdę mocny cios… dla takiego młodzieńca. –Wtrącił się
Mistrz Kit Fisto
Mistrz Yoda posłał
tylko zabójcze spojrzenie.
-A, więc… czy ktoś z
was pomysł ma na nowego Sitha pokonanie?
-Żaden z nas nie jest
na tyle silny… grupowo też nam się nie uda. Straciliśmy już wielu Jedi i
tysiące klonów. Głupotą byłoby narażać się ponownie… W tej sytuacji naszym jedynym
wyjściem jest przekonać Skywalkera do zmierzenia się z nią…- Zakomunikował Mace
Windu.
To nie będzie łatwe…
zamknął się w sobie. Nie ma z nikim kontaktu.. To dla niego ogromny cios…-
Zaprzeczyła Aayla Secura
-To jedyne wyjście
nasze. Nam się nie uda…, ale może
Kapitanowi Rexowi uda się to?
- To całkiem dobry
pomysł, Kapitan Rex jest w przyjacielskich stosunkach ze Skywalkerem. Może
udałoby u się…
- A więc
postanowione. Do Kapitana, Rexa udać się trzeba i zadanie nowe powierzyć.
***
-Gratulacje, moja nowa
uczennico. Odnosisz wielkie sukcesy. Dziesięciu Jedi w trzy dni…, gdy mamy
Ciebie nie potrzebujemy już Skywalkera… Zgodzisz się ze mną, Lordzie Sidiousie?
-Nie, niestety
Hrabio. Nasza uczennica jest potężna, lecz pomyśl jak potężny był by wybraniec,
który dysponuje siłą większą niż wszyscy Jedi razem wzięci… po ciemnej stronie.
Za wszelką cenę musimy dopiąć swego i mieć go po swojej stronie…
-Tak jest, jak
rozkażesz mistrzu. A więc więźniowie mają pozostać w celi?
-Tak, lecz nakarm
ich. Jeżeli zdechną z głodu… nie tylko stracimy szansę na zyskanie potężnego
sojusznika, lecz także spotka nas zemsta, Skywalkera, który mimo podążania
ścieżką Jedi jest impulsywny. Przekaż Darth Violet, informacje o jej nowej
misji…
***
Kapitan Rex chwiejnym
krokiem zmierzał w kierunku pokoju Anakina. Nie, nie obawiał się tego, że nie
podoła zadaniu, obawiał się, co tam zastanie. Przecież Skywalker w takich
chwilach jest zdolny do wszystkiego, dosłownie wszystkiego. Po około pięciu
minutach był na miejscu. Szybkim ruchem ręki chwycił klamkę i wszedł do środka.
Jakież było jego zdziwienie, gdy nie zastał tam nikogo. Skoro nie ma go tu, to
gdzie jest? Ruszył w kierunku wyjścia na zewnątrz… właśnie tam odnalazł tego,
kogo szukał. Anakin stał podpierając się o balustradę. Trwał w zamyśleniu
wpatrując się w niebo.. Jakby chciał tam kogoś zobaczyć… kogoś lub coś.. Jakiś
znak.. Wskazówkę… Niepewnie zbliżył się do niego i położył dłoń na jego
ramieniu
-Eeee, …sir?
Młodzieniec odwrócił
się , wlepił wzrok w hełm Kapitana Rexa, nie odzywał się. Kapitan Rex przełamał
te nieubłagalną ciszę.
-Sir? Jest pan
potrzebny… zginęło już kilkoro Jedi i tysiące klonów. I będą ginąć dalej,
jeżeli nie pokona pan nowej Lady Sith…, której imienia nie znamy…
Anakin tylko
wpatrywał się w niego. Jego oczy były puste… nie okazywały emocji… wreszcie, tak
jakby nagle przełamał barierę, która nie pozwalała mu na odpowiedź oznajmił..:
-Ja… nie mam jak…
Zawiodłem wszystkich… Padme, Obi-Wan, Ahsoka wszyscy są więzieni… prze ze mnie…
Nie uratowałem ich w porę…, Dlaczego tym razem ma się udać?
Rex wpatrywał się w
niego ze zdziwioną miną.. To naprawdę ten sam Anakin? Ten sam, który nie raz
poprowadził jego ludzi do zwycięstwa? Ten, który każdą porażkę klona traktował
jak swoją własną? Ten, który nie bał się podejmować ryzyka? Ten, za którym był
w stanie skoczyć w ogień. To naprawdę on?
_____________________________________________________________-
Okey.Oto i drugi rozdział.:) Wybaczcie niektóre powtórzenia. Mam nadzieję,że się wypowiecie.;)
No ja się oczywiście wypowiem :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny :D Cudowny, jak się zacznie nie można skończyć XD
Czekam na kolejny super rozdział, oby pojawił się szybko :D
Niech wena będzie z tobą... i Anakin też :*
:D
UsuńKiedyś trzeba skończyć.XD
Okey.Dzisiaj napiszę.:*
Anakin już mnie pcha do Worda.:D
O.o rozdział o Lady Sith...<3
OdpowiedzUsuńWikuś, kocham Cię normalnie!
Kosmicznie, ja nie zwracałam uwagi na powtórzenia ani inne błędy. Więc jest git;)
Podpisano: Lady Sith Darth Violet.
:D
OdpowiedzUsuńJa Ciebie też.:*
Błędy poprawiłam, ale nie mogłam znaleźć zamienników do powtórzeń.xD
Podpisano:Padawan, Anakina, Wika.:D
Super rozdział. Świetnie ci wychodzi pisanie wypowiedzi Yody, wręcz słyszę jak je wypowiada :)
OdpowiedzUsuńI oczywiście czekam, aż Anakin zbierze się do kupy i pokaże Sithom kto tu rządzi XD