wtorek, 6 sierpnia 2013

52. Powrót do Ojczyzny.

Skywalker stał przy jednej z półek, chwytając do rąk coraz to nowsze dyski i wsuwając je do podręcznego "komputerka", na którym mógł odczytać ich zawartość. Siedział tu od rana, błądząc wzrokiem po linijkach napisanych w basicu. Ale wciąż nie znalazł tego, czego szukał. Ochh, Padme... wybacz, że o poranku opuściłem cię bez słowa w takim stanie, ale to nie daje mi spokoju, jęknął w duchu.
 -Pomóc w czymś, Mistrzu Skywalker? -spytała Jocasta Nu, opiekunka Archiwów Jedi. Rycerz obrzucił ją sceptycznym spojrzeniem, Mistrzu, ten zwrot zawsze wydawał mu się dziwny... przecież nim nie był, nie należał do Rady... chociaż może to i lepiej? Prędzej palnąłby coś głupiego lub wykrzyczał swoje zdanie niż spokojnie dyskutował o sprawach, które na dłuższą metę i tak nie mają znaczenia. Bo Zakonowi było brak perspektyw. Jedi nie potrafili wybiegać dostatecznie daleko w przyszłość. I to było irytujące - jak sam kiedyś powiedział, co im wszystkim z mistycznych umiejętności postrzegania Mocy, skoro nie mogli dzięki nim pomagać pokrzywdzonym i opuszczonym? Nie rozumiał i wiedział, że nigdy w pełni nie zrozumie kodeksu honorowego użytkowników Jasnej Strony. Wyzbycie się emocji było...nieosiągalne, mimo, że Yoda opanował je do perfekcji. Ale on nie wyrzucił ich z serca, on tylko ukrył je w najciemniejszych zakątkach swojej podświadomości, starając się nie wypuścić ich na światło dzienne. Wiedział, że zielonoskóry Mistrz wyczuwał potencjał Anakina, ale... on sam się go BAŁ. Mimo to, jego myślenie od dziecka nie uległo zmianie -
"Zatrzymali mnie tu, bo mam potencjał, chcą zobaczyć ile mogę osiągnąć", mawiał wieczorami, gdy miał czas dla siebie.
-Anakinie..? -łagodnie przypomniała o swojej obecności Mistrzyni, zwracając się do niego po imieniu.
 -Co... przepraszam, a tak... zamyśliłem się. -zająknął się, wyrwany z rozmyśleń. -Niee...-dodał po chwili. - Sam sobie poradzę, dziękuje, skinął z szacunkiem głową i powrócił do przeszukiwania dysków. Jocasta zlustrowała go przenikliwym spojrzeniem i bez słowa wróciła do swoich zajęć; Anakin czuł jak przewierca go wzrokiem na wylot, szukając powodu jego przebywania w tym miejscu, ale wiedział też, że Nu nie udało się go odnaleźć. Jesteś starsza, Mistrzyni, ale ja sprytniejszy, zadumał się w duchu. Po kilkugodzinnym błądzeniu między regałami natrafił na pismo, które wydało mu się interesujące, mianowicie - fragment książki napisanej przez legendarnego Revana. Młody Jedi wiedział kim był, znał jego historię, ale tylko powierzchownie...Nauczyciele niechętnie rozmawiali na jego temat, pytanie - Dlaczego? Był potężny, błyskotliwy, odważny, charyzmatyczny... więc dlaczego starano się wymazać go z historii Zakonu? Uratował Jedi, pokonując swojego byłego ucznia, który spadł na ciemną stronę - Dartha Malaka. Więc dlaczego tajono jego historię?  Te archiwa są bezużyteczne, mruknął pod nosem odkładając już któryś sprawdzony po całości dysk na swoje miejsce. Może faktycznie powinienem zaczerpnąć pomocy Jocasty, rozejrzał się, jego wzrok zatrzymał się na ściennym zegarze, wskazującym godzinę jedenastą. Nie no serio? Spędził w tej skarbnicy wiedzy pięć godzin? Padme obudziła się pewnie już dawno... powinien wracać, ale za nim to zrobi...
***
 Ahsoka stała przed obliczem najwyższej Rady Jedi oczekując na to, co mieli jej do powiedzenia. 
-Na misję wyruszysz, zaczął Yoda, a padawanka poczuła przenikliwe spojrzenia zebranych. Anakinie, gdzie jesteś? - zaklęła w duchu, w rzeczywistości tylko kiwnęła twierdząco głową. Po chwili, jak burza, do sali wpadł Skywalker, spotykając się z karcącymi spojrzeniami Mistrzów. Jakby nigdy nic wzruszył ramionami i stanął obok Ahsoki, zaplatając ręce z tyłu. Podniosła na niego wzrok i wprost zapytała "Gdzie byłeś?", w odpowiedzi Jedi kiwnął wymijająco ręką. 
-Jak mówiłem, a więc.. -podjął tłumaczenie Yoda. -Padawankę twą na misję wysyłamy.
 -Samą?! -przerwał mu huknięciem Anakin, a mięsień na jego twarzy drgnął.
 -Małą dziewczynką ona już nie jest, na Shili się uda, ataki terrorystów zdławić, ojczysta planeta to jej jest, więc problemu raczej mieć ona nie będzie. -podniósł dłoń, by uspokoić Anakina gestem. Shili? Naprawdę tam leci? Źrenice rozszerzyły jej się, a usta same otworzyły na całą szerokość, serce jej urosło, bijąc jak dzwon. Dom! Słodki dom! Leci do domu! Chciała skakać i się cieszyć, ale nie wypadało okazywać tak bezpośrednich uczuć przy członkach Rady. Anakin przeżył całe spotkanie z miną naburmuszonego dziecka, mówiącą "Prędzej was pozabijam niż puszczę ją samą!" Po wyjściu Ahsoka, jak się zresztą spodziewała usłyszała sprzeciw swojego Mistrza. 
-Nie lecisz sama, po moim trupie! -warknął z oburzeniem, zakładając ręce. Tano spojrzała na niego proszącymi oczkami. 
-Jestem już duża poradzę sobie. -wydukała słodko, robiąc niewinną minkę. 
-Nie lecisz sama! -uparcie trwał przy swojej opinii. 
-Poradzę sobie! -bąknęła i znienacka go przytuliła. Odwzajemnił uścisk, ale w dalszym ciągu był nieugięty. -widziała w jego oczach determinację i obawę. 
-Ojj.. no nie bądź nadopiekuńczy! -rzuciła i pocałowała go w policzek; po siostrzanemu. Zdziwił go ten gest, ale nie miał zamiaru zmieniać tematu. 
-Nie jestem nadopiekuńczy. Jak mam się nie martwić, gdy lecisz sama, samiuteńka na misję, a ja siedzę jak Jabba w swoim pałacu? -warknął, z grymasem na twarzy. 
-Jabba? Do Jabby brakuje ci jakieś trzy tony...-zażartowała i szturchnęła go w bok. 
-I tak cię nie puszczę. -stwierdził i uśmiechnął się łobuzersko
-Cóż... zawsze mogę powiedzieć Mistrzowi Kenobiemu o nocnych zrywkach, gdy byłeś padawanem, zaczęła swój szantaż Ahsoka. 
-Nienawidzę cię. -warknął i westchnął ostentacyjnie. 
-Też cię kocham. -rzuciła i przytuliła go. 
-Wróć w całości, szepnął z łagodnością dusząc ją w swoich ramionach. 
Wrócę, obiecuję, odpowiedziała i wyswobodziła się z uścisku. Do zobaczenia, kolejny raz cmoknęła go w policzek na pożegnanie i odbiegła w kierunku hangaru.
***
Senator Amidala siedziała przy biurku, wypełniając jakieś senackie papiery. 
Nie przemęczaj się tak, usłyszała łagodny, znajomy głos, dochodzący zza jej pleców. Obróciła się na fotelu i spojrzała w kierunku jego źródła; ujrzała swojego męża, rozłożonego na kanapie, z nogami na podłokietniku. Wywróciła oczami i oparła ręce na biodrach. 
Skąd się tu wziąłeś? –wyszeptała i podniosła się z miejsca.
 Drzwi były otwarte, więc wszedłem, oświadczył wciąż leżąc w takiej samej pozycji. 
Drzwi? –zapytała ze zdziwieniem i podeszła bliżej. 
Taak, te drzwi obok drzwi balkonowych nad grzejnikiem, zażartował i podniósł się siadając po ludzku.  Senator pokręciła głową z rozbawieniem i nie zwracając na niego uwagi, wróciła do wykonywanej wcześniej pracy, wypełniając papiery. 
–Hej! – krzyknął z pretensją, wstał i podszedł opierając się rękami o drewniany blat. –Nie będziesz pracować. –szepnął i machnął dłonią przez jej oczyma. Amidala wciąż pisała, nie zwracając uwagi na jego sztuczki Jedi, które na nią i tak nie działały. Padmeeeeeee, ciągnął, spotykając się z zerowym zainteresowaniem swojej żony. Naburmuszony podszedł do okna i usiadł na parapecie. Padmeeeeeeeee, znowu nie zwróciła na niego uwagi. –Pff… - prychnął i wychylił się przez okno. –Odezwij się albo popełnię samobójstwo! –krzyknął, wychylając się coraz bardziej. Ponownie obróciła się na fotelu i obrzuciła go gniewnym spojrzeniem. –
Anakinie, muszę to wypełnić, potrzebuję tego na dzisiejszą konferencję. –mruknęła z powagą i podeszła do okna.
 –Konferencję?! I znowu będzie się ciągnąć po nocy?! O nie! Po moim trupie! Nigdzie nie idziesz, choćbym miał Cię przykuć do ściany. –warknął i zeskoczył z parapetu. Spojrzała mu w oczy, widział w nich stres, ogrom stresu, poczuł się winny. Przytulił ją i ucałował w czoło. 
–Padme… proszę, tylko sobie szkodzisz! Nie przepracowuj się...-jęknął zatroskany i pogłaskał ją po policzku. –Nie rób tego dla mnie, nie rób tego nawet dla siebie, zrób to dla nas, dla nas i dla naszego dziecka…, szepnął ze słodyczą i objął ją czule, lekko, z niepewnością dotykając jej brzucha. –Annie…będziesz wspaniałym ojcem...- wyszeptała i wtuliła się w jego klatę. –To spotkanie jest ważne dla mnie i dla Republiki…-przerwała, gdy przyłożył jej palec do ust.
 -Nie chcę o tym słyszeć. -wyszeptał i pocałował ją w nos. - Jedyne co się teraz liczy to ty, nasza miłość i nasze dziecko. -rzucił, a Padme nie znalazłszy argumentów na jego stwierdzenie poprzestała "walczyć".
____________________________________________ 
Zachowanie Ahsoki względem Anakina dla Des, reszta dla Ig. ♥
Tak swoją drogą zapraszam na mojego drugiego bloga o SW Nie jesteś wszechmocny. Nikt nie jest.

3 komentarze:

  1. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww.... rzygam tęczą. xD
    - Nienawidzę Cię.
    - Też Cię kocham.
    Skąd ja to znam? xDD
    Anisoka *-* I kit z tym, że to friends! Oni są boscy!
    Ale Anodala jest nie do pobicia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Nadopiekuńczy Annie... Awwwwwwwww... ♥,♥
    Anakinie, a jak Ahsoka mówi do Ciebie 'Mistrzu' to jakoś nie jest to dla Cibie dziwne... xD
    Dobra, nie mam weny na koma, bo mam ją na prolog. *marzyciel* Wiesz o co chodzi. ^^
    NMBZT ♥
    Czekam na następny rozdział. :3
    P.S. Po co Anakinowi info o Revanie? *podejrzliwa*

    OdpowiedzUsuń
  2. UMIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEERAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAM!! Jest tak gorąco, że mi odbija i miauczę na cały dom They Don't Know About Us myśląc o Percym i Annabeth (cicho, to pasuje) nie licz na nic składnego. BYŁ HACZYK!! Pfff..."po siostrzanemu" no pewnie a (znowu to powtórze) Umbridge nie jest różową, wredną ropuchą! Nie ma tak, ja wiem swoje koniec, kropka, nie irytuj mnie jeszcze bardziej! Smarkuś leci na Shili...wiem co dalej, ale od wczoraj mam tak zryty humor (o czym wiesz!), że nie umiem się tym jarać i dupa! I pisałam ci, że jem pączka a tu słodzenie! Zęby mnie bolą! Nie mam pojęcia czemu ale teraz miauczę jakieś "adzie badzie wzium wzium" jak wtedy kiedy widziałam pierwszy raz w TV zwiastun Morza Potworów! Eee...no wiesz, że rozdział jest adfghjk;kljgasjkd itd, przebija jedynie Grover w sukni ślubnej! Czekam na więcej, o ile dożyję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po co Anniemu info o
    cudownym,
    boskim,
    wspaniałym,
    nieziemskim,
    czarującym,
    przepięknym,
    bajecznym,
    potężnym,
    kochanym,
    Revanie??? <33333333333333333333333

    Rozdział przecudowny.
    *I to wszystko bez słownika* :DDD
    Soka leci na Shili...
    * Ta co chciała chili na pisać zamiast Shili*
    Czekam na kolejny rozdział.
    NMBZT

    Idka

    OdpowiedzUsuń